"Przez ostatnie lata Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej nie odnotowuje wzrostu liczby pożarów, a wręcz przeciwnie widoczny jest ich spadek" - poinformował we wpisie na platformie X rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
"Szerzenie nieprawdziwych informacji o rzekomym wzroście liczby pożarów w Polsce po wybuchu wojny na Ukrainie jest oszustwem, a budowanie na tym narracji zmierzającej do stworzenia wrażenia rosnącego zagrożenia, to manipulacja. Walczmy z dezinformacją" - dodał. Do wpisu załączył tabelę z liczbą pożarów w latach 2020-2024.
Wpis pojawia się w momencie, gdy w Polsce znów doszło do kilku wielkich pożarów. W sobotę zapaliła się hala produkcyjno-magazynowa w Cigacicach w woj. lubuskim.
W środę ogień pojawił się w budynku dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku. Spowodował wielomilionowe straty. Dobrzyński mówił, że "za wcześnie, by spekulować, czy pożar to efekt działania obcych służb".
Seria pożarów w 2024 r.
Latem ubiegłego roku pisaliśmy w money.pl o serii pożarów w Polsce, które niszczą obiekty przemysłowe i handlowe. Sami politycy mówili wówczas o możliwym działaniu obcych służb i wojnie hybrydowej, dodatkowo podgrzewając atmosferę. Ubezpieczyciele tonowali wtedy nastroje.
W lipcu w ramach specjalnej operacji przeprowadzonej w różnych regionach Ukrainy, rozbito grupę związaną z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa, która przygotowywała wzniecanie pożarów w miejscach odwiedzanych masowo, takich jak centra handlowe, stacje benzynowe, apteki i targowiska w Ukrainie, Polsce i krajach bałtyckich.
Śledczy informowali wówczas, że podejrzani wynajmowali za pieniądze osoby do dokonywania podpaleń cywilnych obiektów. Aby znaleźć potencjalnych wykonawców, wykorzystywano osobiste kontakty w kręgach przestępczych. Organizowano również przerzut podpalaczy za granicę