PiS spodziewało się, że dzięki 500+ zacznie się rodzić więcej dzieci. I faktycznie tak było na początku. Tyle, że to już wspomnienie. Według nowych danych GUS, w grudniu urodziło się zaledwie 27 tys. dzieci. To o aż 1,7 tys. mniej niż rok temu, a zaledwie o 700 więcej niż w grudniu 2015 r., czyli przed wprowadzeniem 500+. To trzeci najgorszy wynik w ostatniej dekadzie.
W całym ubiegłym roku urodziło się 387 tys. dzieci w porównaniu do 402 tys. w 2017. Lepiej było siedem lat wcześniej. Z optymistycznych reakcji po wprowadzeniu 500+ zostało niewiele. Teraz można chwalić się głównie skutkami socjalnymi, wychodzeniem z biedy itp.
Zobacz też: Nowe obietnice PiS. "Dzięki tym pieniądzom ludzie odzyskują godność"
Program działał tylko przez rok
Wzrost urodzeń liczony rok do roku zakończył się praktycznie w styczniu ubiegłego roku. W programie Rodzina 500+ starczyło więc pary zaledwie na około rok. Pierwsze jego efekty widoczne były w listopadzie 2016, a ostatnie w lutym 2018.
Dlaczego? Jak wykazały badania, ludziom - i owszem - pomagało to decydować się, ale na drugie i trzecie dziecko. Decyzji o pierwszym wcale nie ułatwiła. Wręcz przeciwnie, młodzi na pierwsze dziecko decydują się z coraz większym oporem, choć zarazem w badaniach twierdzą, że rodzina i dzieci to najważniejsze cele życiowe.
Statystyki GUS pokazują, że w 2007 roku kobiety w wieku 24 lat i poniżej rodziły ponad 30 proc. dzieci w Polsce. A według najnowszych dostępnych danych - zaledwie 16 proc. Przeciętny wiek kobiety rodzącej pierwsze dziecko wzrósł do 28 lat, podczas gdy dekadę temu było to 26 lat, a dwie dekady temu 24 lata.
Czytaj też: 500+ od pierwszego dziecka. PiS odkrywa karty
- Ci, którzy myśleli, by mieć kolejne dziecko, tylko przyśpieszyli decyzję. Natomiast spada liczba pierwszych urodzeń. Po nieznacznym wzroście tych urodzeń w 2016 r. (o 1 proc.) nastąpił powrót do tendencji spadkowej obserwowanej od 2010 r. - opisywała pół roku temu money.pl prof. Irena Kotowska, dyrektor Instytutu Statystyki i Demografii SGH.
Wielkie pieniądze na demografię
PiS swoimi najnowszymi pomysłami wyborczymi wskazuje, że szuka rozwiązania problemu programami państwowymi. Dwa z sześciu nowych pomysłów przedstawionych na konwencji w sobotę idą w kierunku zachęcenia młodych do decyzji. Chodzi o 500+ na pierwsze dziecko i ulgę w PIT dla młodych do 26. roku życia.
I tak, od lipca 500+ ma być przyznawane na pierwsze dziecko. Grono dzieci, które otrzymają świadczenie ma wzrosnąć dwukrotnie, z 3,7 do 7,3 mln. Powinno to kosztować budżet dodatkowo około 21 mld zł rocznie.
Zmiana w zasadach programu ma przy tym duży plus po stronie kosztów - znacznie zmniejsza biurokrację i upraszcza zasady. Już nie będzie udowadniania, że zarabia się odpowiednio mało. Nie będzie potrzeby kontroli, czy decydowania się w pracy na mniejszą oficjalną pensję (a reszta pod stołem), żeby załapać się na kryteria 500+. Zasada "jest dziecko-jest wypłata" jest tania w obsłudze, bo prawie automatyczna.
W 2017 roku obsługa administracyjna programu kosztowała 400 mln zł. Przy nowych zasadach powinno to być mniej niż połowa tej kwoty.
Młodym nie zabiorą pieniędzy na założenie rodziny
Ale 500+ na pierwszego potomka nie wyczerpuje jeszcze pakietu działań, które można traktować jako promocję dzietności. Jarosław Kaczyński zapowiedział likwidację podatku PIT dla młodych do 26. roku życia.
Skoro prezes mówił o "pracownikach", to podejrzewać należy, że chodzi o umowy o pracę. Tymczasem większość młodych pracuje na zlecenie, ewentualnie jest motywowana do zakładania własnych firm. Tych faktycznie powstaje w ostatnich latach całe mnóstwo. W ubiegłym roku aż 100 tys.
Jeśli młodzi będą dostawać stałe warunki pracy - było nie było bez PIT taka forma zatrudnienia będzie bardziej konkurencyjna do umowy zlecenia - to stabilniej staną na nogach na początku swojej drogi zawodowej. Nie mówiąc o tym, że umowa o pracę da łatwiejszy dostęp do kredytów.
Jeśli jeszcze dodatkowo dostaną wpływ 500 zł miesięcznie już od pierwszego dziecka, wielu pomoże to prawdopodobnie nie odkładać decyzji o potomstwie. A plany PiS mówią jeszcze o zmniejszeniach podatkowych kosztów pracy.
Czas jednak pokaże, czy odblokuje to dzietność w narodzie. I czy budżet na takie wydatki i ograniczenie dochodów jest w ogóle gotowy. Dobra koniunktura na świecie zaczyna się już kończyć.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl