W środę GUS zaprezentował najnowsze dane z kluczowego dla polskiej gospodarki sektora, jakim jest przemysł. Na pierwszy rzut oka wyglądają niepokojąco. Produkcja rośnie, ale wyraźnie wolniej niż miesiąc wcześniej (roczna dynamika wzrostu spadła 13,2 do 8,8 proc.). Na dodatek ceny producentów rosną już w dwucyfrowym tempie - najwyższym od 1998 roku.
Ekonomiści w komentarzach do najnowszych danych dość zgodnie wskazują, że polski przemysł znalazł się pod presją ogólnoświatowych problemów z dostępnością surowców. Podkreślają jednak, że na tle innych krajów i tak wypadamy dość dobrze.
- Mimo globalnych problemów z dostępnością surowców i materiałów oraz opóźnień w dostawach, cały czas jeszcze nieźle sobie radzimy. Prawdopodobne jest jednak to, że wraz z wydłużającym się czasem trwania tych problemów, albo co gorsza ich pogłębiania się, dynamika wzrostu produkcji przemysłowej będzie coraz wyraźniej hamować - ostrzega Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Polski przemysł bardziej odporny
Zauważa, że skutki kryzysu mocno odczuwa m.in. przemysł motoryzacyjny, gdzie fabryki samochodów wstrzymują produkcję, bądź mocno ją opóźniają, ze względu na brak półprzewodników i chipów. Z kolei inne gałęzie przemysłu, np. te produkujące nawozy, bardzo mocno odczuwają gwałtowny wzrost cen gazu.
"Polski zróżnicowany przemysł radzi sobie lepiej niż monokultury samochodowe" - zauważają ekonomiści ING Banku Śląskiego. Wskazują np. na fabryki aut w Czechach - zamknięte w czwartym kwartale 2021 z powodu zakłóceń w dostawach. Podobnie jest w Niemczech.
Wyliczają za to, że w polskich danych przyspieszyła produkcja odzieży. Jej roczna dynamika zwiększyła się z 14,1 do 22,3 proc. Względem sierpnia silnie we wrześniu przyspieszyło też wydobywanie węgla - o 19,6 proc. rok do roku.
Do chóru głosów sugerujących dalsze hamowanie produkcji przemysłowej w Polsce dołącza Marcin Klucznik. Analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) szacuje, że do końca roku dynamika wzrostu będzie na poziomie około 5 proc., czyli o blisko 4 pkt. proc. niższa niż teraz. A i tak wyniku tego większość krajów Unii Europejskiej będzie mogła nam tylko pozazdrościć.
W komentarzach Banku Pocztowego i ING przewija się też temat cen. Ekonomiści zauważają, że firmy wciąż są w stanie znaleźć odbiorców na swoje produkty, pomimo wzrostu cen. To sugeruje, że presja inflacyjna w gospodarce pozostanie z nami dłużej, a inflacja w kolejnych miesiącach przebije 6 proc.
Spowolnienie w przemyśle a PKB Polski
"Dzisiejsze wyniki przemysłu i inflacji PPI zwiększają prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki stóp w Polsce już w listopadzie" - uważają ekonomiści ING.
Oceniają też, że na bazie dotychczasowych danych można szacować wzrost PKB Polski w trzecim kwartale na około 5 proc. Zastrzegają jednak, że nie są znane jeszcze wszystkie kluczowe dane makro za wrzesień.
Monika Kurtek jest nawet nieco bardziej optymistycznie nastawiona i wskazuje na przedział 5-6 proc. dla PKB.
Z kolei Jakub Olipra z Credit Agricole podkreśla, że nowe dane o produkcji przemysłowej nie zmieniają prognozy banku, zgodnie z którą PKB w Polsce zwiększył się w trzecim kwartale o 4,5 proc.
Przypomnijmy, że w drugim kwartale polska gospodarka zanotowała bardzo mocne przyspieszenie, a PKB urósł rok do roku o 11,1 proc. Wiadomo było jednak, że to tempo nie może być utrzymane przez dłuższy czas.