Łukasz Szumowski zapowiedział, że rząd będzie powoli odmrażać gospodarkę. Pierwsze decyzje z tym związane mają wejść w życie już 19 kwietnia.
Jak tłumaczył, jest to efekt kosztów, jakie musi ona ponosić w związku z obostrzeniami. Słowa Szumowskiego potwierdził rzecznik rządu Piotr Müller. W wypuszczeniu Polaków z izolacji mogą pomóc testy immunologiczne. Prace nad polskim już trwają w Poznaniu.
Testy immunologiczne to proste badanie krwi. Znalezienie w niej przeciwciał koronawirusa (przeciwciała powstają, by bronić organizm przed wirusem), to dowód, że dany człowiek już został zakażony, swoje odchorował i już się nie zarazi.
W 80 proc. całej populacji na świecie COVID-19 nie daje objawów. Zatem miliony Polaków mogą być już na niego odporni, choć o tym nie wiedzą. Testy immunologiczne mogą to potwierdzić. Co więcej, takie osoby są już niejako na niego zaszczepione.
- Przed świętami dostaliśmy z Wiednia plazmid, czyli kawałek DNA, rodzaj mapy zawierający informacje, które pozwolą w komórkach ludzkich wyprodukować białko wirusa. Musimy to zrobić, by nie pracować na samym wirusie. Ponadto białko wirusa stanowić będzie elementem składowym testu - mówi money.pl prof. UAM dr hab. inż. Jakub Rybka.
Jak będzie wyglądać ten test? Wystarczy pobrać test i jego szybka analiza pokaże, czy w organizmie pacjenta są przeciwciała specyficzne dla koronawirusa. Po wakacjach tym właśnie testem, będzie można już przebadać wszystkich na pierwszej linii walki z koronawirusem.
Kilkadziesiąt minut
- Myślimy tu o wszystkich pracownikach służb medycznych, policjantach, strażnikach miejskich i innych, którzy nie mogą pozostawać w izolacji. Na przebadanie w tak szybkim czasie wszystkich Polaków nie ma szans, ale nie wykluczamy, że potem będzie to możliwe - mówi naukowiec.
Na razie jednak muszą w Poznaniu sprawdzić, czy w ogóle są w stanie wdrożyć test stworzony przez genialnego wirusologa i biotechnologa prof. Floriana Kramera. Polscy naukowcy dostali wyniki jego prac.
- Potem musimy sprawdzić, jak można zwiększyć produkcję. Chcemy również test ulepszyć tak, by był on szybki i zautomatyzowany. Oznaczałoby to, że wynik mógłby być znany już po kilkudziesięciu minutach - wyjaśnia prof. Rybka.
Polskiemu zespołowi na razie niczego nie brakuje. Mają finansowanie zapewnione przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, dyrektora Wielkopolskiego Centrum Zaawansowanych Technologii jak i Dziekana Wydziału Biologii UAM.
Druga fala
- Warto też dodać, że teraz na etapie testowania nie ma znaczenia liczba pracujących nad tym ludzi. Jest nas siedmioro i to w zupełności wystarczy. Mamy nadzieję, że latem będziemy mogli oddać efekty naszej pracy do produkcji. Wtedy zapewne potrzebne będzie wsparcie rządu - wyjaśnia prof. Jakub Rybka.
Jak dodaje, niezwykle ważne jest, by pod koniec wakacji zacząć już masowe testy. Florian Kramer przewiduje, że jesienią pojawi się druga fala zakażeń, musimy być na to gotowi. - To genialny naukowiec i nie mam podstaw, by nie wierzyć w jego prognozy - podsumowuje profesor.
To niezwykle ważne prace. Polski test jest potrzebny, ale warto wiedzieć, że na rynku są już testy innych krajów. Wzorem może być tutaj Nowy Sącz. Do miasta jeszcze przed świętami dotarło 500 testów immunologicznych wykrywających koronawirusa.
Na starcie mają zostać przebadani pracownicy sądeckiego szpitala oraz osoby znajdujące się w grupie ryzyka. Potem ma zostać uruchomiony program przesiewowych badań mieszkańców miasta pod kątem COVID-19. Tak może być w całej Polsce.
Koszt ogromny, ale...
- Od 4 lutego ja, ale i WHO, mówię publicznie, że podstawą w walce z koronawirusem jest testowanie. Oczywiście WHO i nasze władze rekomendują użycie testów genetycznych metodą RT-PCR. Można jednak używać również testów immunologicznych - mówi Alicja Chybicka, profesor nauk medycznych UM we Wrocławiu.
Jej zdaniem to szczególnie istotne w przypadku koronawirusa, którego 80 proc. z nas ma, miało, albo będzie mieć i zupełnie tego nie zauważy. Takie badania zaświadczą o przebytym zakażeniu i po masowych badaniach tymi testami można podzielić społeczeństwo, na tych którzy już mogą tę narodową kwarantanne opuścić i tych, którzy nadal muszą być izolowani.
- To niezwykle ważne, bo teraz w domach cierpią miliony. Celowo używam tego słowa, bo ludzie tracą pracę, firmy upadają, inni cierpią z powodu bezczynności lub przemocy w rodzinie. Myślę, że na wolność wyszłoby miliony Polaków - mówi prof. Chybicka.
Jest z taką strategią związany jeden, podstawowy problem. Koszt byłby ogromny.
- Myślę jednak, że firmy też by się do tego dołożyły. Wszystko jest lepsze niż pozamykane zakłady i miliardowe straty - mówi prof. Alicja Chybicka.
Będzie taniej
Jak dodaje, Niemcy mają już takie testy, oficjalnie dopuszczone do użycia. Produkuje je firma Argenta. Wykazują one obecność przeciwciał IgG i IgM. Te pierwsze dowodzą, że badany przebył już infekcje COVID-19 i jest na nią uodporniony.
- Nie wiemy jak długo będzie miał tę odporność, ale w przypadku gryp, przeciwko którym mamy już szczepionki, jest to co najmniej rok. Jeśli test wykaże obecność przeciwciał IgM oznacza to, że pacjent jest w trakcie infekcji. Co do niego, nie możemy mieć pewności, czy ma odporność - wyjaśnia profesor.
Co ważne po uzyskaniu wyniku testu immunologicznego z przeciwciałami IgG, zalecane jest jeszcze potwierdzenie go testem genetycznym metodą RT-PCR. To rzeczywiście oznacza spory koszt. Testy immunologiczne są stosunkowo tanie. Można je mieć nawet za mniej niż 100 zł. Genetyczne oznaczają jednak już wydatek 400 zł.
MZ wydało na nie już 12 mln zł, a planuje wydać jeszcze 45 mln zł. Jednak i tu pomoc niosą naukowcy z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu. Polski będzie kosztował 53 zł zatem będzie osiem razy tańszy. Już trafił do produkcji, a jego pierwsza partia, czyli 150 tys. sztuk trafi do resortu zdrowia.
Pytaliśmy w resorcie zdrowia o zastosowanie strategii masowych testów immunologicznych. Jednak nie dostaliśmy odpowiedzi, do czasu opublikowania tego artykułu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie