Po jednej z największych afer w historii polskiej finansjery - upadku Getbacku - Najwyższa Izba Kontroli sformułowała całą listę uchybień po stronie Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) - nadzorcy rynku kapitałowego w Polsce. NIK zwróciła uwagę na słabości systemowe nadzoru, które w konsekwencji mogły doprowadzić do zbyt późnej i nieadekwatnej reakcji na nieprawidłowości w działalności nadzorowanych podmiotów.
Na te zarzuty odpowiadają w rozmowie z dziennikarką i analityczną serwisu analizy.pl Jagodą Fryc przedstawiciele urzędu - Rafał Mikusiński, Zastępca Przewodniczącego KNF i Piotr Koziński, Dyrektor Departamentu Funduszy w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF).
KNF: Widzimy więcej, niż widzi rynek i niż się rynkowi wydaje
Urzędnicy odrzucają wnioski NIK i przedstawiają swoje racje. - W niektórych obszarach UKNF uznał ustalenia NIK, prezentowane przez NIK interpretacje przepisów lub sformułowane wnioski za dyskusyjne czy też wątpliwe, co znalazło wyraz w korespondencji między UKNF a NIK. Niezależnie od zgłoszonych zastrzeżeń, wystąpienie NIK zostało wnikliwie przeanalizowane przez UKNF, a wnioski pokontrolne sformułowane w wystąpieniu pokontrolnym NIK zostały wdrożone, o czym UKNF informował NIK - przekonują.
Dodają, że "z uwagi na obowiązujące przepisy o tajemnicy zawodowej nie możemy przekazywać informacji o czynnościach podejmowanych wobec poszczególnych podmiotów.
- Mówię zatem na dużym poziomie ogólności. Widzimy więcej, niż widzi rynek i niż się rynkowi wydaje - ostrzega w rozmowie Piotr Koziński.
Wzywanie na dywanik
Według niego wszystkie sygnały o nieprawidłowościach w Towarzystwach Funduszy Inwestycyjnych są przez urząd analizowane i każda wykryta nieprawidłowość jest w taki, bądź inny sposób piętnowana. Jest też mowa o "wzywaniu na dywanik".
- Podejmujemy też działania nieszablonowe, w zależności od wagi stwierdzanych nieprawidłowości. Wzywamy zarządy lub rady nadzorcze TFI lub firm inwestycyjnych na tzw. dywanik, oczekujemy wyjaśnień i wprowadzenia porządku. Po takich spotkaniach mogę powiedzieć, że podejmują one działania naprawcze. Część spraw kończy się jednak sankcjami, jak w przypadku TFI Agio, które niedawno zostało ukarane właśnie za nieprzekazanie sprawozdań finansowych w ustawowym terminie. I każdy musi się liczyć z taką reakcją nadzoru - tłumaczy Koziński.
Przypomnijmy, że w sierpniu 2022 r. Komisja Nadzoru Finansowego nałożyła 400 tys. zł kary na AgioFunds TFI za nieterminowe przekazanie sprawozdań. Maksymalny wymiar kary pieniężnej w tej sprawie wynosi 5 mln zł.
Urzędnicy odnoszą się także do słabo opłacanych analityków KNF-u, którzy z wiedzą nabytą w urzędzie idą na rynek, gdzie stawki są nawet kilkukrotnie wyższe.
- Do niedawna borykaliśmy się też z problemem odchodzenia naszych pracowników do biznesu. Przyjmowaliśmy nowych ludzi, inwestowaliśmy w nich czas i pieniądze, a oni po jakimś czasie szli na rynek. Realia finansowe są, niestety, niesprzyjające, ale branża TFI i tak twierdzi, że dużo płaci na nadzór. Tymczasem skuteczny i efektywny nadzór musi być odpowiednio finansowany. I nie chodzi tylko o wynagrodzenia, ale też o systemy informatyczne, których wdrożenie i utrzymanie jest kosztowne - argumentują.