Niektóre branże już od listopada działają na pełnych obrotach. Mowa tu przede wszystkim o przemyśle, logistyce i branży produkcyjnej, w szczególności spożywczej.
Mateusz Żydek, rzecznik prasowy Randstad Polska, mówi, że działalność zintensyfikowały również firmy cateringowe. Na popularności zyskuje przede wszystkim catering świąteczny. Jako ostatni "do boju" rusza handel, który szykuje się na niedziele handlowe poprzedzające Wigilię. - Mogą pojawiać się także oferty dla animatorów, czyli taka zwyczajowa praca dla studentów - opowiada WP Finanse Mateusz Żydek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracy tymczasowej szukają trzy kategorie osób. W pierwszej kolejności są to studenci, którzy nie mają standardowego zatrudnienia, albo porzucają dotychczasowe zajęcie, mając nadzieje na lepszy zarobek przed świętami. Są też osoby, które na co dzień imają się prac dorywczych. Trzecia grupa to pracownicy zatrudnieni na stałe, którzy w okresie przedświątecznym postanawiają sobie dorobić do pensji.
Taka sytuacja pojawia się stosunkowo często np. w przypadku osób zatrudnionych w restauracjach, które w grudniu zaczynają pracę w firmach cateringowych - tłumaczy ekspert Randstad Polska.
Zarobki przed świętami
Ile można zarobić zaciągając się do pracy dorywczej w okresie przedświątecznym? Według danych Grupy Progres w handlu stawki godzinowe zaczynają się od 30 zł brutto, aczkolwiek praca w weekendy lub w Wigilię jest lepiej wynagradzana. W gastronomii kelnerzy i bariści mogą liczyć na wynagrodzenie od 28,50 zł do 30 zł brutto za godzinę.
Podobnie wyceniana jest praca w magazynach i przy pakowaniu prezentów. Tu zarobki wahają się od 29 do 35 zł brutto za godzinę. Osoby wcielające się w role świątecznych postaci, takich jak Święty Mikołaj, zarabiają od 30 zł do 50 zł brutto za godzinę, a kurierzy otrzymują od 30 zł do 40 zł brutto za godzinę. Stawki te rosną w weekendy i przy pracy wieczorami.
Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres, mówi, że zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych w sezonie świątecznym wzrosło średnio o około 5-10 proc.
Nie dotyczy to jednak wszystkich branż. W handlu wzrost dotyczy przede wszystkim wybranych sektorów – na przykład sklepy oferujące zabawki, gry czy książki zdecydowanie zwiększyły zapotrzebowanie na pracowników w związku z intensywnym okresem przedświątecznym. Natomiast w branży odzieżowej potrzeba dodatkowego personelu dopiero zaczyna się nasilać i szczyt jest jeszcze przed nami - zaznaczył ekspert.
Cezary Maciołek podkreśla także, że nieco wzrosła zainteresowanie pracą tymczasową. W 2024 roku liczba osób poszukujących takiego zatrudnienia wzrosła o 10 proc. w porównaniu z rokiem 2023.
Firmy kuszą bonusami
Poza dodatkami do wynagrodzenia za pracę w sobotę czy niedzielę, pracownicy mogą liczyć w tym roku na bonusy. Potrafią one znacznie zwiększyć końcową wypłatę.
- W tym roku większą popularnością cieszą się premie za nieprzerwaną współpracę w tym okresie przedświątecznym z pracodawcą. Jeśli pracownik deklaruje swoją dostępność w okresie przedświątecznym i wypełni tą deklarację, to wówczas ma szansę na takie dodatkowe bonusy i one często wynoszą nawet do 30 proc. podstawowego wynagrodzenia - mówi Mateusz Żydek.
Ekspert Randstad Polska zauważył jednak, że choć pracowników ciągle brakuje, a firmy zgłaszają duże zapotrzebowanie na pracę w sezonie przedświątecznym, to na znaczne podwyżki płac nie ma co liczyć.
- Bonusy pojawiają się coraz częściej, ale na znaczny wzrost podstawowych wynagrodzeń nie pozwalają obecne możliwości budżetowe pracodawców. To się raczej nie zmieni, mimo ostrej walki o pracownika na rynku - podkreśla Żydek.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl