Nie zostaliśmy mocarstwem łupkowym, możemy zostać konopnym - pisze środowy "Puls Biznesu". Jak przekonuje, światowe zapotrzebowanie na konopie przemysłowe przewyższa obecnie podaż i jest to szansa dla polskich rolników.
Uprawianie tego typu konopii jest u nas znane od lat, możemy się też pochwalić dostępem do dobrych nasion. W ostatnich latach coraz więcej osób zainteresowało się uprawami tych roślin, ale jest miejsce dla kojelnych.
Konopie przemysłowe są legalne, różnią się od indyjskich tym, że mają jedynie śladową zawartość psychoaktywnej substancji (THC). Ich zaletą jest to, że można spożytkować całą roślinę. Zastosowań jest wiele: od przemysłu spożywczego, przez budowlany (jako domieszka do bloczków budowlanych), energetyczny (ajko biomasa) i farmaceutyczny, na nowych technologiach kończąc.
- Amerykańskie i kanadyjskie koncerny są w stanie skupić na pniu podmioty z tej branży, płacąc kwoty znacznie przewyższające standardowe wyceny takich spółek. W kręgu ich zainteresowań jest także Polska - przekonuje w rozmowie z "PB" Tomasz Kurpisz, partner w kancelarii Kurpisz i Ziobrowski i przedstawiciel grupy Hoban Law, kancelarii specjalizującej się w obsłudze biznesu związanego z konopiami włóknistymi.
Kurpisz dodaje, że ostatnie przejęcia polskich firm to dopiero początek wielkiego ruchu na tym rynku. A chodzi mu między innymi o kupno polskiej firmy Olimax New Technologies spod Kielc. W maju została ona kupiona za 90 mln zł przez kanadyjską spółkę StillCanna.
Z kolei w sierpniu ubiegłego roku doszło do głośnej transakcji, w której elbląska firma HemPoland została przejęta za równowartość 100 mln zł przez pochodzącą również z Kanady The Green Organic Dutchman i stała się częścią globalnego holdingu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl