Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL) zarządza największym w Polsce Lotniskiem Chopina, jest też właścicielem lotnisk w Zielonej Górze i budowanego teraz portu w Radomiu, posiada również mniejszościowe udziały w innych regionalnych lotniskach, gdzie ma za partnerów biznesowych samorządy.
Mimo strategicznej infrastruktury do zarządzania, przez wiele lat PPL nie cieszyły się dobrą opinią. Firmie zarzucano, że słabo się rozwija, nie dba należycie o podnoszenie jakości usług, że wreszcie jej działalność jest nieefektywna w porównaniu z innymi podmiotami zarządzającymi lotniskami w Polsce i na świecie.
Jak w latach 80.
Mariusz Szpikowski, prezes Portów Lotniczych od stycznia 2016 roku, mówi, że gdy przychodził do firmy zastał podmiot wyjęty żywcem z czasów PRL. W czasie, gdy państwowe firmy już dawno przekształciły się w zakłady działające np. w oparciu o kodeks spółek handlowych, to podstawą funkcjonowania PPL była wciąż ustawa pochodząca z lat 80-tych.
- Nie miałem złudzeń, że Porty Lotnicze nie staną się nowoczesnym i dochodowym przedsiębiorstwem, dopóki nie prowadzimy jasnych i sprawiedliwych reguł – twierdzi Mariusz Szpikowski.
Stąd w firmie zapadła decyzja o powołaniu w Portach Lotniczych Biura Przeciwdziałania Nadużyciom i Audytu. Jego zadaniem było prześwietlanie umów i kontraktów zawieranych przez PPL, kontrolowanie przetargów, procedur zakupowych. I okazało się, że bardzo szybko można zaoszczędzić ogromne sumy.
– W pierwszym roku mojej kadencji budżet przedsiębiorstwa po stronie wydatków został zmniejszony o 35 mln złotych – informuje Szpikowski. Biuro wykryło też szereg nieprawidłowości, które pozostawili po sobie poprzednicy.
Przykładem może być niedziałający system radarowo-kamerowy do ochrony Lotniska Chopina zakupiony w 2013 roku za ponad 5 mln zł.
Zyski zamiast strat
Według Szpikowskiego dbanie o koszty połączone z większą efektywnością firmy spowodowało, że Porty Lotnicze zaczęły zarabiać coraz więcej.
Pewne znaczenie miał wzrost liczby pasażerów na polskich lotniskach, ale przykłady niektórych portów pokazują, że wzrost ruchu lotniczego nie zawsze pociąga za sobą zyski.
Jeszcze w 2013 roku Porty Lotnicze wygenerowały ponad 318 mln zł straty netto, a rok później w 2014 roku strata wyniosła 88 mln zł. W 2015 roku pojawił się zysk w wysokości 138 mln zł, ale dopiero w kolejnych latach ten zysk okazał się jeszcze bardziej okazały.
W 2016 roku PPL zarobiły na czysto 205 mln, rok później 272 mln zł, a w roku 2018 zarobek sięgnął 369 mln zł.
Jednak w tamtym roku w bilansie PPL pojawiła się strata na poziomie 66 mln, ale był to tylko zabieg księgowy, gdyż przedsiębiorstwo musiało dokonać odpisu w wysokości prawie 540 mln zł, bo PPL przekazały za darmo na rzecz Skarbu Państwa majątek swojej spółki zależnej Chopin Airport Development. I taka operacja została zaksięgowana jako koszt. O tym, że była to czysto papierowa operacja świadczy fakt, że w pierwszej połowie tego roku PPL osiągnęły zysk netto w wysokości około 194 mln zł, co daje podstawy, aby prognozować wynik finansowy na koniec roku na poziomie 400 mln zł.
Pensje i premie w górę
Mariusz Szpikowski dodaje, że istotnym elementem poprawy efektywności funkcjonowania PPL było podniesienie dyscypliny pracy i wprowadzenie zdrowych zasad przy wynagradzaniu pracowników.
– Skończyliśmy z tolerowaniem łamania regulaminu pracy, dlatego około 40 osób zostało zwolnionych dyscyplinarnie. Wymagania wzrosły także wobec kadry kierowniczej, co zaowocowało zwolnieniami wśród osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na Lotnisku Chopina – podkreślił prezes Szpikowski.
Od 1 października w PPL obowiązują nowe zasady wynagradzania i premiowania. W tym roku przeciętna płaca brutto to prawie 11 tys. zł, a w 2020 roku fundusz płacowy w PPL wzrośnie o 6,6 mln z.
Z kolei nagrody wypłacane za 2018 rok wyniosły około 12 tys. zł brutto, a za 2019 rok będzie to 14 tys. zł.