Na Wyspach zapanował brexitowy chaos. Brytyjczycy wyszli na ulice, widząc kompletną niemoc polityków. Scenariuszy na najbliższe tygodnie jest wiele, ale pozytywne rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Ceną jest dymisja premier Theresy May - donosi BBC.
Czołowi przeciwnicy umowy dotychczas wynegocjowanej w Unii Europejskiej sugerują, że mogą poprzeć porozumienie, jeśli dalsze negocjacje poprowadzi ktoś inny, ale nie Teresa May. Z najnowszych doniesień brytyjskich mediów wynika, że w rządzie rozważane jest przymuszenie premier do rezygnacji z funkcji.
Wcześniej "Sunday Times" informował, że 11 ministrów brytyjskiego rządu domaga się dymisji premier Theresy May. Jeden z ministrów miał powiedzieć, że "koniec May jest blisko", szacując wręcz, że premier ustąpi ze stanowiska w ciągu najbliższych 10 dni.
Nie oznaczałoby to rozpisania wyborów, a tymczasowe zastąpienie inną osobą, mającą szersze poparcie w parlamencie. Tak, by w końcu ustalić warunki brexitu. Wyjście bez jakiejkolwiek umowy byłoby najgorszym rozwiązaniem dla wszystkich stron.
Przypomnijmy, że do tej pory dwukrotnie umowa wynegocjowana przez May została przez parlament odrzucona. Pod dużym znakiem zapytania stoi trzecie głosowanie. W takiej sytuacji mamy pat.
Na te doniesienia szybko zareagowali zwolennicy Theresy May. Kanclerz Philip Hammond wskazał, że rozmowy na temat zmian premiera były mało poważne. Z kolei David Lidington, a więc potencjalny kandydat na następcę, wskazał, że jest w 100 proc. za obecną premier.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl