- Podejmując decyzję o powrocie do szkół kierowaliśmy się nie tylko polskimi doświadczeniami (...) większość państw europejskich podejmuje podobne decyzje - mówił szef MEN.
Dodał, że szczególne warunki mogą dotyczyć tylko powiatów zakwalifikowanych jako strefy czerwone i żółte - tam mogą obowiązywać nieco inne zasady. - Większość powiatów w Polsce jest w standardowej sytuacji epidemicznej, która pozwala na przygotowywanie się do powrotu do szkół w formie tradycyjnej - podkreślił.
Co do zasady MEN przygotował trzy warianty pracy szkół: tradycyjny, czyli zwykłe lekcje stacjonarne w szkole, mieszany (czyli stacjonarny i zdalny) oraz zdalny. Ten ostatni będzie możliwy dopiero po uzyskaniu zgody organu prowadzącego. MEN chce, żeby to wariant tradycyjny dominował, a pozostałe były incydentalne.
Pracę mieszaną - czyli jednocześnie i zdalną, i tradycyjną - będzie można stosować, gdy na przykład część uczniów przebywa na kwarantannie albo któreś z dzieci choruje przewlekle i ma wyraźnie zalecenie lekarskie, że nie powinno chodzić do szkoły. Minister Piontkowski zaznaczył, że takie orzeczenie lekarskie oznacza jednocześnie, że takie dziecko nie może też chodzić do sklepu, czy jechać na wakacje - właśnie by się nie narażać na zakażenie.
Decyzję o wprowadzeniu trybu mieszanego albo zdalnego dyrekcja szkoły będzie mogła podjąć tylko we współpracy z sanepidem. W przypadku pojawienia się przypadków zakażenia w szkole to właśnie sanepid ma decydować o ewentualnym zamknięciu szkoły.
Sanepid apeluje przede wszystkim o rozsądek. Szczególnie o to, by nie puszczać do szkoły dzieci, które wykazują objawy choroby.
Artykuł w trakcie aktualizacji