Jak pisze "Gazeta Wyborcza", wbrew obawom branży, frekwencji w kinach w tym roku nie zaszkodził częściowy zakaz handlu w niedzielę. Obawiano się, że zamknięte sklepy w galeriach handlowych odstraszą potencjalnych klientów działających w nich kin.
Z drugiej strony rekordowy wynik frekwencyjny to w dużej mierze zasługa jednego filmu - "Kleru", który przyciągnął wiele osób, które nie chodzą regularnie do kina. Dzieło Wojciecha Smarzowskiego zdecydowało się obejrzeć 2,5 raza więcej osób niż kolejne na liście hitów "Kobiety Mafii" Patryka Vegi.
Gazeta podkreśla, że polskie filmy są kołem zamachowym rodzimej branży kinowej. - Całe podium należy do lokalnych produkcji. To nas wyróżnia w Europie - mówi "Wyborczej" dr Anna Wróblewska, ekspertka rynku kinowego. W pierwszej dziesiątce są jeszcze dwa polskie filmy.
Eksperci nie obawiają się, że wraz z rosnącą popularnością serwisów streamingowych w rodzaju Netflixa czy HBO GO tradycyjne kina będą tracić widzów. Okazuje się, że abonentami platform streamingowych najczęściej są osoby, które regularnie chodzą do kina.
Dane International Union of Cinemas z 2017 roku wskazują, że w Polsce na milion mieszkańców przypada już 40 ekranów kinowych. Eksperci spodziewają się, że wskaźnik ten jeszcze podskoczy, ale inwestycje w nowe kina prowadzone są już w umiarkowanym tempie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl