Nowelizacja tzw. ustawy antylichwiarskiej sprzed dwóch lat miała uregulować i ucywilizować biznes pożyczkowy. Resort sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry dążył do tego niemal od samego początku, jak tylko obóz Zjednoczonej Prawicy przejął władzę w 2015 r.
- Walka z eldorado dla lichwiarzy nie była prosta i trwała nadzwyczaj długo. Ważny jest jednak finał. To, co robimy, robimy dla ludzi, którzy padli ofiarą lichwiarzy - mówił Ziobro podczas konferencji prasowej w grudniu 2022 r. Podkreślał wtedy, że ustawa przywraca "elementarną sprawiedliwość i bezpieczeństwo finansowe Polaków".
Pierwszą ustawę antylichwiarską uchwalono pod koniec rządów koalicji PO-PSL w 2015 r. Dokręcenie śruby przez rząd Zjednoczonej Prawicy przyniosło efekt odwrotny od zamierzonego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe przepisy antylichwiarskie Ziobry wchodziły w życie sukcesywnie. Najpierw w grudniu 2022 pięciokrotnie obniżono limit kosztów pozaodsetkowych, ograniczając firmom źródło przychodów. Zakazano też rolowania długu klienta (spłacania pożyczki kolejną pożyczką) oraz pozyskiwania kapitału na prowadzenie działalności pożyczkowej poprzez emisję obligacji. To było ważne źródło finansowania biznesu.
Następnie w maju 2023 nałożono na firmy pożyczkowe obowiązek raportowania do Biura Informacji Kredytowej (BIK), co przełożyło się na wzrost liczby odrzucanych wniosków pożyczkowych klientów. Od stycznia 2024 roku branża weszła pod ścisły nadzór KNF.
Anomalia w pożyczkach gotówkowych
Pomimo tych wszystkich ograniczeń rynek pożyczkowy, zamiast się kurczyć, dynamicznie rośnie. Po jedenastu miesiącach bieżącego roku rynek pożyczek pozabankowych osiągnął wartość ponad 19 mld zł.
Z cyklicznego raportu BIK wynika, że od stycznia do listopada tego roku firmy udzieliły ponad 5,2 mln pożyczek gotówkowych (o 33,3 proc. niż rok wcześniej) na kwotę blisko 13,7 mld zł (wzrost aż o 51,4 proc. rok do roku). Ponadto firmy udzieliły blisko 7,8 mln pożyczek celowych na łączną kwotę ponad 5,5 mld zł. W porównaniu z ubiegłym rokiem to więcej o 48,5 proc. w ujęciu liczbowym oraz o 6,8 proc. w ujęciu wartościowym.
Pożyczki celowe to te udzielane na zakup konkretnych usług lub towarów, np. sprzętu AGD i RTV czy samochodów. BIK zalicza do nich również płatności odroczone przekonwertowane na pożyczki ratalne po okresie bezodsetkowym, który zwykle wynosi 30 dni. Płatności odroczone pojawiły się w Polsce 2016 r. i są dostępne głównie w sklepach internetowych.
Wysoka dynamika sprzedaży pożyczek celowych i gotówkowych w ciągu pierwszych pięciu miesięcy bieżącego roku nie powinna dziwić. Obowiązek raportowania do BIK spoczywa na firmach pożyczkowych od 18 maja 2023 r. Przez kolejnych 12 miesięcy baza danych dopiero się budowała. Porównywanie danych rok do roku (rdr.) ma sens od czerwca 2024.
O ile od czerwca dynamika sprzedaży pożyczek celowych mocno wyhamowała (w listopadzie wyniosła 11,4 proc. rdr.), o tyle w przypadku pożyczek gotówkowych utrzymuje się na zaskakująco wysokim poziomie.
W listopadzie Polacy zaciągnęli 509 tysięcy pożyczek gotówkowych o łącznej wartości blisko 1,4 mld zł. To odpowiednio o 21,3 proc. i 33,9 proc. więcej niż przed rokiem. Średnia wartość pożyczki wyniosła 2 673 zł i utrzymuje się na zbliżonym poziomie od kilku lat.
W październiku natomiast wartości były jeszcze większe. Polacy zaciągnęli wówczas 522 tysiące pożyczek gotówkowych o łącznej wartości blisko 1,4 mld zł, czyli odpowiednio o 30,2 proc. i 44,6 proc. więcej niż przed rokiem.
"Experience economy" na kredyt
Pytanie brzmi: jak to możliwe, że branża, która skurczyła się wskutek przepisów antylichwiarskich do 102 firm (z rejestru wykreślono 310 podmiotów), którą odcięto od ważnego źródła kapitału i ograniczono źródło przychodów, jest w stanie rosnąć w takim tempie?
Zapytaliśmy trzy duże firmy, które udzielają pożyczek gotówkowych, o to, jakie miały wyniki sprzedażowe w październiku (dane nie są publicznie dostępne). Dwie zanotowały spadek, jedna była na 12-procentowym plusie rdr.
Nasi rozmówcy nie kryli zaskoczenia dynamiką sprzedaży raportowaną przez BIK. Jeśli wzrostów w segmencie pożyczek gotówkowych nie napędzają liderzy, to kto?
Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się do BIK.
Produkty gotówkowe zaciągane są zazwyczaj w celu sfinansowania różnego rodzaju usług. Widzimy na świecie bardzo ciekawy trend, jeśli chodzi o zachowania konsumentów, którzy coraz bardziej cenią sobie doświadczenia, jakie uzyskują dzięki korzystaniu z usług (experience economy, czyli model gospodarczy, w którym kluczową wartością jest doświadczenie klienta), a nie nabywania rzeczy - tłumaczy nam dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.
Moda na VAS-y
Ponieważ klienci gotówkowi nie podają pożyczkodawcy celu finansowania, nie wiadomo, na co konkretnie wydają te pieniądze. Wiadomo też, że już na etapie prac nad tzw. ustawą antylichwiarską firmy pożyczkowe mocniej weszły w sprzedaż dodatkowych produktów niefinansowych, czyli tzw. VAS-ów (z ang. Value Added Services). Tu dochodzimy do sedna.
Firmy zrobiły to po to, żeby zyskać nowe źródło przychodów. W ich ofercie, oprócz ubezpieczeń, pojawiły się m.in. pakiety medyczne, telemedyczne, kursy językowe, pomoc prawna, informatyczna, psychologiczna, a nawet internetowy concierge (zdalny asystent w zakresie wyszukiwania i pozyskania informacji).
Rok temu money.pl alarmował o nadużyciach przy sprzedaży VAS-ów. Wątpliwe praktyki firm pożyczkowych opisywaliśmy na podstawie dokumentów i doniesień informatorów. Przytoczone wówczas szacunki przez jedno z naszych źródeł wskazywały, że nabitych w VAS-y mogło zostać wówczas 350 tys. pożyczkobiorców. A ponieważ klienci rotują między firmami, niewykluczone, że mają więcej niż jeden taki produkt dodatkowy.
Aby dowiedzieć się, ile VAS-ów przypada na jednego klienta, nie wystarczy skontrolować firmy pożyczkowej. Konieczna byłaby kontrola dostawców tych dodatkowych produktów.
Dwa w jednym
Dodatkowe produkty niefinansowe w ofercie pożyczkodawców do najtańszych nie należą. Klienci kupują je więc z reguły na kredyt. Przykładowo, jeśli kwota pożyczki wynosi 4,5 tys. zł, to 3,5 tys. zł klient otrzymuje na konto, natomiast za tysiąc złotych kupuje np. internetowy kurs językowy. Gros z tego tysiąca złotych, według naszych źródeł, ma wracać do firmy pożyczkowej w postaci prowizji za pośrednictwo w sprzedaży usług zewnętrznych dostawców lub w innej formie rozliczeniowej.
Jak informowaliśmy w czerwcu tego roku, UOKiK prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie VAS-ów. Sprawdza, czy mogło dojść do naruszenia przepisów ustawy. Zapytaliśmy o postępy.
Prezes UOKiK prowadzi postępowania wyjaśniające wobec praktyk wskazanych podmiotów. Analizujemy, czy są podstawy do uznania ich praktyk za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów - czytamy w odpowiedzi biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Za VAS-y wzięła się też Komisja Nadzoru Finansowego.
Jak dowiedział się money.pl, departament pożyczkowy w KNF w październiku tego roku wysłał firmom pożyczkowym pismo z 27 szczegółowymi pytaniami dotyczącymi VAS-ów, na które miały wyczerpująco odpowiedzieć do 14 listopada. W połowie grudnia odbyło się w tej sprawie spotkanie przedstawicieli KNF z przedstawicielami firm pożyczkowych. Powołując się na nieoficjalne źródła, Business Insider w artykule z 18 grudnia przytoczył wypowiedź szefowej departamentu pożyczkowego z tego spotkania. Wynika z niej, że duża część klientów, oprócz kredytu konsumenckiego, ma przynajmniej jeden produkt dodatkowy.
Nie może być tak, że korzystając ze statusu podmiotu nadzorowanego, funkcjonują spółki, które patrząc na swój zysk i korzyści, pozwalają sobie na działania z pogranicza etyki. Trudno dać wiarę temu, że z poszanowaniem etyki i odpowiedzialności społecznej można mieć w portfelu 80 proc. czy nawet ponad 90 proc. procent klientów, którzy obok kredytu konsumenckiego mają przynajmniej jeden produkt dodatkowy -miała według relacji BI powiedzieć szefowa departamentu instytucji pożyczkowych.
Zabawa w ganianego
Z prośbą o oficjalny komentarz zwróciliśmy się do biura prasowego KNF.
- Potwierdzam, że przytoczony fragment jest częścią szerszej wypowiedzi dyrektor Departamentu Instytucji Pożyczkowych Agnieszki Kowalskiej podczas poniedziałkowego spotkania w KNF. Wskazała ona na krańcowy przykład podmiotu, który w określonym przedziale czasowym wykazał wysoki odsetek konsumentów korzystających z kredytów konsumenckich i jednocześnie usług dodatkowych. Taka korelacja nie jest spotykana powszechnie na rynku, mimo to faktycznie ją zidentyfikowaliśmy i ją badamy - wyjaśnia Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF.
Urząd nadzoru odmówił komentarza na temat wyników październikowej ankiety dot. VAS-ów.
Po naszym artykule "Pożyczki nadziane abonamentami. Wątpliwy biznes kwitnie pod okiem regulatorów" z początku grudnia 2023 KNF deklarowała, że zajmie się sprawą.
Od tamtej pory minął ponad rok, a jak słyszymy w nieoficjalnych rozmowach z ludźmi z branży pożyczkowej, handel VAS-ami nadal kwitnie.
Sposoby na unikanie ustawy Ziobry
Według naszych rozmówców ustawa antylichwiarska w dalszym ciągu jest również omijana za pomocą pożyczek udzielanych na kartach płatniczych. O tym również pisaliśmy w money.pl.
Po naszych publikacjach oraz konsultacjach branży z urzędem nadzoru część firm dostosowała się do wymogów regulatora, ale nie wszystkie. Niektóre firmy nie ustępują w poszukiwaniu sposobów na omijanie ustawy antylichwiarskiej, bo jak twierdzą przedstawiciele branży, w tym reżimie prawnym trudno uczciwie funkcjonować. Aby przetrwać, trzeba kombinować - przekonują.
Docelowo uważamy, że regulacja odnosząca się do finansowania instytucji pożyczkowych wymaga zmian. Pracujemy nad nowym brzmieniem przepisu i ten właśnie przepis będę chciała skonsultować z rynkiem - głosi stanowisko Agnieszki Kowalskiej, opublikowane na stronie KNF pod koniec listopada.
Branża chciałaby też poluzowania przepisów dotyczących ich źródła przychodów.
Od grudnia 2022 r. - oprócz standardowych odsetek - pożyczkodawcy mogą pobierać maksymalnie 10 proc. tzw. kosztów pozaodsetkowych (m.in. prowizji za udzielenie pożyczki) plus kolejne 10 proc. za każdy rok trwania pożyczki, jednak nie więcej niż 45 proc. w całym okresie kredytowania. Z kolei w przypadku pożyczek krótszych niż 30 dni, maksymalnie koszty nie mogą przekroczyć 5 proc. kwoty finansowania.
Wcześniej limity były korzystniejsze dla branży - koszty pozaodsetkowe mogły wynosić 25 proc. pożyczonej kwoty, plus 30 proc. za każdy rok kredytowania i nie więcej niż 100 proc. w całym czasie spłaty. O powrocie do tego stanu firmy nawet nie marzą, niemniej liczą na pewne ustępstwa w tym zakresie.
KNF nie wyklucza konieczności uszczelnienia przepisów ustawy antylichwiarskiej przy okazji wdrażania do polskiego prawa nowej dyrektywy o kredycie konsumenckim (CCD2).
"Na pewno niektóre z takich patologicznych rozwiązań i praktyk, wyeliminuje implementacja CCD2. Może jednak wcześniej trzeba będzie podjąć kroki w kierunku uporządkowania zasad transparentnego pożyczania" - czytamy w oświadczeniu Agnieszki Kowalskiej.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl