Jak mówi szefowa resortu, do kodeksu mają zostać wpisane przepisy regulujące pracę zdalną. W tej chili praca w domu jest możliwa tylko dzięki zapisom zawartym w tzw. tarczy antykryzysowej. Przepisy będą jednak obowiązywać tylko do 7 września.
– Dążymy do tego, aby proponowane przez nas rozwiązania zostały zaakceptowane przez stronę społeczną: związki zawodowe oraz organizacje pracodawców na drodze konsensusu stron - powiedziała Marlena Maląg w rozmowie z PAP.
Jest co regulować, bo praca zdalna generuje problemy, z którymi ani pracownicy, ani pracodawcy nie mieli wcześniej do czynienia.
Jak pisaliśmy, uregulowania zasad pracy zdalnej domagają się organizacje pracodawców. W ich ocenie w czasie pandemii to rozwiązanie świetnie się sprawdziło, ale trzeba wiele spraw z tym związanych doprecyzować.
Wpisania do przepisów wymagają szczególnie kwestie dotyczące częstotliwości, miejsca wykonywania pracy zdalnej, bezpieczeństwa danych, czy ewentualnych kosztów ponoszonych przez pracowników.
- Sprawę ekwiwalentu za pracę zdalną chcemy pozostawić w gestii pracodawców. Część z nich jest skłonna płacić pracownikom za home office dodatkowo. Są też i tacy, którzy podkreślają oszczędności dla pracownika związane z brakiem kosztów dojazdów do pracy. Ci pracodawcy uważają zatem, że to się równoważy ze zwiększonymi rachunkami za pracę w domu - zapowiadała w rozmowie money.pl Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC ds. rynku pracy oraz zarządzania i efektywności pracy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl