– Nauczycielka, ucząca nasze dzieci, nie powinna się zastanawiać, czy ma za co kupić buty zimą. Pielęgniarka, która dba o chorych, nie powinna być przemęczona, bo pełniła sama nocny dyżur. Urzędnik nie powinien myśleć o tym, gdzie dorobić, żeby wystarczyło do pierwszego – tak konieczność podwyższenia pensji w sferze publicznej tłumaczył Adrian Zandberg.
– Prosta zasada: jeśli pracujesz w budżetówce, to nie możesz zarabiać mniej niż 3,5 tys. Pracy dla państwa trzeba przywrócić godność i właściwy statut – ocenił przedstawiciel partii Razem.
Podwyższenie pensji w budżetówce Zandberg uzasadniał tezą, że dzięki temu pracę w sferze publicznej wybiorą "najlepsi" dostępni na rynku pracownicy. W swojej wypowiedzi lider Lewicy nie szczędził gorzkich słów premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
– Mówił pan dziś, że luka płacowa między kobietami a mężczyznami w Polsce jest prawie najniższa w Europie. Nie wspomniał pan o tym, że tę lukę wyrównuje budżetówka. Bo każdy i każda zarabia w niej tak samo źle – wytykał Zandberg.
Poseł Lewicy odniósł się do tematu tzw. śmieciówek. Jego ugrupowanie przedstawi projekt ustawy likwidujący tę formę zatrudnienia.
30-krotność ZUS. PiS wycofuje projekt ustawy
– Weźmiemy się też za to, na co się nie odważyliście: likwidację śmieciówek i zagwarantowanie wszystkim polskim pracownikom równych, konstytucyjnych praw. Damy państwowej inspekcji pracy realne narzędzia, żeby wyplenić tę patologię śmieciowego zatrudnienia – powiedział lider partii Razem.
Zandberg zapowiedział dzisiaj wyjątkowo dużo projektów ustaw, które złoży jego ugrupowanie. Polityk, oprócz podwyższenia pensji w budżetówce, zapowiedział również m.in. zniesienie tzw. limitu 30-krotności składek na ZUS wraz z emeryturą maksymalną, a także tzw. podatek cyfrowy od m.in. Google'a, czy Facebooka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl