Paweł Lęcki wychowawcą jest od początku swojej pracy w szkole, czyli od 18 lat. Choć to trudne zadanie, daje satysfakcję. Jednak w tym roku, po tak szumnie zapowiadanych podwyżkach, 300 zł miesięcznego dodatku za wychowawstwo mocno go dotknęło.
- Mimo że pracuję 18 lat w zawodzie, to gwałtownie dotarł do mnie poziom absurdu i zestawienie stawki za wychowawstwo z ceną piwa zabrzmiało wyjątkowo groteskowo, ale chyba trafnie. Ja rozumiem, że nie wszyscy wychowawcy są idealni, ja nie jestem, ale staram się najlepiej, jak umiem pomagać młodym ludziom - mówi nauczyciel.
Jak wyjaśnia, praca wychowawcy jest bardzo odpowiedzialna, a szczególnie trudna, kiedy pracuje się z nastolatkami.
Kruchość ucznia
- Łatwo naruszyć taką kruchość, zrobić coś źle. Jednocześnie trzeba stawiać granice, uczyć odpowiedzialności, być z tymi młodymi ludźmi, gdy ponoszą swoje pierwsze poważne porażki, nie tylko w szkole. Pomijam już robotę papierkową, najtrudniejsze jest to, co związane z psychologią. I to wszystko za ten czteropak - mówi nauczyciel z Sopotu.
O wspomnianym czteropaku za wychowawstwo ucznia zrobiło się głośno, gdy Lęcki opublikował swój post w sieci.
"Niedługo zacznie się nowy rok szkolny. Taki w pandemii, więc trochę trudniejszy niż zawsze. Zanim się wszyscy od wszystkich w szkole nie zarazimy i nie wylądujemy na kwarantannie, to chciałem tylko powiedzieć, że w Polsce moja opieka wychowawcza na twoje dziecko, szanowny rodzicu lub opiekunie, kosztuje miesięcznie czteropak Harnasia na promocji w Żabce" - pisze w poście, który szybko rozszedł się po internecie, Paweł Lęcki.
Ów czteropak to koszt około 10 zł. Jak wylicza nauczyciel, dodatek wychowawczy po podwyżce to teraz w polskiej szkole 300 złotych. Skoro w klasach średnio jest po 30 uczniów, to jak łatwo policzyć za wychowawstwo, wsparcie i opiekę nauczyciel za każde dziecko dostaje właśnie 10 zł. "Kiedyś płacili stówę. Wtedy twoje dziecko kosztowało tyle co jedno piwo. Teraz można kupić sobie cztery" - komentuje gorzko nauczyciel.
Wszystkie smutki i radości
"Rozmowa. No, to już sam rozumiesz, że jest ciężko. Gadać z nastolatkiem o życiu, to prawie tak samo, jak oglądać serial apokaliptyczny na Netflixie. Trzeba również zadbać o jego dobrostan. W końcu spędza w szkole prawie tyle czasu, co w domu. Wszystkie smutki, radości, wątpliwości, problemy, dramaty Waszego najważniejszego pojedynczego dziecka na świecie my, nauczyciele wychowawcy przerobimy za cenę czteropaka" - pisze dalej nauczyciel.
Pod postem, niezwykle popularnym szczególnie na forach nauczycieli, znaleźć można głównie komentarze solidaryzujących się z autorem nauczycieli. Przeważają opinię typu : "w punkt", "mocne", "obrazowe porównanie", "lepiej bym tego nie ujęła".
4 z przodu
- Czasami słyszę, że jak mi się nie podoba, to mogę iść sprzedawać pączki. Miałem odejść już teraz, ale pandemia pokrzyżowała mi plany. Teraz już nie będę zakładał z całą pewnością, że odejdę za rok, bo sytuacja nauczyła mnie jeszcze większej pokory wobec życia, ale będę starał się, żeby rzeczywiście zmienić zawód. Może nie będą to pączki. Choć pewnie sprzedając pączki cieszyłbym się większym szacunkiem społecznym - mówi Lęcki.
Nasz rozmówca, nauczyciel dyplomowany (najwyższy stopień dla nauczyciela), pierwszy raz po 18 latach pracy w szkole zobaczy na swoim pasku 4 z przodu kwoty wynagrodzenia. Wprawdzie będzie to przed opodatkowaniem, więc na rękę dostanie około 3,5 tys. zł, ale to zawsze coś, jak mówi.
- Żeby dojść do takiego pułapu, potrzebowałem na to 18 lat pracy. To jest oczywisty absurd. I znowuż trzeba uzupełnić. Tak, są nauczyciele, którzy pracują słabo. Tak, jak w każdym innym zawodzie. Ja pracuję dużo, a moi uczniowie uzyskują świetne wyniki. Dlatego też nie czuję się w obowiązku wsłuchiwania się w opowieści o tym, jak to nauczyciele mało pracują - mówi Paweł Lęcki.
Trudne początki
Gdy zaczynał 18 lat temu, zarabiał netto około 900 złotych. Później powoli zbliżał się do 2 tys. zł. - Jednak najdłużej zajęło dobijanie do 3 tys. zł. 2,5 -2,8 tys. zł to już był przez pewien czas szczyt marzeń - mówi nauczyciel.
Od września nauczycielskie pensje wzrosną o 9,6 proc. Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty zwiększy się o 244 zł brutto, nauczyciela kontraktowego - o 251 zł brutto, nauczyciela mianowanego - o 285 zł brutto, a nauczyciela dyplomowanego - o 334 zł brutto. Do tego minimalna kwota dodatku za wychowawstwo wzrosła do 300 zł.
Oznacza to, że od 1 września 2020 r. średnia pensja dla nauczyciela stażysty (kwoty brutto) wyniesie 2 949 zł, nauczyciela kontraktowego - 3 034 zł, nauczyciela mianowanego - 3 445 zł, nauczyciela dyplomowanego - 4 046 zł.
Tymczasem pensja minimalna w przyszłym roku wyniesie zapewne 2800 zł brutto. Z kolei średnie wynagrodzenie w gospodarce to ok. 5000 zł brutto.