Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe przekazała w środę, że - po przeprowadzeniu szczegółowych badań środowiskowych i lokalizacyjnych - pod budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce wybrała gminę Choczewo. Lokalizacja nazwana "Lubiatowo-Kopalino" okazała się korzystniejsza od innej, również mocno branej pod uwagę - Żarnowca.
Choczewo to nadmorska gmina w powiecie wejherowskim. Reklamuje się piaszczystymi plażami w Lubiatowie, Sasinie, Słajszewie, ruchomą wydmą koło Sasina, jeziorami: Choczewskim i Kopalińskim. Na jej terenie znajduje się także latarnia morska Stilo. Ogłoszenie planów budowy elektrowni władz nie zaskoczyło.
Słyszymy zapowiedzi o elektrowni jądrowej w naszym regionie w zasadzie już od 10 lat. Teraz udało się posunąć o kolejny krok, bo wybrano wstępną lokalizację pod przyszłą elektrownię, która czeka na zatwierdzenie poprzez decyzje administracyjne - tłumaczy w rozmowie z money.pl wójt gminy Wiesław Gębka.
Gmina Choczewo czeka na szczegóły
Wójt zaznacza, że na razie jesteśmy na etapie koncepcji infrastruktury przygotowawczej pod budowę, czyli m.in. kolei, dróg i terenu. Zwraca jednak uwagę, że środowa decyzja PEJ to i tak oznaka dużego ożywienia.
Przez ostatnie 6 lat niewiele się bowiem działo w kwestii realizacji programu rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. W ostatnim czasie natomiast udało się zorganizować spotkanie przedstawicieli PEJ i gmin w sprawie przyszłej infrastruktury. Samorządy wyraziły, czego oczekują, a na co się nie mogą zgodzić. Następne spotkanie zaplanowano na styczeń 2022 roku.
Mieszkańcy podzieleni
Po środowej zapowiedzi PEJ w gminie rozdzwoniły się telefony. Informacji o przyszłej inwestycji poszukują przede wszystkim… osoby z zewnątrz, które kupiły działki na terenie Choczewa.
Mieszkańcy gminy jednak już od lat są oswajani z myślą o budowie przyszłej elektrowni. PEJ przytacza badanie PBS z października 2021 roku, które pokazało, że 63 proc. ankietowanych mieszkańców gmin Choczewo, Gniewino i Krokowa popiera decyzję o planie budowy elektrowni jądrowej w ich bezpośrednim sąsiedztwie.
Potwierdza to wójt gminy i zaznacza, że poparcie dla budowy nigdy nie spadło poniżej 50 proc. Nie zmieniają tego nawet grupy wyrażające wyraźny sprzeciw. Kilka lat temu zawiązał się komitet obywatelski pod nazwą "Nie dla atomu w Lubiatowie".
Komitet sprzeciwia się lokalizacji elektrowni w odległości mniejszej niż 15 km od zabudowań mieszkalnych w Lubiatowie oraz w obszarze krajobrazu chronionego. Na Facebooku lubi lub obserwuje profil tej organizacji około 1,5 tysiąca użytkowników.
Choć liczba obserwujących profil nie wydaje się duża, to jednak zestawienie jej z liczbą ok. 5,5 tysięcy mieszkańców Choczewa pokazuje, że elektrowni sprzeciwia się dość istotna grupa.
Choczewo dołączy do "polskich Emiratów"?
Dane GUS za 2018 rok (ostatnie dostępne) wskazują, że w Choczewie w sektorze "przemysł i budownictwo" pracowało 95 osób. Tymczasem - jak wynika z opracowania "Wpływ programu jądrowego na polską gospodarkę" z 2017 roku ówczesnego Ministerstwa Energii - na placu budowy elektrowni jądrowej potrzeba nawet 4,5 tysiąca pracowników (choć dotyczyło to innej inwestycji).
To oznacza napływ chętnych do pracy z innych miejscowości. Pracujący przy budowie mogliby - nawet tymczasowo - istotnie wpłynąć na lokalną gospodarkę. Wystarczy, że zarobione pieniądze częściowo zostawialiby w sklepach, restauracjach, hotelach itd.
Dla samego Choczewa natomiast może być natomiast skok finansowy. Budżet gminy w 2021 roku to nieco ponad 37,8 mln złotych dochodów i około 39 mln złotych wydatków. Wkrótce jednak może operować znacznie większymi kwotami
Bliskość elektrowni jądrowej może oznaczać dołączenie do "polskich Emiratów". Tak Polski Instytut Ekonomiczny nazywa w swoich opracowaniach najbogatsze gminy nad Wisłą, których budżet w największym stopniu stymuluje bliskość kopalni lub elektrowni, jak choćby Kleszczów czy Rząśnia. O sporych pieniądzach płynących do lokalnego budżetu z tytułu działalności elektrowni i kopalni mówił money.pl burmistrz Bogatyni Wojciech Dobrołowicz.
Start w 2033 roku?
Dlaczego padło akurat na Choczewo? - Musiały zadecydować takie kwestie, jak dostępność infrastruktury, bo w przypadku takiej budowy mówimy na pewno o bardzo ciężkich elementach, które trzeba będzie przetransportować - mówi w rozmowie z money.pl Adam Rajewski z Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej. Dodaje, że ważna jest również też kwestia dostępności wody do chłodzenia.
Zgodnie z harmonogramem Programu Polskiej Energetyki Jądrowej w 2022 roku ma nastąpić uzyskanie decyzji środowiskowej i lokalizacyjnej dla elektrowni. Rozpoczęcie budowy pierwszego reaktora ma nastąpić w 2026 roku, a jego uruchomienie - w 2033 roku.
- Zaproponowany harmonogram jest możliwy do realizacji, jeżeli wszyscy będą do tego tematu podchodzić poważnie. Decyzja o lokalizacji nie jest tak ważna, jak wybór wykonawcy. Wyznaczenie miejsca nic nie kosztuje. Poznanie wykonawcy będzie "sprawdzam" dla całego projektu - komentuje Rajewski.
Zwraca też uwagę na koszty. - To, czy prąd z elektrowni atomowej będzie tani, czy drogi, zależy od głównej niewiadomej, czyli mechanizmu finansowania - punktuje.
Porównuje też elektrownie jądrowe w Finlandii i Wielkiej Brytanii. Właśnie uruchamiany fiński zakład energetyczny jest oparty na tej samej technologii, co będący jeszcze w budowie brytyjski. A jednak to elektrownia w Finlandii będzie miała tańszy prąd, choć otwarto ją wcześniej. Fińskie rozwiązanie opiera się jednak na spółdzielni, a elektrownia na Wyspach administrowana będzie na zasadach komercyjnych.