Większość zatrudnionych na zleceniach, z których odprowadzają zaniżone składki, to osoby powyżej 40. roku życia.
Składki są zaniżone, bo według obecnych przepisów płaci się je tylko od jednej umowy. A większość zatrudnionych w ramach umów zlecenia ma ich kilka.
Jak wynika z raportu z Fundacji Instrat, ponad połowa osób opłacających niższe składki to pracownicy zatrudnieni na etacie.
Jedna trzecia zleceniami dorabia bez składek do działalności gospodarczej.
– Zapisana w polskim prawodawstwie możliwość odprowadzania niższych składek w sytuacji osiągania dochodów z dwóch lub więcej form zatrudnienia pogłębia niesprawiedliwość na rynku pracy i jest rozwiązaniem niespotykanym w skali europejskiej – mówi Michał Hetmański "Rzeczpospolitej", ekonomista i współautor raportu.
Te grupy będzie miały znacznie niższe emerytury. M.in. dlatego o pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych apeluje ZUS. Dołącza do niego resort rodziny.
– Obecne ubezpieczenia społeczne zleceniobiorców mogą negatywnie odbić się na wysokości ich świadczeń emerytalnych i rentowych. Kłóci się to z polityką prospołeczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Dlatego rozmawiamy o reformie, szukamy jak najlepszych rozwiązań, które przyniosą korzyść Polakom – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" – Dążymy do tego, by Polacy otrzymywali jak najwyższe świadczenia emerytalne, które pozwolą godnie przeżyć jesień życia. Obecne rozwiązania tego nie gwarantują, dlatego analizujemy różne warianty i rozmawiamy z naszymi partnerami społecznymi.
Propozycja oskładkowania zleceń znalazła się już w planach na 2020 rok. Zostały odłożone przez wybory parlamentarne z 2019 roku.
Temat najpewniej wróciłby już na początku 2020 roku, ale szyki pokrzyżował koronawirus i wywołany przez niego szok gospodarczy.