Porsche 911 Turbo S to taki samochód-zachcianka. Nie ma żadnego powodu, który by uzasadniał, że "musisz go mieć". Ma symboliczny kufer pod przednią klapą i równie symboliczny tylny rząd foteli. Jest tak nisko zawieszony, że strach zjechać z asfaltu albo na dziurawą drogę. Ale znajdzie się wiele powodów, które sprawiają, że "chcesz go mieć".
Niedawno o Mazdzie MX-5 napisałem, że nie każde auto musi spełniać kryterium "praktycznego". Bo jest grupa "klientów poszukujących określonych emocji za kierownicą. Bez wydania na nie fortuny". I w przypadku Porsche 911 Turbo S to wszystko też się zgadza. Tylko bez tego ostatniego - bo ten samochód kosztuje prawie 1,4 mln zł.
Co w zamian? Przyspieszenie od zera do "setki" w 2,8 s, maksymalna prędkość 330 km/h, sportowa dynamika jazdy, a do tego przyjemność podróżowania z otwartym dachem. I to wszystko zamknięte w ponadczasowej sylwetce modelu 911, który w pełni zasłużył na miano kultowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kultowe 911
W tym roku mija 70 lat od premiery Porsche 911. I choć na rynku jest już ósma generacja modelu, to jego sylwetka wciąż jest charakterystyczna i rozpoznawalna już na pierwszy rzut oka. Stała się symbolem marki ze Stuttgartu i punktem odniesienia dla kolejnych modeli.
Porsche 911 Turbo S ma 453 cm długości, 202 cm szerokości z lusterkami, 130 cm wysokości. Rozstaw osi to 245 cm. To samochód dla dwóch osób, choć znajdziemy w nim cztery fotele. Te dwa z tyłu przydadzą się raczej do przewożenia bagażu. Podróżującym z przodu niczego nie powinno zabraknąć. Jest wygodnie - zarówno do bardziej dynamicznej jazdy na krótkich odcinkach, jak i w dłuższej podróży. Plus za haczyki na kurtki czy marynarki w oparciach foteli.
Jednym z pierwszych pytań, które sobie zadałem po zajęciu miejsca za kierownicą, było: zaraz, a gdzie jest wskaźnik paliwa? I szybko sobie przypomniałem, co jest wadą kokpitu "911-ki" - gruby wieniec kierownicy skutecznie zasłania skrajne cyfrowe zegary, otaczające analogowy obrotomierz. Więcej grzechów 911 Turbo S nie pamiętam. Bo najpotrzebniejsze przyciski i pokrętła są tu pod ręką. Uchwyt na napój dobrze trzyma nawet wysoki kubek. Drugi znajdziemy schowany w desce rozdzielczej przed pasażerem. System multimedialny działa bardzo dobrze i współpracuje z Apple CarPlay.
Wnętrze Porsche 911 Turbo S jest bardzo klasyczne. Nie ma tu ekstrawagancji - po prostu skóra, przyjemna w dotyku, dobrze spasowane elementy, wygodne fotele, ale bez fajerwerków i gadżetów.
650 KM mocy
Z tyłu zamontowano sześciocylindrowy podwójnie doładowany silnik typu bokser o pojemności 3,7 l - to on generuje wspomniane już 650 KM mocy i 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Do tego ośmiobiegowa dwusprzęgłowa przekładnia PDK i sporo elektroniki, odpowiadającej za to, by zadanie "przyspiesz" wykonać szybko i jak najbardziej efektywnie. Skutek jest taki, że Porsche 911 Turbo S rozumie doskonale, co oznacza wciśnięcie pedału gazu - i to niekoniecznie od razu w podłogę. Nie zapominajmy jeszcze o Launch Control, czyli systemie kontroli startu. Ten samochód wie, jak wgnieść w fotel i wykorzysta każdą okazję, by o tym przypomnieć.
A jak ze zużyciem paliwa? Pół-żartem można odpowiedzieć, że Porsche 911 Turbo S pali tyle, ile chcemy. Jeśli będziemy jeździć bardzo sportowo, to zobaczymy nawet 25-30 l/100 km. Ale w takiej codziennej eksploatacji wynik będzie oscylował wokół 13 l/100 km, a poza miastem, traktując pedał przyspieszenia z szacunkiem i korzystając z tempomatu, uda się zejść do 10 l benzyny.
Samochód na co dzień, choć nie dla każdego
Skoro o codziennej eksploatacji mowa, Porsche 911 Turbo S to samochód do jazdy nie tylko od święta. Trzeba tylko omijać krawężniki, dziury (szkoda 20- i 21-calowych felg) i z wyczuciem pokonywać progi zwalniające. Sportowe zawieszenie PASM z obniżonym o 1cm prześwitem ma swoją cenę - zarówno w postaci 7,6 tys. zł w konfiguratorze, jak i tego, że każdą nierówność na drodze czuć. Warto dopłacić 12 tys. zł za układ podnoszenia przedniej osi, zwłaszcza gdy korzystamy z garaży podziemnych. Dużym ułatwieniem jest jego automatyczna aktywacja według GPS. Wystarczy włączyć go za pierwszym razem, wjeżdżając na osiedle lub w pobliże biurowca czy ulubionej galerii handlowej, potwierdzić opcję "zapisz" i nie musimy już o tym więcej pamiętać. Sprawdziłem, działa.
Z asystenta zdalnego parkowania nie korzystałem ani razu. Wystarczyły lusterka, kamery i czujniki parkowania. Porsche 911 Turbo S nie jest samochodem, który powoduje pocenie się przy parkowaniu. Tym naprawdę można jeździć na co dzień.
Porsche 911 Turbo S. Bez dachu nad głową
Na koniec zostawiłem "wisienkę na torcie". Bo testowane Porsche 911 Turbo S to przecież kabriolet. I choć początek lutego był na przemian deszczowy i z opadami śniegu, sobotnie przedpołudnie przyniosło trochę słońca - i wykorzystałem okazję.
Mamy tu automatycznie składany miękki materiałowy dach w kolorze czarnym i dwa przyciski, których zastosowanie nie pozostawia wątpliwości. Na jednym jest kontur samochodu z dachem, na drugim - bez. Pod nimi trzeci, na pierwszy rzut oka bardziej enigmatyczny, ale wysuwający osłonę chroniącą przed wiatrem. Cały proces trwa dosłownie kilka sekund i może się odbywać również w trakcie jazdy z miejskimi prędkościami.
Jeśli warunki są niesprzyjające, to jazda "pod dachem" też jest przyjemna. Widoczność przez tylną szybę jest dobra. Trzeba pamiętać, że miękki dach poradzi sobie zarówno z opadami deszczu, jak i śniegu. Jego żywotność przedłużymy, pamiętając o okresowej impregnacji i parkując auto w garażu. Do wnętrza dociera też więcej odgłosów z zewnątrz, ale nie odczuwałem dyskomfortu. Można je zresztą zagłuszyć muzyką z głośników Burmester.
Ile kosztuje Porsche 911 Turbo S?
Bazowe 911 Turbo S ze składanym dachem wyceniano na 1 mln 214 tys. zł. Testowane auto doposażono za kolejne 151 tys. 808 zł. Efektowny szaro-zielony lakier jest w standardzie, podobnie jak skórzana tapicerka w kolorach czarnym i Iceland Green.
W efekcie testowane Porsche 911 Turbo S Cabriolet wyceniono na 1 mln 365 tys. 808 zł w cenach katalogowych. Konfigurator podaje, że miesięczna rata za taki samochód to około 20 tys. zł netto. To jednak wersja ubiegłoroczna - w 2023 r. cena "podstawy" w konfiguratorze jest o 20 tys. zł wyższa.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl