Według aktualnych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na koniec II kwartału 2024 r. liczba cudzoziemców odprowadzających składki na ubezpieczenia społeczne wynosiła 1,16 mln. To w pewnym uproszczeniu pokazuje, ilu jest pracujących w Polsce obcokrajowców. W połowie roku stanowili więc niespełna 7 proc. ogółu osób pracujących. Jeszcze pięć lat temu ten odsetek wynosił niespełna 4 proc.
Cudzoziemców na polskim rynku pracy przybywa jednak coraz wolniej. W II kwartale 2024 r. było ich o około 6 proc. więcej niż rok wcześniej. Pomijając 2020 r., gdy z powodu pandemii migracje były utrudnione, to najmniejsza zwyżka od co najmniej 2014 r. Tymczasem, jak wynika z symulacji ZUS, która znalazła się w nowym raporcie tej instytucji, utrzymanie równowagi na rynku pracy i w systemie emerytalnym wymagałoby istotnego wzrostu imigracji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Starzenie się ludności to problem dla podatników
"W Polsce obserwujemy zjawisko starzenia się społeczeństwa. Polega ono na zmniejszającej się dzietności oraz wydłużaniu się trwania życia. W efekcie rośnie udział populacji w wieku poprodukcyjnym, a maleje udział populacji w wieku produkcyjnym i przedprodukcyjnym. Rośnie także współczynnik obciążenia demograficznego rozumiany jako iloraz liczby osób w wieku poprodukcyjnym i liczby osób w wieku produkcyjnym" - tłumaczą autorzy raportu "Cudzoziemcy w polskim systemie ubezpieczeń społecznych 2023 r.".
Obecnie wskaźnik obciążenia demograficznego wynosi 39,8 proc. To oznacza, że na 100 osób w wieku produkcyjnym (od 18 do 60/65 lat) przypada blisko 40 osób w wieku poprodukcyjnym (od 60 lat w przypadku kobiet i od 65 lat w przypadku mężczyzn). Według prognozy demograficznej sporządzonej w 2023 r. przez Ministerstwo Finansów już w 2033 r. wskaźnik ten sięgnie jednak 45.
Z perspektywy zarządzania systemem emerytalnym wzrost wskaźnika obciążenia demograficznego oznacza, że rósł będzie deficyt w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są bieżące emerytury (w tym roku deficyt wynieść ma 71,1 mld zł). Malała będzie bowiem liczba osób płacących składki w stosunku do liczby osób pobierających emerytury. Ten deficyt pokrywany jest z budżetu państwa, dlatego jego narastanie będzie wymuszało wzrost podatków, obciążających w dużej mierze na osoby pracujące.
Ilu cudzoziemców potrzeba na polskim rynku pracy?
ZUS przeprowadził symulację, która pozwala odpowiedzieć na pytanie, czy napływ cudzoziemców do Polski mógłby zatrzymać wskaźnik obciążenia demograficznego na dzisiejszym poziomie, albo przynajmniej zahamować jego oczekiwany wzrost. Wnioski są pesymistyczne.
Aby w 2033 r. na każde 100 osób w wieku produkcyjnym nadal przypadało 40 osób w wieku poprodukcyjnym, liczba przebywających w Polsce cudzoziemców w wieku produkcyjnym musiałaby do tego czasu wzrosnąć o 2,65 mln. Co roku musiałaby zwiększać się o niemal 270 tys. osób. Aby wskaźnik obciążenia demograficznego rósł o połowę wolniej, niż zapowiada prognoza MF, do 42,5 proc. w 2033 r., liczba cudzoziemców w wieku produkcyjnym w Polsce musiałaby wzrosnąć o 1,25 mln osób, czyli o 125 tys. rocznie.
Czy to dużo? W najlepszym dotąd pod tym względem 2022 r. w ZUS zarejestrowanych zostało 188 tys. cudzoziemców (w praktyce napływ osób w wieku produkcyjnym był nieco większy, ale nie wszystkie zostały zgłoszone do ubezpieczeń społecznych). To był jednak rok ataku Rosji na Ukrainę i związanej z nim fali uchodźców. W 2023 r. liczba cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS zwiększyła się już tylko o 65 tys.
"Biorąc pod uwagę fakt, że w 2023 r. nastąpiła zmiana trendu przyrostów liczby cudzoziemców, mało realne wydają się w kilku najbliższych latach przyrosty liczby cudzoziemców w wieku produkcyjnym o 100-180 tys." - oceniają autorzy raportu ZUS. "Cudzoziemcy przybywający do Polski mogą w pewnym stopniu poprawić sytuację demograficzną, ale nie zahamują niekorzystnych trendów związanych ze starzeniem się społeczeństwa" - konkludują.
ZUS rozprawił się z mitem na temat imigracji
Osobną sprawą jest to, czy na taki napływ imigrantów, jaki byłby potrzebny, aby ustabilizować wskaźnik obciążenia demograficznego na obecnym poziomie, otwarci byliby Polacy. Taki scenariusz oznaczałby bowiem, że w 2033 r. nad Wisłą pracowałoby ponad 3 mln cudzoziemców. Przy założeniu, że utrzymałby się dzisiejszy poziom z zatrudnienia, niemal co piąty pracujący byłby obcokrajowcem.
"Mechanizm wypełniania luk na polskim rynku pracy głównie za sprawą migracji się wyczerpuje. Potrzebne są inwestycje w automatyzację oraz aktywizacja Polaków" - zauważył w serwisie X Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Podkreślił też konieczność walki z hejtem wobec cudzoziemców i mitami dotyczącymi konsekwencji napływu imigrantów do Polski.
Z jednym z takich mitów rozprawia się zresztą sam ZUS. Chodzi o tezy formułowane przez niektórych prawicowych polityków, według których otwarcie na imigrację będzie nadmiernie obciążało polski system świadczeń społecznych.
ZUS policzył, ile wydawalibyśmy na emerytury obcokrajowców w różnych scenariuszach. Okazuje się, że nawet gdyby w najbliższych pięciu latach liczba ubezpieczonych w ZUS cudzoziemców rosła tak, jak w latach 2021-2023, a następnie utrzymywała się w stałej proporcji do ogółu ubezpieczonych, wydatki na ich emerytury w 2070 r. wynosiłyby zaledwie 0,3 proc. PKB Polski - przy całkowitych wydatkach na emerytury rzędu 5,7 proc. PKB.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl