- Pewien standard pracy ośmiogodzinnej nie będzie już taki wszechobecny. Wszyscy przekonaliśmy się, że praca zdalna jest równie wartościowa, jak praca stacjonarna - przekonuje w programie "Rządowa ława" Iwona Michałek, wiceminister rozwoju, pracy i technologii.
Minister dodała, że najpewniej pracownicy będą podpisywali coraz więcej umów, w których będzie wpisywana praca hybrydowa lub praca zdalna.
Nim to się jednak stanie, przepisy należy uregulować, a do tego konieczna jest zmiana kodeksu pracy. Rząd już nad tym pracuje.
Minister Michałek zapewniła też, że ustawa rozstrzygnie, co z kosztami związanymi ze świadczeniem przez pracownika pracy zdalnej, tj. kosztów energii elektrycznej czy dostępu do internetu i telefonu. - Taki konkretny zakres kosztów będzie musiał być ustalony w zakładzie pracy - stwierdziła.
Michałek dodała, że kwestia kosztów amortyzacji sprzętu służbowego wykorzystywanego w prywatnych celach w domu też będzie mogła zostać odzwierciedlona w stosownych regulacjach.
Czytaj także: Ryanair przyspiesza. Będzie więcej lotów z Polski
Zdaniem minister, praca zdalna będzie ogromną szansą dla tych osób, które muszą być w domu, czy to z racji opieki nad dzieckiem, czy nad osobą niepełnosprawną.
- Dzięki tym regulacjom pracodawcy będą chętniej zatrudniać właśnie takie osoby - okaże się, że są one znakomitymi pracownikami mimo tego, że mają dodatkowe obowiązki w postaci opieki nad kimś - powiedziała.
Jak podkreśliła, praca zdalna ma być wyborem dla obu stron - pracownika i pracodawcy. Nie ma mowy o przymusie wysyłania kogokolwiek na pracę zdalną, ale też nie ma mowy o tym, że wniosek o pracę zdalną ze strony pracownika będzie dla pracodawcy wiążący.