Od lipca obowiązują przepisy o Pracowniczych Planach Kapitałowych. Wielu Polaków jednak nie chce w nich uczestniczyć. Przyznał to również Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju na antenie Radiowej Jedynki. - Od 30 lat odrabiamy zaległości konsumpcyjne. Polacy są nieufni do systemu dodatkowego oszczędzania - mówił w Sygnałach Dnia.
Przekonywał jednak, że system PPK to bezpieczne rozwiązanie i nie grozi mu nacjonalizacja.
Pożyczka z PPK
- To tak samo pewne, jak to, że nie zabierze nam nikt pieniędzy lokat. PPK jest chronione na tym samym poziomie. Można sobie wyobrazić że ktoś mógłby chcieć je znacjonalizować, ale i nie wyobrażam sobie jak miałaby brzmieć taka ustawa. Poza tym w PPK istnieje mechanizm zabezpieczający w każdej chwili możemy je wypłacić - zapewniał Marczuk.
Podkreślał również korzyści płynące z tej formy oszczędzania. - Na PPK trafiać ma 2 proc. pensji miesięcznie. Zarabiając 4 tys. brutto do PPK odłożę 80 zł, dodatkowe 60 dołoży pracodawca, a państwo dopłaci 20 zł - wyliczał.
Zaznaczył również, że na wysokość odkładanych pieniędzy będzie miała wpływ podwyżka płacy minimalnej. - Podniesienie płacy minimalne będzie miało wpływ na nasze oszczędności. Osoby które zarabiają 120 proc. pensji minimalnej mogą wpłacać 0,5 proc. Pensji nie tracąc pełnej wpłaty - zaznaczył.
- Osoby które zarabiając 3000 zł sam będzie wpłacał 15 zł miesięcznie a 65 wpłaci jego państwo i pracodawca. Dla osób najniżej zarabiających to niezwykle korzystne rozwiązanie - podkreślał Marczuk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl