Od 18 stycznia młodsze dzieci wrócą do szkół, poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski. - Zdecydowaliśmy, że krokiem, który możemy wykonać, jest uruchomienie nauki stacjonarnej w klasach I-III- mówił.
Jak dodał podczas konferencji prasowej szef MEN Przemysław Czarnek, uruchomienie nauczania stacjonarnego jest bardzo ważne. - Zdajemy sobie sprawę, że nauczanie zdalne w najmłodszych grupach wiekowych jest najmniej efektywne, najbardziej uciążliwe dla uczniów, rodziców i nauczycieli - dodał.
Bezpieczeństwo powrotu do szkół ma podnieść ogólnopolskie testowanie nauczycieli, które ma potrwać do piątku, a także opracowane zalecenia dla dyrektorów szkół.
- Cieszymy się, że część nauczycieli wróci. Mamy jednak masę wątpliwości - mówi money.pl Sławomir Broniarz, przewodniczący ZNP. Jak podkreśla, niezrozumiałe jest pominięcie w tych działaniach np. pań pracujących w świetlicach.
Poza tym, jak podkreśla Sławomir Broniarz, samo testowanie nauczycieli to za mało. Podkreśla konieczność szybkiego zaszczepienia pracowników oświaty.
- Testowanie bez szczepionek to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Należałoby zgrać działania. Dziś wynik ujemny testu jutro powinien oznaczać zaszczepienie. Poza tym kupno szczepionki jest 2 razy tańsze niż testowanie - zaznacza Broniarz.
Jak zauważa, jest jeszcze inny problem. Jeśli duża część nauczycieli miałaby, zgodnie z zapowiedziami rządu, zostać zaszczepiona w okolicach kwietnia, będzie to najgorszy z możliwych terminów w oświacie.
- Kwiecień to kluczowy moment dla edukacji, kończący się maturą. To gorący okres przygotowania organizacyjnego. Jeśli wówczas będziemy mieli zawirowania, możemy położyć egzamin państwowy - zaznacza szef ZNP.
Jak podsumował, cieszy się z powrotu młodszych dzieci i części nauczycieli do szkół, jednak podkreśla konieczność niezwłocznych szczepień wśród nauczycieli.