Po miesiącach home office pracownicy wielu firm wracają do biur. Przywitają ich tam odkażone biurka i fotele, płyny do dezynfekcji rąk i nowe zasady. Money.pl dotarł do grupy osób zatrudnionych w firmie odzieżowej Deni Cler, którym taki powrót wcale się nie uśmiecha. Powód? Zasady, na jakich ma się to odbywać.
- Pracodawca wyznaczył wszystkim pracownikom biura termin do końca sierpnia, aby do tego czasu się zaszczepili – mówi nam jedna z pracownic Deni Cler, prosząca o anonimowość.
Jak dodaje, na razie załoga biura podzielona jest na dwie grupy. Jedna pracuje z domu, a druga już z biura. Jednak wkrótce ma się to zmienić i wrócą wszyscy. Model będzie taki: przez cztery dni w tygodniu będą pracować w biurze, a w piątek będzie telepraca.
Z relacji naszej rozmówczyni wynika, że wszystkie zaszczepione osoby będą miały obowiązek dostarczyć do działu kadr certyfikaty szczepień. Osoby niezaszczepione mają na własny koszt raz w tygodniu robić testy na COVID-19 i przedstawiać wyniki pracodawcy.
- Jesteśmy zszokowani zachowaniem kadry zarządzającej w naszej firmie i nie wiemy, co dalej robić – skarżą się pracownicy. I zapowiadają, że udadzą się do prawnika.
Pracodawcy ściągają pracowników do biur
Zapytaliśmy przedstawicieli Deni Cler, czy faktycznie planuje niebawem powrót pracowników do biura, czy wszystkich, czy tylko zaszczepionych. Zapytaliśmy również, w jaki sposób zamierza rozwiązać kwestię osób niezaszczepionych: czy będą one miały obowiązkowe testy, a może będą dla nich wyznaczone osobne miejsca do pracy?
W krótkiej rozmowie telefonicznej reprezentująca firmę menadżer ds. marketingu Monika Gąsiorek-Mosiołek potwierdziła nam, że faktycznie planowany jest powrót pracowników do biura od lipca, ale nic ponadto powiedzieć nie potrafi i poprosiła o pytania mailem.
Po kilku godzinach oczekiwania otrzymaliśmy krótki komentarz. "Rekomendujemy szczepienia wśród pracowników i staramy się wspierać ich w dostępie do rzetelnych i sprawdzonych informacji na temat szczepień. Organizujemy webinaria z udziałem lekarzy dla naszych pracowników, które mają za zadanie propagowanie szczepień wśród naszych pracowników. Mamy na uwadze dobro naszych pracowników, współpracowników i partnerów biznesowych oraz ich bezpieczeństwo" - czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez Deni Cler.
Adwokat Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski nie ma wątpliwości, że jeśli pracownicy Dani Cler otrzymali takie "instrukcje sanitarne", to wykraczają one dalece poza uprawnienia pracodawcy i łamią prawo.
- Aktualnie obowiązujące przepisy pozostawiają każdej osobie wolność wyboru co do poddania się szczepieniom na COVID-19. Również przepisy prawa pracy, w tym z zakresu BHP, nie dają pracodawcom uprawnienia do wydania pracownikom wiążącego polecenia poddania się szczepieniu – podkreśla prawnik.
Dodaje co prawda, że pracodawca ma obowiązek dbać o zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy wszystkim podwładnym, jednakże nie powinien tego robić poprzez wymuszanie na pracownikach - czy to bezpośrednio, czy też pośrednio - poddania się szczepieniu. Jedyne co może zrobić, to namawiać ich i przekonywać argumentami.
Prawo jest po stronie pracownika
Adwokat zwraca też uwagę, że informacje dotyczące tego, czy pracownik poddał się szczepieniu, stanowią dane o jego zdrowiu i podlegają ochronie wynikającej m.in. z przepisów RODO (zwłaszcza z art. 9 tego aktu) oraz Kodeksu pracy - art. 22 (1b).
- Pracodawca może przetwarzać tego rodzaju dane wyłącznie w sytuacjach, gdy to pracownik wyszedł z inicjatywą przekazania ich pracodawcy, a jego zgoda na przetwarzanie danych została wyrażona w sposób jednoznaczny, świadomy i, co najistotniejsze, dobrowolny – podkreśla Jarosiewicz.
Oznacza to, że pracodawca nie tylko nie powinien różnicować sytuacji pracowników w zależności od tego, czy zostali oni zaszczepieni, ale też w ogóle nie jest on uprawniony do żądania od nich informacji co do szczepienia.
Co więcej, jak zauważa adwokat, żądanie poddawania się przez niezaszczepionych pracowników cotygodniowym testom na własny koszt jest sprzeczne z art. 22 (1a) Kodeksu pracy. Stanowi on o tym, że odmowa przekazania przez pracownika danych dotyczących jego zdrowia nie może skutkować jego niekorzystnym traktowaniem ani powodować jakichkolwiek negatywnych konsekwencji.
Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom, przyznaje, że podobnych spraw, jak ta, która dotyczy pracowników Deni Cler, napływa do niej ostatnio bardzo wiele. Do stowarzyszenia dzwonią zarówno pracownicy, jak i pracodawcy.
Ci pierwsi głównie ze skargami, że są przymuszani przez zakłady pracy do szczepień. Ci drudzy - bo nie wiedzą, jak zorganizować pracownikom bezpieczny powrót do firm.
Jak podkreśla Marczulewska, stowarzyszenie STOP Nieuczciwym Pracodawcom popiera szczepienia, jednak jest zdania, że nie można wywierać na pracownikach presji czy stosować przymusu.
Poproszona o komentarz w sprawie pracowników Deni Cler, podkreśla, że segregowanie pracowników na zaszczepionych i niezaszczepionych, czy oczekiwanie wykonywania testów na własny koszt, by wrócić do pracy w biurze, jest wyrazem pewnej nadgorliwości pracodawcy. - Być może efekt zostanie osiągnięty: pracownicy ulegną, ale czy reputacja pracodawcy pozostanie nienaruszona? – zastanawia się głośno prezes Marczulewska.