Zgodnie ze znowelizowanym Kodeksem postępowania cywilnego (art. 477 par. 2) sąd pracy pierwszej instancji uznając wypowiedzenie umowy o pracę za bezskuteczne, może w wyroku nałożyć na pracodawcę obowiązek dalszego zatrudnienia pracownika do czasu prawomocnego zakończenia postępowania przed drugą instancją.
- Innymi słowy w przypadku nałożenia przez sąd na pracodawcę obowiązku zatrudniania pracownika do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sporu, musi on w dalszym ciągu zatrudniać pracownika na tym samym stanowisku pracy i za tę samą płacę - wyjaśnia Miłosława Strzelec-Gwóźdź, partner i radca prawny w GP Kancelaria Radców Prawnych.
Paweł Śmigielski, dyrektor Wydziału Prawnego OPZZ, widzi praktycznie same plusy wynikające z wprowadzenia nowego przepisu. - Zauważyliśmy, że w czasie kryzysu wywołanego pandemią wielu pracodawców bezpodstawnie zwalniało pracowników, w tym osoby posiadające szczególną ochronę. Podejmowali przy tym decyzje w sposób arbitralny i nieuprawniony, często z rażącym naruszeniem praw pracownika. Nowy przepis powinien skłonić ich do dokonania obiektywnej i szczegółowej analizy zaistniałej sytuacji oraz oceny zgodności z prawem planowanej decyzji – uważa Śmigielski.
- Zastosowanie nowego rozwiązania wpłynie bez wątpienia na zmniejszenie szkody pracownika, na którą jest narażony poprzez pozbawienie go możliwości zarobkowania. Pozwala mu na kontynuowanie zatrudnienia z zachowaniem dotychczasowych warunków pracy i płacy – komentuje Miłosława Strzelec-Gwóźdź.
Problem w tym, że powody zwolnienia pracownika z pracy są bardzo różne. Np. jeśli pracownik został zwolniony w trybie dyscyplinarnym z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków pracownika, dalsze zatrudnianie go przez pracodawcę staje się problematyczne.
- Załóżmy, że powodem zwolnienia było naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa. Pracownik np. ujawnił konkurencji poufne informacje dotyczące swojego pracodawcy. Jak taki pracodawca ma przywrócić pracownika do pracy, skoro stracił do niego zaufanie? Pracodawca może mieć przecież uzasadnione obawy, czy pracownik nie naruszy swoich obowiązków ponownie – podaje przykład Marcin Frąckowiak, radca prawny Działu Prawa Pracy Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
Takich przykładów jest dużo więcej. Mogą one dotyczyć np. kradzieży mienia lub dokumentów, czy manka w kasie. W każdej z tych spraw ciężar dowodów leży po stronie pracodawcy. Musi on wykazać przed sądem, że odpowiednio zabezpieczył swoje mienie przed ewentualną kradzieżą czy zniszczeniem.
Są też przypadki zwolnień bardziej skomplikowane.
- Pracownik może formalnie być chroniony przed zwolnieniem, np. jako działacz związkowy, ale jednocześnie popełnić czyn obiektywnie rażący, sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, np. użyć przemocy fizycznej lub psychicznej wobec osoby reprezentującej pracodawcę – podaje przykład Frąckowiak.
Według prawnika pracodawcy, będąc przymuszeni przez sąd pierwszej instancji do ponownego zatrudnienia niechcianego pracownika, nawet jeśli wygrają sprawę w drugiej instancji, to finalnie i tak przegrają.
- Postępowania przed sądami pracy trwają po kilka miesięcy, a w Warszawie nawet 2 lata i dłużej. Przez ten okres pracodawca musi utrzymywać w zatrudnieniu zwolnioną osobę i wypłacać jej wynagrodzenie. Kto mu te pieniądze zwróci, jeśli wygra sprawę? Przecież nie pracownik. On świadczył pracę, więc wynagrodzenie mu się należy – mówi wprost mec. Marcin Frąckowiak — Do tego może dojść pokusa, aby stan bez prawomocnego wyroku utrzymać jak najdłużej, np. przedkładając zwolnienia lekarskie i wnosząc o odroczenie rozprawy przed sądem rozpatrującym apelację.
Pandemia też komplikuje sprawę
Sławomir Paruch, radca prawny i partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter, wskazuje, że dodatkowo pandemia COVID-19 wpłynęła na przedłużenie i tak już wlekących się postępowań sądowych.
- Okres lockdownu spowodował zaległości w sądach, zaś trwający stan epidemiologiczny cały czas przekłada się na toczące się postępowania – rozprawy są odwoływane, czasami dzień przed terminem, ze względów bezpieczeństwa, świadkowie i strony nie stawiają się w sądzie, a rozprawy zdalne wciąż pozostają rzadkością – wylicza mec. Paruch.
Aby przyśpieszyć procesy, sądy zaczęły powszechnie korzystać z nowej możliwości, jaką jest składanie przez świadka zeznań na piśmie. Skutki tego mogą być jednak odwrotne.
- Sądy masowo wzywają pełnomocników do przedstawienia listy pytań do wszystkich świadków w sprawie, co może chwilowo i teoretycznie przyspieszy postępowanie, natomiast w przyszłości może prowadzić do jego wydłużenia, gdy świadka trzeba będzie przesłuchać powtórnie, a sprawy na etapie apelacji będą uchylane do ponownego rozpoznania – ostrzega prawnik.
Zdaniem Sławomira Parucha instytucja przywrócenia do pracy osoby zwolnionej jest dla pracodawcy niekorzystna i często niemożliwa do przeprowadzenia np. po wielu miesiącach, czasem nawet latach, procesu w pierwszej instancji. Jak mówi, ta możliwość to raczej karta przetargowa używana przez pracowników w negocjacjach, nawet jeśli ostatecznie nie chcą wracać do pracy.
Według prawnika związkowców sądy pracy będą orzekały o przywróceniu do pracy zwolnionych bardzo oszczędnie. Przede wszystkim będzie to dotyczyło spraw, gdzie doszło do ewidentnego naruszenia prawa przez pracodawcę.
Jakiego typu to będą sprawy? Według Śmigielskiego są to przykładowo coraz częstsze zwolnienia związkowców.
– Mamy wiele takich przypadków. Są pracodawcy, którym nie podoba się to, że w ich zakładzie pracy funkcjonuje organizacja związkowa. Osoby, które w ramach jej działania, aktywnie walczą o prawa i interesy pracownicze są pod pretekstami popełnienia różnych deliktów pracowniczych zwalniane. Ewidentnie widać w tych sprawach związek przyczynowo-skutkowy – ocenia Śmigielski.
Jedna z takich spraw toczy się obecnie w Warszawie. Dotyczy właśnie działacza związkowego. Sąd wyższej instancji zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia sądowi pierwszej instancji, a pracownik postanowił to wykorzystać i powołać się na nowy przepis o przywróceniu do pracy do czasu uprawomocnienia się orzeczenia w jego sprawie. Nie wiadomo, czy sąd pierwszej instancji zdecyduje się na to. Jeśli pracodawca wygra w drugiej instancji, może obciążyć kosztami wynikającymi z zatrudnienia przywróconego pracownika Skarb Państwa. Wówczas zapłacą podatnicy.