Home office, czyli praca zdalna, jak się okazuje jest sporym wyzwaniem. Przed komputerem często siedzimy po godzinach, a szefowie uważają, że mogą do nas dzwonić praktycznie o każdej porze - wynika z badań Gumtree.pl, które przytacza "Rzeczpospolita".
W rozmowie z dziennikiem Katarzyna Merska, koordynator ds. komunikacji Gumtree.pl, która przygotowała raport "Rynek pracy zdalnej", podkreśla, że praca zdalna wydłuża czas pracy.
Aż 69 proc. pracujących zdalnie przyznaje, że przekracza standardowe osiem godzin. Najczęściej zdarza się to w małych firmach - 77 proc., natomiast najrzadziej w największych przedsiębiorstwach - 58 proc.
Wynika to z różnych przyczyn. Sporo winy leży po stronie pracowników, którzy pracując z domu, zajmują się nie tylko pracą, ale też innymi czynnościami. 46 proc. badanych wskazuje, że w międzyczasie zajmuje się gotowaniem, pomaganiem dzieciom w lekcjach czy oglądaniem telewizji. 31 proc. respondentów przyznaje, że nie może się skupić w domu, więc wszystko zajmuje więcej czasu.
Jednak nie zawsze winni są pracownicy. 17 proc. z nich wskazuje, że powodem nadgodzin są problemy ze skonsultowaniem tematów z przełożonym czy współpracownikami, a co dziesiąty uważa, że dłuższy czas pracy to efekt zlecania zbyt dużej liczby zadań przez przełożonych. Najtrudniej jest pracownikom, którzy mają dzieci. Aż 55 proc. wskazuje, że są bardziej zmęczeni, niż wykonując swoje obowiązki w biurze.
Jak dodano w raporcie, bardzo niepokojący może być też fakt, że aż 7 na 10 pracowników zdalnych deklaruje, że ich szefowie kontaktują się z nimi po godzinach pracy. W przypadku 31 proc. pracowników zdarza się to regularnie, a 41 proc. – sporadycznie. To zakłóca równowagę między pracą a życiem prywatnym.
Tarcza 4.0 po stronie pracownika
Szykują się zmiany w pracy zdalnej w ramach tarczy antykryzysowej 4.0. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", pracodawcy będą musieli sprawdzić, czy zatrudnieni w domu nadal mogą tak funkcjonować i zapłacić im za korzystanie z prywatnego sprzętu. Okazuje się, że w myśl nowych przepisów do pracy zdalnej będzie można skierować, jeśli "pracownik ma umiejętności i możliwości techniczne oraz lokalowe do jej wykonywania".
- Nie wykluczam, że po zmianie przepisów pracodawcy spotkają się z falą wniosków od pracowników wysłanych do pracy w domu, którzy stwierdzą, że nie mają warunków technicznych ani lokalowych do takiej pracy - mówi dziennikowi Michał Lisawa, adwokat współkierujący praktyką prawa pracy w Baker McKenzie. Jak dodaje, rozstrzygnięcie takich spraw będzie bardzo trudne, bo przepisy nie zawierają stosownych norm.
Nowe przepisy mają wprowadzić też regulację, w myśl której to pracodawca ma obowiązek zapewnić pracownikom sprzęt i materiały niezbędne do pracy z domu i "obsługę logistyczną". Zdaniem Lisawy, to kolejny niejasny przepis, z którego nie wynika, czy pracodawca ma obowiązek zapewnić zatrudnionemu zdalnie na przykład ergonomiczne krzesło. Nie wiadomo też, czy zatrudnionemu zdalnie należy się zwrot kosztów dostępu do internetu w domu, a gdy korzysta z prywatnego komputera, to rekompensaty za jego zużycie. Tu także mogą pojawić się roszczenia do pracodawców o rekompensaty.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl