Wieści z rzekomego maila Dworczyka do premiera Morawieckiego są zaskakujące. Wynika z nich, że Toyota ma od 2025 roku "wygaszać" wałbrzyską fabrykę. To byłby cios dla regionu, z którego zresztą Dworczyk startował w wyborach.
Fabryka zatrudnia ponad 2 tys. osób i to w regionie z wysokim bezrobociem. W powiecie wałbrzyskim bez pracy pozostaje 14,6 proc. mieszkańców.
Grzegorz Górski z polskiego oddziału Toyoty zapewnia jednak w rozmowie z money.pl, że planów "wygaszania fabryki" nie ma.
- Zamknięcie zakładów? To raczej nieprawdopodobne. Nic nie słyszeliśmy o takich planach, mamy mnóstwo nowych projektów - mówią nieoficjalnie związkowcy z polskiej Toyoty.
Izera. Dolny Śląsk zamiast Jaworzna?
Dworczyk miał jednak pisać w mailach do premiera o innych planach. Zamiast wałbrzyskiej fabryki silników, w tym samym regionie miałaby powstać fabryka "samochodów bateryjnych" zarówno Toyoty, jak i polskiej Izery.
Jak miał pisać Dworczyk, zakład mógłby "płynnie przejąć pracowników" z likwidowanej fabryki silników. Inicjatywa, według maili, miała wyjść ze strony "polskiej Toyoty", z zastrzeżoną prośbą koncernu o "super poufność".
Górski z Toyoty potwierdza, że rozmowy z kancelarią premiera faktycznie były, ale miały "dotyczyć tylko aktualnie prowadzonych projektów" - a nie produkcji polskiego auta elektrycznego.
Osoba podpisana w mailach jako Michał Dworczyk pisze w nich o możliwości założenia wspólnej spółki Izery z Toyotą. Nie ukrywa jednak, że istniałyby minusy takiego rozwiązania. Zapowiadana już przez rząd fabryka Izery nie powstałaby jednak w Jaworznie - a takie są oficjalne plany rządu.
Zapytaliśmy o komentarz w tej sprawie Pawła Tomaszka, rzecznika Electromobility Poland, czyli spółki, która przygotowuje projekt polskiego auta elektrycznego. Zapewnił, że trwa "proces formalny", który ma się zakończyć podpisaniem umowy inwestycyjnej w sprawie budowy fabryki Izery. To wszystko ma się stać "do końca lipca". Jak słyszymy, fabryka ma powstać w Jaworznie, a nie w okolicach Wałbrzycha.
Poprosiliśmy rząd o komentarz do sprawy, a także wyjaśnienie, czy maile są prawdziwe. - Centrum Informacyjne Rządu nie komentuje treści materiałów wykorzystywanych do akcji dezinformacyjnej prowadzonej z terenu Federacji Rosyjskiej - dostaliśmy w odpowiedzi.
Z opublikowanych na Telegramie maili wynika, że choć jest pomysł na przeniesienie fabryki Izery, to Śląsk przy takim rozwiązaniu nie może być bardzo stratny. Stąd osoba podpisana jako Michał Dworczyk przekonuje, że w Gliwicach mógłby stanąć "zakład LG".
O jaki zakład chodzi? Redaktor naczelny serwisu Autokult.pl Mariusz Zmysłowski zakłada, że chodzi o to, by osobna fabryka budowała samochody Izera, a osobna - baterie do tych pojazdów.
- Kupowanie baterii od zewnętrznych dostawców to popularne rozwiązanie, większość firm tak robi. Choć niektórzy chcą się teraz od nich uniezależnić i budować swoje fabryki. Zapotrzebowanie na baterie jest po prostu ogromne i producenci aut nie chcą czekać w kolejkach - tłumaczy Zmysłowski.
Szanse na sukces Izery
Electromobility Poland nie chce mówić szczegółowo o tym, jak wyglądają postępy przy projekcie Izera. Z maili opublikowanych wcześniej na Telegramie może wynikać jednak, że nawet doradcy premiera mają dystans do kwestii polskiego samochodu elektrycznego.
- Mamy już sukces "polskiego grafenu", "polskiego auta elektrycznego" i "polskiej elektrowni atomowej" - tak w ironicznym tonie miał komentować plany powstania polskiej elektrowni atomowej Piotr Arak, kluczowy doradca ekonomiczny Morawieckiego.
Według doniesień z kwietnia, Skarb Państwa chce, aby budowa fabryki Izery ruszyła jeszcze w III kwartale tego roku. Produkcja polskiego auta miałaby się natomiast rozpocząć w 2024 roku.
- Niestety, średnio wierzę w ten projekt. Potrzeba byłoby znacznie więcej inwestycji. Lub kooperacji z jakimś światowym gigantem - opowiada nam anonimowo ważna osoba z branży motoryzacyjnej. - Na przykład z Toyotą? - dopytujemy. - Na przykład - odpowiada menedżer.
Toyota ma w Polsce dwa duże zakłady - w Jelczu-Laskowicach oraz właśnie w Wałbrzychu. Produkują przede wszystkim silniki benzynowe do aut japońskiego koncernu, ale i przekładnie do pojazdów hybrydowych. Łącznie oba zakłady zatrudniają 3340 osób.