Na początku stycznia 2020 roku Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych wygrała przetarg na produkcję czterech nominałów banknotów dla Afgańskiego Banku Centralnego.
Chodziło o banknoty o nominałach 10, 20, 50 i 100 afgani. W sumie do Afganistanu ma trafić 10 mld afgani stworzonych w Polsce. Po dzisiejszym kursie to ok. 480 mln złotych. Zapytaliśmy PWPW o stopień realizacji tego przetargu. Gdy dostaniemy odpowiedź, zaktualizujemy tekst.
Niemniej był to pierwszy od wielu lat przetarg wygrany w Afganistanie przez polską firmę.
- Polacy próbowali inwestować w Afganistanie, począwszy od 2001 roku, ale nigdy nie był to biznes na wielką skalę. Nigdy nie udało nam się doprowadzić do końca żadnej dużej inwestycji - mówi money.pl Marcin Krzyżanowski, konsul Polski w Afganistanie w latach 2008–2011, a dziś właściciel Harekat Consulting i prezes Ariana Trade Group.
Polskie firmy startowały w przetargach, ale zwykle ich nie wygrywały. Do skutku dochodziły zazwyczaj drobne umowy handlowe.
- Swego czasu wysyłaliśmy do Afganistanu sporo używanych samochodów i maszyn. Mnie i moim wspólnikom udało się wyeksportować w latach 2010 - 2019 dość dużą ilość polskich słodyczy. Później rynek się załamał - mówi Krzyżanowski.
Koniec biznesu w Afganistanie
Po zakończeniu w 2014 roku międzynarodowej misji ISAF, Afganistan zaczął pogrążać się w ogromnym kryzysie gospodarczym.
- Do tego w 2020 roku nadeszła pandemia koronawirusa - mówi Marcin Krzyżanowski. - Ogłoszenie wyjścia amerykańskich wojsk z Afganistanu już na dobre odstraszyło polskich przedsiębiorców - dodaje.
Na wieść o zakończeniu amerykańskiej misji, na wartości straciła też lokalna waluta. Jeden afgani jest obecnie wart zaledwie cztery grosze. Towary trafiające do Afganistanu zaczęły być zbyt drogie dla lokalnej ludności.
To wszystko sprawiło, że w Afganistanie nie został już ani jeden polski przedsiębiorca.
Jak Polak z Afgańczykiem
Na trudności w kontaktach biznesowych Polaków z Afgańczykami wpłynęło wiele czynników, w tym różnice kulturowe.
Polscy przedsiębiorcy nie potrafili się dogadać z afgańskimi partnerami, co często prowadziło do nieporozumień.
- Afgańczycy mają tendencję do krasomówstwa i koloryzowania. Jest taka anegdota, że każdy Afgańczyk zna prezydenta. A jak nie zna osobiście, to ma kuzyna, który zna. A jak nie kuzyn, to przyjaciel, który ma kuzyna, który pracuje dla prezydenta i na pewno wszystko da się załatwić. Polacy brali to za dobrą monetę - opowiada Krzyżanowski.
Innym problemem były kwestie bezpieczeństwa. Przedsiębiorcy nie byli co prawda celami ataków terrorystycznych, ale mogli łatwo znaleźć się w miejscu, w którym do takiego ataku dochodziło.
Zagrożeniem byli nie tylko Talibowie. Po kraju często grasowały uzbrojone gangi, które dokonywały napadów rabunkowych i porywały obcokrajowców dla okupu.
- Jeśli ktoś myśli na poważnie o robieniu interesów w Afganistanie, to musi być na miejscu. Tam nie da się załatwić spraw zdalnie, przy pomocy maila - tłumaczy Marcin Krzyżanowski. - To też jest bariera, która wielu przedsiębiorców odstrasza - dodaje.
Handel z Talibami
Po rozpoczęciu wycofywania amerykańskich wojsk z Afganistanu Talibowie w ciągu kilku dni zajęli najważniejsze miasta w kraju. W niedzielę wkroczyli do Kabulu.
Ze stolicy ewakuował się prezydent Aszraf Ghani. Bojownicy radykalnego ugrupowania kontrolują już w zasadzie cały kraj.
Afganistan najprawdopodobniej zostanie w rękach Talibów, przynajmniej przez jakiś czas. Nie oznacza to jednak, że polscy przedsiębiorcy całkowicie zaniechają prób kontaktów biznesowych z tym krajem.
- Wszystko będzie zależało od tego, jak zachowają się Talibowie - tłumaczy Krzyżanowski. - Na razie nie są szczególnie agresywni wobec ludności cywilnej i jest spora szansa, że tak pozostanie. Zobaczymy też, czy ich rząd zostanie uznany przez wspólnotę międzynarodową - precyzuje.
Jak mówi ekspert, kontakty biznesowe z krajem rządzonym przez Talibów nie byłyby niczym niezwykłym. Polskie firmy handlowały już z rządzonym przez reżim ajatollahów Iranem, zanim wprowadzono sankcje.
Na zorganizowanych w Pjongjangu - stolicy Korei Północnej - targach gospodarczych wystawiały się też polskie przedsiębiorstwa, m.in. farmaceutyczne.
Prawdopodobnie współpraca będzie miała jednak charakter pośredni.
- Taki model stosowano już wcześniej i był dość popularny. Umowę zawiera przedsiębiorstwo polskie i firma należąca do Afgańczyków, ale zarejestrowana np. w Uzbekistanie czy w Niemczech - tłumaczy Marcin Krzyżanowski. - Prawdopodobnie to będzie najpopularniejszy sposób na kontakty handlowe na afgańskim rynku - tłumaczy ekspert.