Jak informuje Polska Agencja Prasowa, niedzielne protesty to efekt działalności Amazona, który miał zagrozić zwolnieniem pracownikom za wpisy w mediach społecznościowych.
Dwoje z nich zwróciło bowiem uwagę, że działalność giganta może mieć negatywny wpływ na zmiany klimatyczne. Jak twierdzili, pozostawia ona "ślad węglowy" w środowisku.
Tuż po tych wpisach autorzy zostali wezwani do działu HR, gdzie zagrożono im zwolnieniem, jeżeli nie przestaną zabierać głosu w podobnych sprawach w sieci.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
To nie spodobało się pozostałym pracownikom, szczególnie tym, zrzeszonym w stowarzyszeniu Pracownicy Amazona dla Sprawiedliwości Klimatycznej.
Apelują oni do swojego pracodawcy, by nie uciszał pracowników i sam zaangażował się w działania na rzecz klimatu. Chodzi tu m.in. o zapowiadane przez firmę działania w kierunku zrównoważonego rozwoju, ale również redukcję emisji dwutlenku węgla do 2030 r. oraz zakończenie współpracy z firmami, specjalizującymi się w wydobyciu paliw kopalnych.
Stowarzyszenie wydało oświadczenie, w którym podkreśla, że moralnym obowiązkiem pracowników jest zabierać głos w tego typu sprawach i piętnować działalność firmy. Co więcej, zarzucają pracodawcy cenzurę.
To nie pierwszy raz, kiedy pracownicy Amazona angażują się w walkę o klimat. We Francji podobna akcja miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Światowy gigant będzie w końcu musiał zabrać w tej sprawie głos.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl