Wnioski z raportu autorstwa resortu pracy prezentuje wtorkowa "Gazeta Wyborcza". Czytamy w niej, że spośród 167 zawodów przebadanych przez ekspertów, aż 31 to te deficytowe.
Chętnych brakuje do prac prostych, ale z drugiej strony - również do tych wymagających specjalistycznej wiedzy i umiejętności. Co nie jest niespodzianką, zbyt mało jest pielęgniarek czy lekarzy, ale również spawaczy, murarzy, dekarzy, blacharzy czy kierowców autobusów.
Problemów ze znalezieniem pracy nie mieliby również kucharze, księgowi, brukarze, cukiernicy, krawcy czy mechanicy.
Na drugim biegunie są ekonomiści. To jedyny zawód, gdzie kandydatów jest więcej niż stanowisk. Jeszcze dwa lata temu takich profesji było aż 15. Autorzy raportu radzą, by ekonomiści przebranżowili się i zajęli się na przykład pokrewną księgowością.
"Rynek pracownika obserwować można tylko w niektórych zawodach, na które obecnie popyt jest największy (np. specjaliści IT), natomiast w profesjach, w których zasób kandydatów jest większy, pracodawcy nie reagują na oczekiwania pracowników taksamo szybko" - piszą autorzy badania.
Przypomnijmy, że bezrobocie w Polsce na koniec 2018 roku wynosiło 5,9 proc. To oznacza, że bez pracy pozostawało ok. 971 tys. Polaków. Rząd planuje, że na koniec 2019 roku stopa bezrobocia obniży się do 5,6 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl