- Mamy bardzo dużo obaw w związku z powrotem do szkoły. Sam wychowuję dziecko i mieszka ze mną mama z grupy ryzyka. Ponadto wielu, nie tylko starszych nauczycieli, ma choroby towarzyszące i zakażenie może być dla nich bardzo groźne - mówi money.pl Krzysztof Maksymow, nauczyciel z IV LO im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
- Nie wiemy, kto jest zakażony. Wiele dzieci może przechodzić to bezobjawowo, stąd nasze obawy. Jedno dziecko przecież wystarczy, żeby zarazić całą szkołę. Tymczasem MEN milczy na temat testów na Covid dla nauczycieli, choć wszyscy powinni być badani regularnie i na koszt państwa - mówi Artur Sierawski, nauczyciel historii w Zespole Szkół Nr 23 w Warszawie i inicjator koalicji "Nie dla chaosu w szkole".
Jak dodaje, przy powrocie do szkół we wrześniu może się powtórzyć sytuacja z matur, kiedy niektórzy nauczyciele z obaw przed zakażeniem, brali zwolnienia lekarskie. - Rozmawiam z kolegami. Przecież w szkołach też są cukrzycy, mają inne choroby towarzyszące. Tu pojawia się pytanie, jaki będzie odsetek nauczycieli, którzy we wrześniu też pójdą na zwolnienia - zastanawia się Sierawski.
Zobacz także: Strach przed koronawirusem. Na hiszpańskiej plaży restrykcyjnie przestrzegają dystansu społecznego
Niepokój nauczycieli rozumie również Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Przekonanie, że szkoła będzie jakąś enklawą bezpieczeństwa, nie ma podstaw. Będziemy mieli w nich zakażenia i to powoduje obawy nauczycieli. Szkoły są bardzo liczne, dzieci poza szkołą kontaktują się z wieloma osobami - mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Wytyczne
Pierwsze wytyczne GIS dotyczące powrotu uczniów do szkół we wrześniu nakazują m.in. częste mycie rąk, wietrzenie sal po każdych zajęciach oraz większą liczbę lekcji na świeżym powietrzu. Nowe przepisy nie zakładają masowego mierzenia temperatury przed wejściem na teren szkoły. Maseczki i rękawiczki nie będą wymagane.
Starsi nauczyciele i pracownicy administracji (po 50. roku życia) mają być pod specjalną ochroną. Ze względu na wiek będą musieli nosić maseczki i rękawiczki. Będą również zwolnieni z zajęć, na których mieliby kontakt z dużą liczbą dzieci, jak np. na świetlicy czy podczas dyżuru na korytarzu w czasie przerw.
- Przeciętna wieku nauczyciela w Polsce przekracza 45 lat. Zatem zdecydowana większość kolegów jest po pięćdziesiątce - wyjaśnia Broniarz. Nie mówi tego wprost, ale aż ciśnie się na usta pytanie. Skoro większość nauczycieli ma unikać kontaktu z dużymi skupiskami dzieci, to kto będzie pracował?
Napięcia
Jak reagują na nie nauczyciele? - Jak starsi pracownicy wyjdą z dyżurowania na korytarzach, to co z młodszymi? Przecież nie będą mieli wtedy nawet przerwy na kanapkę czy odpoczynek - mówi Sierawski.
- Odnoszę wrażenie, że ta propozycja ma poróżnić nauczycieli i wywołać kolejne napięcia w grupie zawodowej. U mnie w szkole dyrekcja pytała osoby w grupie ryzyka, czy ktoś nie będzie uczestniczył w maturach. Wszyscy jednak byli. Myślę, że z dyżurami będzie podobnie - mówi Krzysztof Maksymow.
Nauczyciel wątpi też w powodzenie tej metody. Jak przekonuje, bez dyżurów czy z nimi, każdy nauczyciel będzie miał przecież kontakt z uczniami w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie wirus łatwo się przenosi.
- Przy takiej liczbie chorych mieliśmy lockdown, teraz słyszymy, że nie musimy się tymi statystykami martwić. Trudno nam to zrozumieć - mówi Maksymow.
Panika?
Nauczyciel obawia się też paniki, która zapewne się pojawi, jak zostanie stwierdzona podwyższona temperatura u choćby jednego z uczniów. - Będziemy musieli czekać na wynik testu, a jak ma wtedy szkoła pracować? Co z jego klasą, nauczycielami, z którymi miał kontakt - pyta retorycznie nauczyciel z IV LO w Warszawie.
Zastanawia się, jak ma np. wyglądać powrót dzieci i nauczycieli do domów. - Czy ja mam wracać do domu i przenieść ewentualnie tego koronawirusa? Z drugiej strony: gdzie mam nocować? Nikt o tym nie pomyślał - podkreśla Krzysztof Maksymow.
Te obawy podziela ZNP. - Inspektor Sanitarny mówi, że może trzeba będzie wtedy dzieci odesłać do domu i czasowo zamknąć jedną klasę. Jednak moim zdaniem, jeśli jedno dziecko będzie miało koronawirusa, to trzeba zamknąć całą szkołę - mówi Sławomir Broniarz prezes ZNP.
Obawami nauczycieli podzieliliśmy się z MEN.
- Przygotowujemy się do normalnej, stacjonarnej pracy szkół i placówek oświatowych od września. Tworzymy przepisy, które zagwarantują bezpieczeństwo uczniów po powrocie do szkół - mówi Justyna Sadlak z MEN, która podkreśla, że szczegółowe zalecenia będą znane dopiero w pierwszej połowie sierpnia.
Sztuka dla sztuki
A co w przypadku zakażenia jednego z uczniów. Jak przekonuje MEN, dyrektor szkoły "będzie mógł szybko zareagować". Jednak nad szczegółami procedur nadal w resorcie pracują. Z jednej strony nauczyciele obawiają się zakażenia, ale też nie chcą powrotu do zdalnej nauki.
- Przecież wiemy, że ona nie była sukcesem. O tym głośno mówią sami nauczyciele i wiemy, ile to kosztowało rodziców - mówi Sierwski.
- Ta forma edukacji jest sztuką dla sztuki. Dla wszystkich to było trudne, a efekty zarówno nauczyciele, jak i uczniowie oceniają źle. To był koszmar, dlatego podejrzewam, że jeśli wrócimy do tej formy zajęć, to dużo nauczycieli może zrezygnować z pracy - ocenia Maksymow.
Jak dodaje, w Warszawie na dziś brakuje 4 tys. nauczycieli. Co będzie we wrześniu?
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie