Decyzję o wycofaniu polskich kabanosów podjął czeski urząd kontroli rolnictwa i żywności. To kolejna w ostatnim czasie decyzja czeskich władz, która kwestionuje jakość polskich produktów mięsnych.
Spółka Tarczyński, której kabanosy były dostępne w Kauflandzie i Lidlu w Czechach, upiera się, że deklarowana na opakowaniach zawartość mięsa jest prawidłowa. Dolnośląska firma kwestionuje wiarygodność badań przeprowadzonych przez czeskie służby.
Według przeprowadzonej przez czeskie służby analizy laboratoryjnej kabanosy mają mniej mięsa, niż deklaruje producent.
"Wyniki uzyskane przez Republikę Czeską na podstawie badania próbek innymi metodami - nieznanymi w Polsce oraz wykraczającymi poza definicje zawarte w rozporządzeniu, nie powinny stanowić jedynej podstawy do oceny prawidłowej zawartości mięsa. Otrzymane wyniki mogą być mało wiarygodne i wprowadzać konsumentów w błąd" - pisze Radosław Chmurak, dyrektor sprzedaży i wiceprezes spółki Tarczyński.
Komisja Europejska upomniała niedawno czeskie ministerstwo środowiska. Nadzwyczajne kontrole polskiego mięsa Bruksela uznała za działanie dyskryminujące i niezgodne z unijnym rynkiem wewnętrznym.
Chodzi o akcję podjętą po wykryciu salmonelli w 700 kg polskiego mięsa, które trafiło na czeski rynek. Tamtejsze władze nakazały sprawdzanie każdej partii wołowiny z Polski i przedstawiania certyfikatów czeskim operatorom handlowym.
To jednak, zdaniem Anca Paduraru, rzeczniczki KE, działania nieproporcjonalne, dyskryminujące i niezgodne z rynkiem wewnętrznym. Jak poinformowało RMF24, kraje UE mogą wprowadzić dodatkowe kontrole np. na granicach, ale muszą być proporcjonalne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl