To wyniki raportu Państwowej Straży Pożarnej (PSP) za 2017 rok. Danych za zeszły rok jeszcze nie ma.
Niedobrze jest też w budynkach administracyjno-biurowych i urzędach. PSP kontrolowała ponad 3,4 tys. takich budynków. W 1,7 tys. z nich wykryto nieprawidłowości, a w 566 zastrzeżenia dotyczyły ewakuacji.
Tragicznie jest też w szkołach - 3267 kontroli, 1340 nieprawidłowości i 428 budynków z uchybieniami dotyczącymi dróg ewakuacyjnych. W szpitalach też nie możemy czuć się bezpiecznie: na 624 kontrolowanych budynków w 303 były uchybienia, a 42 budynki miały niewłaściwe drogi ewakuacyjne.
Jacek Sasin odpowiada Durczokowi ws. Koszalina. Mocne słowa
W hipermarketach, sklepach i centrach handlowych nie jest lepiej. 2621 budynków skontrolowano, w 817 były nieprawidłowości, a w 69 stwierdzono uchybienia dotyczące dróg ewakuacyjnych.
W łącznej liczbie 2,3 tys. kontrolowanych budynków, gdzie problemem była ewakuacja, główne uchybienia dotyczyły: braku wymaganego oświetlenie drogi ewakuacyjnej (710 przypadków), długości lub szerokości dróg ewakuacyjnych (637 przypadki), wadliwego zabezpieczenia przed zadymieniem (628 przypadków),
oznaczenia korytarzy lub pomieszczeń (499 przypadków), braku wydzielenia ewakuacyjnej klatki schodowej (329 przypadków)
Ewakuacja albo śmierć
Wszystkie te uchybienia, w ocenie PSP, skutkować mogą śmiercią uwięzionych w płonących budynkach.
Dane te dotyczą 2017 r. Statystyk za 2018 r. jeszcze nie ma, ale raczej trudno się spodziewać, że będą lepsze.
Po tragedii w Koszalinie w internecie zaroiło się od zdjęć przedstawiających zastawione lub trudno dostępne wyjścia ewakuacyjne. Przykładem niech będzie zdjęcie zrobione w jednej z Biedronek. Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z tragedią na Pomorzu. Zrobiono ją prawdopodobnie pół roku temu.
"W telewizji premier mówi, że będą sprawdzać wszystkie escape roomy pod kątem bezpieczeństwa. A co z sklepami Biedronka? Zgłaszanie, straszenie przez straż, że zamkną sklepy, jak się nie poprawi. Dwa dni i temat zamieciony pod dywan. Też musi się w jakimś markecie spalić z 5 osób, żeby coś ruszyło?” - pyta donKon na ”Wykopie”.
- W 2018 roku zorganizowaliśmy ponad 1240 szkoleń okresowych z zakresu bezpieczeństwa przeciwpożarowego, w ramach których przeszkolonych zostało blisko 20,4 tys. pracowników sieci. Dodatkowo regularnie przypominamy pracownikom o zasadach prewencji przeciwpożarowej za pomocą ogłoszeń zamieszczanych w pomieszczeniach socjalnych oraz prowadzimy wewnętrzne kontrole, sprawdzające efektywność prowadzonych działań. W przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości w jednostkowych przypadkowych, reagujemy natychmiast - mówi money.pl Arkadiusz Mierzwa, kierownik ds. komunikacji lorporacyjnej w Jeronimo Martins Polska S.A.
Jak dodaje, bezpieczeństwo klientów i pracowników tych sklepów jest dla sieci absolutnym priorytetem. Regularnie w Biedronkach przeprowadzane są we współpracy z Państwową Strażą Pożarną próbne ewakuacje.
Zdjęcie wykonane w budynku wielorodzinnym w Warszawie też nie pozostawia złudzeń, że jest lepiej.
Tu jednak nie jest potrzebna straż pożarna, by zrobić porządek. Stare szafy, rowery, wózki i pudła mają prawo usuwać spółdzielnie i wspólnoty. Nie musza nawet pytać lokatorów.
Potwierdził to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Rzecz jednak w tym, że prawo swoje, straż pożarna swoje, a właściciele budynków dalej nic sobie z tego nie robią. Jak ma się to zmienić po tragedii w Koszalinie, skoro nic się nie zmieniło po pożarze hotelu w Kamieniu Pomorskim w 2009 r.
23 osoby zginęły, a 21 zostało rannych tylko dlatego, że nie udało im się dobiec do wyjść ewakuacyjnych. Korytarze były zastawione, a niektóre drzwi ewakuacyjne były zamknięte.
- Problem nieprawidłowości, pożarów i zagrożenia życia ludzkiego pożarem wynika z niewłaściwego podejścia do ochrony przeciwpożarowej. Traktowania tematu na zasadzie "jakoś to będzie" przez właścicieli, zarządców lub użytkowników danego obiektu, w tym pracodawców - mówi money.pl Agnieszka Gawrońska, prawnik, specjalista ds. bhp, inspektor ppoż., redaktor ”Aktualności bhp” i „Bhp w firmie”.
Podczs alarmu nie słuchamy poleceń
Nasza rozmówczyni podkreśla również, że brakuje nam wiedzy o przepisach przeciwpożarowych określonych w instrukcji bezpieczeństwa pożarowego obiektów. Tymczasem jest ona obowiązkowa dla wszystkich pracowników danego obiektu, firmy, instytucji.
Nie wiemy też, jak postępować w sytuacjach zagrożenia pożarem lub samego pożaru. W polskich firmach brakuje ćwiczeń ewakuacyjnych. Często nie ma też pracowników wyznaczonych do wczesnego zwalczania pożarów i ewakuacji pracowników, a tu każda sekunda ma znaczenie.
- Brakuje też corocznych ocen stanu ochrony przeciwpożarowej w danym obiekcie, firmie. To one umożliwiają podejmowanie krótkoterminowych, doraźnych decyzji, na przykład o charakterze interwencyjnym lub planowaniu odpowiednich działań naprawczych w dłuższych okresach - dodaje Agnieszka Gawrońska.
Rzecznik prasowy PSP st. bryg. Paweł Frątczak również mówi o prostych ludzkich błędach. Systemy mogą zadziałać, na miejscu mogą być odpowiedzialni za ewakuacje, ale brakuje nam rozsądku.
"Panic button" też nie jest obowiązkowy
- Psychologowie zwracają uwagę, że w wielu sytuacjach zagrożenia zachowujemy się bardzo niefrasobliwie, bo nie widzimy dymu i ognia. Przy alarmach pożarowych w sklepach wielkopowierzchniowych wielu klientów spokojnie kończy sobie zakupy. W licznych przypadkach ludzie proszeni o opuszczenie innych obiektów nie wykonują poleceń odpowiedzialnych za prowadzenie ewakuacji - mówi Frątczak.
W jego ocenie problemem jest też prawo. Tylko w ściśle określonych typach obiektów, konieczny jest odbiór inwestycji przez PSP. Strażacy musza sprawdzić bezpieczeństwo przeciwpożarowe w budynkach użyteczności publicznej, mieszkalnych, produkcyjnych, magazynowych, gospodarstwach rolnych, lasach oraz zakładach stwarzających zagrożenie dla ludzi i środowiska.
Nasi prawodawcy nie uznali za stosowne, by w escape roomach też wymagany był odbiór obiektu. Tymczasem biznes escape roomów od 5 lat rośnie jak na drożdżach, ale nie ma żadnych przepisów dotyczących bezpieczeństwa w takich obiektach.
W każdym pokoju jest z reguły "panic button", ale nikt nie sprawdza, czy otwiera on drzwi. Co więcej "panic button" nie jest wymagany, by prowadzić taką działalność. Być może już za chwilę stanie się obowiązkowym, ale to nie przywróci już życia pięciu nastoletnim dziewczynom z Koszalina.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl