Polskie przepisy dotyczące energetyki wiatrowej na lądzie są najbardziej restrykcyjne w Europie. Za sprawą wprowadzonego przez PiS prawa na dekadę właściwie zamrożono rozwój lądowych farm wiatrowych. Po latach rząd zdecydował się zliberalizować zasadę 10H surowo określającą odległość, w jakiej mogą być stawiane wiatraki od zabudowań (dziesięciokrotność wysokości wiatraka). Liberalizacja przepisów wydawała się formalnością po zapowiedziach premiera, zwłaszcza że wiąże się ona również z wypłatą pieniędzy z KPO.
Pod koniec stycznia podczas Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych do rządowego projektu nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej PiS rękoma Marka Suskiego wniósł odręcznie napisaną poprawkę zmieniającą zapisaną pierwotnie w projekcie minimalną odległość usytuowania siłowni wiatrowych od zabudowań mieszkalnych z 500 metrów do 700 metrów.
Wiatraki w Polsce bez potencjału po poprawce Suskiego
Według Fundacji Instrat przyjęta przez sejmową komisję poprawka do ustawy liberalizującej zasadę 10H, jest dwukrotnie bardziej restrykcyjna niż wcześniejszy wariant ustawy, który był konsultowany społecznie.
"W praktyce, ze względu na zmianę wymaganej odległości i inne modyfikacje procesu inwestycji wiatrowych, przyjęcie nowelizacji w obecnym kształcie doprowadzi nie tylko do obcięcia potencjału wiatrowego w Polsce nawet o połowę, ale też znacząco opóźni lub sparaliżuje wiele już przygotowanych inwestycji. Tym samym uchwalenie nowelizacji w wariancie 700 metrów drastycznie spowolni tempo dekarbonizacji polskiej energetyki i zwiększy nasz rachunek za importowane paliwa kopalne. Nie jest to prawdziwa liberalizacja zasady 10H" - czytamy w opinii ekspertów.
Ich zdaniem w samym woj. kujawsko-pomorskim, o ile ustawa wejdzie w życie w takim kształcie, ta zmiana oznacza utratę 65 proc. powierzchni dostępnej pod turbiny wiatrowe. Problem będzie miało także województwo opolskie.
Potencjał elektrowni wiatrowych będzie niewykorzystany
Instrat podaje także szacunki innych organizacji na ten temat. Dla przykładu prognozy Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej z końca stycznia 2023 r. wskazują, że zmiana 500 na 700 metrów oznacza spadek potencjału mocy wiatrowych w skali kraju o 60-70 proc.
Dla tempa rozwoju energetyki wiatrowej znaczenie ma nie tylko spadek powierzchni do zagospodarowania, ale też fakt, że ze względu na wprowadzenie na późnym etapie niespodziewanej poprawki z 500 na 700 m zmienione będą musiały być plany zagospodarowania przestrzennego przygotowywane od ponad dwóch lat pod kątem spodziewanego ograniczenia do 500 m - czytamy.
Firma Urban Consulting wyliczyła, że w skali kraju korekty będzie wymagało 84 proc. planów. Według jej wyliczeń, w niektórych województwach, m.in. w kujawsko-pomorskim i mazowieckim, nie da się obecnie wykorzystać żadnego gotowego planu.
Na skutek podniesienia limitu odległości do 700 m potencjał woj. kujawsko-pomorskiego spadnie do ok. 300 km kw. To, w połączeniu ze szczególnie dużym problemem z planami zagospodarowania przestrzennego, może w praktyce uniemożliwić powstanie w tym województwie jakichkolwiek nowych mocy wiatrowych.
Dodatkowym utrudnieniem dla nowych inwestycji będzie też to, że zgodnie z procedowaną nowelizacją inwestycja, która swoim promieniem (wspomniane 700 metrów) będzie wchodziła na terytorium sąsiedniej gminy, będzie musiała być ujęta w planach zagospodarowania obu gmin.
- To niemal niewykonalne - mówi o konieczności spełniania tego warunku Marek Wójcik, przedstawiciel Związku Miast Polskich, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Jak 700 m przełoży się na moce i cele rozwoju OZE
Z prognozy Instrat z 2021 r. moc pochodząca z wiatraków na lądzie mogła wzrosnąć do 2030 roku do ok. 18 GW, a do 2040 do 36 GW - jeśli pozostalibyśmy przy wariancie 500 m.
Przez dwa lata oczekiwania na liberalizację ustawy mieliśmy opóźnienie, ale możemy je nadal nadrobić - postulują eksperci Fundacji.
"Teraz jest pewne, że cel 18 GW w 2030 r. wykracza poza możliwości rzekomo odblokowane przez wariant 700 m. Zamiast sięgać po blisko 20 GW na koniec dekady, zatrzymamy się na poziomie ponad 12 GW w wyniku realizacji projektów z ostatnich aukcji URE, które spełniają wymogi obowiązującej jeszcze zasady 10H" - podsumowują.