Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Artykuł Sponsorowany
|
aktualizacja
Artykuł sponsorowany przez Fundacja - Fundusz Telewizji Lokalnych

Potencjał społeczny tkwi w telewizjach lokalnych

Podziel się:

Nie są zdefiniowane, nie mają praw, mają za to obowiązki. Jest ich blisko 150, a na polskim rynku działają od ponad 30 lat. Łączy je misja, trapi brak stałego źródła finansowania. Mowa o polskich telewizjach lokalnych.

Potencjał społeczny tkwi w telewizjach lokalnych
(materiały partnera)

Wpisały się idealnie w polski rynek medialny. To prywatne biznesy, które często działają pro bono. W najlepszym przypadku prowadzą niedochodową działalność. Wyobraźmy sobie, że ich nie ma, że trwa pandemia COVID-19, a ludzie nie mają dostępu do informacji. W jaki sposób władze samorządowe mogłyby w wiarygodny sposób komunikować społeczeństwu, gdzie i kiedy uzyskać konkretną pomoc oraz jaka jest aktualna sytuacja w danym mieście czy powiecie?

Wyobraźmy sobie, że telewizje lokalne znikają. W jaki sposób ponad ¼ społeczeństwa, która jest po 60 roku życia, znajdzie informacje o wizytach lekarskich, akcjach społecznych, pomocy sąsiedzkiej? Trudno osobom starszym odnaleźć się w meandrach wirtualnego świata, Internet nie jest dla seniorów najlepszym źródłem rzetelnej informacji.

W czasie pandemii to właśnie media lokalne były często jedynym oknem na świat. To na ich antenach transmitowano msze święte, dzięki którym starsi widzowie mieli poczucie stałości. Mogli uczestniczyć w nabożeństwach, jednocześnie dbając o swoje bezpieczeństwo. Część stacji realizowała także transmisje z rozgrywek sportowych, dając tym samym rozrywkę kibicom, a sportowcom odrobinę normalności.

Można powiedzieć, że pandemie zdarzają się bardzo rzadko - to prawda. Jednak praca dziennikarzy lokalnych mediów to coś więcej. To codzienna dbałość o zachowanie śladu historii danej społeczności. To integracja małych ojczyzn, to praca u podstaw, to idea. Telewizje lokalne są kronikarzami miast i miasteczek, w których przyszło im działać. Ich zasoby to archiwa zawierające godziny nagrań dokumentujących najważniejsze wydarzenia, twórców i bohaterów. Dziennikarze tych stacji to w większości ideowcy, którzy często z narażeniem życia relacjonują wydarzenia bieżącego dnia. Jednak nawet pasjonaci i ideowcy muszą z czegoś żyć.

- Gdybym wystawiła faktury za czas antenowy poświęcony w 2020 roku na komunikację dotyczącą tego kryzysu, miałabym jakieś 300 tysięcy złotych przychodu. Tymczasem po ogłoszeniu lockdown'u zostało z nami 3 stałych klientów, a miesięczny przychód, czyli miesięczny budżet mojej redakcji sięgał ledwie 7 tysięcy złotych. To były pieniądze na pensje, ZUS, telefony, licencje, środki ochrony, rachunki za prąd i inne, wyłącznie niezbędne wydatki. Nadludzki wysiłek za nieludzkie pieniądze - wspomina Bogda Orzechowska z Telewizji Suwałki.

Media lokalne nie mają zapewnionego stałego miejsca wśród kanałów operatorów telekomunikacyjnych czy platform satelitarnych. Gdyby nie wsparcie regionalnych operatorów kablowych, takich jak Chopin, Promax, Toya, czy ogólnopolskiego operatora Vectra, który wspiera i udostępnia aż 61 stacji lokalnych, widzowie z mniejszych miejscowości byliby pozbawieni dostępu do informacji, na których im zależy. - Ci ludzie nie mają szansy pokazać się w mediach ogólnopolskich. Oni mogą zaistnieć tylko dzięki nam - powiedział w reportażu "Fenomen telewizji lokalnych" Juliusz Marek, prezes Stowarzyszenia Polskie Telewizje Lokalne.

Media lokalne jak lustro pokazują kondycję naszego społeczeństwa. To w nich jak na dłoni widać, czego boją się ludzie, z jakimi rzeczywistymi problemami muszą się mierzyć, kim jako ludzie i jako Polacy jesteśmy i jakie wyzwania stoją przed naszym krajem. Telewizje lokalne tworzą wspólnoty w tych szczególnie trudnych czasach, pomagają tu i teraz. - Mamy do czynienia z marnotrawstwem społecznego potencjału twórczego poprzez marginalizowanie nadawców lokalnych, którzy mają więcej widzów niż wieczorne "Fakty" i "Wiadomości" razem wzięte – mówił podczas spotkania dotyczącego telewizji lokalnych w Senacie Witold Graboś, członek Rady Konsultacyjnej Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej.

Jesteśmy przed wyborami parlamentarnymi, za kilka miesięcy czekają nas wybory samorządowe. Podstawową funkcją mediów – także tych lokalnych – jest kontrola władzy. Media ogólnopolskie zajmują się sprawami wielkiej polityki – tej krajowej i międzynarodowej. Media lokalne patrzą na ręce władzom miast, powiatów i gmin. To u nas mieszkańcy obejrzą sesje rad miast i powiatów, u nas mają szansę rozliczyć radnych i włodarzy. To dzięki naszym debatom samorządowym mogą świadomie podejmować decyzje, kto będzie rządził ich małą ojczyzną.

- Zainteresowanie polityków naszą telewizją przed wyborami rośnie lawinowo, chociaż jako stacja informacyjno-publicystyczna zapraszamy ich przez cały rok - przekonuje Barbara Mrozińska, prezes Telewizji Toya z Łodzi. - Wbrew pozorom nie tylko wybory samorządowe są okazją do szerszej prezentacji kandydatów. Podobnie dzieje się przy okazji wyborów parlamentarnych i do europarlamentu. I tu warto podkreślić pełnioną przez telewizje lokalne misję. To my, obserwując na co dzień pracę polityków i samorządowców jesteśmy w stanie rzetelnie ją zweryfikować. I to w naszych lokalnych środowiskach mieszkają ich potencjalni wyborcy, którzy przed wyborami chcą wiedzieć nie tylko na jaką listę ale także na którego z kandydatów zagłosować. Telewizje lokalne są w tej sytuacji znacznie bardziej wiarygodne od ogólnopolskich bo po prostu lepiej tych kandydatów znają - dodaje.

Telewizje lokalne edukują, kształcą i przygotowują kadry, które później robią kariery w mediach ogólnopolskich. Bez szkoły dziennikarskiego życia i warsztatu zdobytym w lokalnych stacjach ludzie, którzy trafiać będą do mediów ogólnopolskich nie będą przygotowani do pracy w zawodzie. Dziennikarze mediów lokalnych są wszechstronni, nie specjalizują się w wąskich dziedzinach, jak ich koledzy z dużych stacji telewizyjnych czy rozgłośni radiowych. I to oni najczęściej stają się najbardziej wartościowymi członkami reakcji.

Czy zatem telewizje lokalne powinny istnieć, czy warto o nie walczyć? - ponawiam pytanie. Z mojej perspektywy odpowiedź wydaje się prosta. Bez nas powstanie ogromna wyrwa na rynku medialnym, której nie sposób wypełnić. To będzie deficyt rzetelnych, lokalnych informacji, które umożliwiają mieszkańcom Polski powiatowej odnalezieni się w rzeczywistości informacyjnej i zachowanie poczucia przynależności - tak dziś ważnego.

Anna Kobielska-Okrój

Telewizja Proart

Fundacja - Fundusz Telewizji Lokalnych

Artykuł sponsorowany

telekomunikacja
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl