- Porównując pierwszych siedem miesięcy 2018 r. do analogicznego okresu 2017 r. zanotowaliśmy spadek produkcji o ponad 7 proc. Po sierpniu został on zredukowany do 3 proc., a po wrześniu przerodził się w ponad 3-procentowy wzrost. Po październiku wzrost wynosił już niemal 10 proc., a po listopadzie 2018 r. doszedł do 13,6 proc. - mówi w rozmowie z"Pulsem Biznesu" Katarzyna Garońska, przedstawicielka Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Dzięki takim wynikom Polska pozostaje w pierwszej trójce producentów mięsa kaczego w Europie. Od lat największym jest Francja, która pozostaje poza naszym zasięgiem, ale zbliżamy się do wyników osiąganych przez drugie w zestawieniu Węgry.
Jak przekonuje Mariusz Szymyślik z KIPDiP, zmniejszenie liczebności stad francuskich kacząt ze względu na ptasią grypę, mogło doprowadzić do sytuacji, w której francuskie pasztety były produkowane z polskiego mięsa. - Mięso z Polski jest porównywalnej jakości do francuskiego a ponadto jest tańsze - dodaje Szymyślik.
Wzrost produkcji mięsa kaczego przełożył się także na wyniki eksportu. Polskie firmy od stycznia do października 2018 r. sprzedały za granicę 16,4 tys. ton mięsa podczas gdy rok wcześniej w tym samym okresie wynik był o 6,3 proc. gorszy. W porównaniu do 2016 r. skok sięgnął 25 proc. Od lat głównym rynkiem dla tego mięsa były Francja i Niemcy (w ub. rok trafiło tam 60 proc. eksportu), choć jako odbiorcy coraz bardziej liczą się Hongkong i Wietnam.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl