Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Pracownicy gremialnie ruszyli po podwyżki. Czy firmy są na nie gotowe?

110
Podziel się:

Blisko 75 proc. firm w Polsce odczuwa naciski ze strony pracowników, którzy chcą zarabiać więcej. Takiej presji płacowej nie było nigdy wcześniej. Największy problem ma IT i branże "covidowe". Co czwarte przedsiębiorstwo wskazuje, że zarobki rosną szybciej niż wydajność pracowników. Sprawdziliśmy, na jakie podwyżki są gotowe firmy.

Pracownicy gremialnie ruszyli po podwyżki. Czy firmy są na nie gotowe?
Inflacja i rosnące koszty życia wielu motywują do tego, by zawalczyć o podwyżkę. Pracodawcy czują tę presję (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK)

Wzrost płac w 2021 r. był niemal dwukrotnie wyższy niż rok wcześniej. Średnia dla całego roku wyniosła prawie 5900 zł brutto, co daje kwotę na poziomie ponad 4200 zł na rękę. GUS wskazuje, że podwyżki dawały firmy z wszystkich najważniejszych sektorów.

Na tym wzrost płac się nie zatrzyma. Z opublikowanego we wtorek raportu NBP wynika, że przedsiębiorstwa nigdy wcześniej nie czuły tak wielkiej presji na podwyżki ze strony pracowników, jak ma to miejsce obecnie. Mówi o tym otwarcie 3/4 firm ankietowanych przez bank centralny.

Naciski na podwyżki płac od dawna są duże i wcale nie ustają. Co więcej, o 10 pkt proc. wzrósł w ciągu kwartału odsetek firm deklarujących narastanie presji na wzrost wynagrodzeń. Wynosi on już 37 proc. Jest to wynik wyraźnie przekraczający średnią sprzed pandemii. W 2019 r. mówiło o tym 19 proc. badanych.

"Wzrost presji płacowej dotyczy obecnie wszystkich grup wielkości przedsiębiorstw i wszystkich sektorów gospodarki, choć w ujęciu kwartalnym najbardziej nasilił się w energetyce i dwóch branżach covidowych" - wskazuje raport NBP.

Zobacz także: Money. To się liczy

Tymi branżami wrażliwymi na rozwój pandemii jest hotelarstwo i gastronomia oraz działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją. Podobna sytuacja obserwowana jest w opiece zdrowotnej.

Największy poziom presji płacowej występuje niezmiennie w sekcji "informacja i komunikacja", do której zaliczają się m.in. informatycy i specjaliści IT. Ponad 84 proc. firm technologicznych odczuwa naciski na wzrost płac.

Wzrost płac i wydajność

Wnioski płynące z raportu NBP nie dziwią Andrzeja Kubisiaka. Ekspert rynku pracy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) w rozmowie z money.pl wskazuje, że to nie tylko ankietowe narzekania - jednostkowe koszty pracy faktycznie się zwiększają. Pod koniec 2021 r. rosły w tempie najszybszym od ostatniego kryzysu finansowego z 2008 i 2009 r.

- Trend ten wyraźnie widoczny jest od października i utrzymuje się też w styczniu. Warto zauważyć, że wraz z rosnącą presją płacową spadł w ostatnim czasie odsetek firm, które podnoszą zatrudnienie. Ograniczają plany rekrutacyjne, żeby móc zaspokoić oczekiwania dotyczące wynagrodzeń - komentuje sytuację Kubisiak.

Problem mają szczególnie te przedsiębiorstwa, dla których podwyżki płac nie idą w parze z takim samym wzrostem wydajności pracowników. Raport NBP wskazuje, że co czwarta firma musi się mierzyć z tym wyzwaniem. Najwyższy odsetek firm (po około 30 proc.) narzeka na wzrost płac szybszy od wydajności w opiece zdrowotnej, budownictwie i przemyśle.

Gdyby płace rosły szybciej niż wydajność w większej liczbie firm i byłby to długotrwały proces, mógłby to być problem dla gospodarki. Na razie jednak trzeba zachować spokój.

- W krótkim czasie wynagrodzenia wzrosły szybciej niż wydajność pracy, ale trzeba na to spojrzeć w dłuższej perspektywie. Jeszcze kilka lat temu było odwrotnie, więc w pewien sposób się to bilansuje - ocenia ekspert PIE.

Jakie będą podwyżki?

Ekonomiści bankowi, pytani pod koniec 2021 r. o skalę podwyżek, sugerowali, że w kolejnych 12 miesiącach średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw może wzrosnąć o 9-12 proc. Bardziej ostrożny jest Andrzej Kubisiak.

- Patrząc w modele makroekonomiczne, wychodzi na to, że w 2022 r. średni wzrost wynagrodzeń wyniesie około 8,5 proc. Będzie tylko nieco większy niż średnioroczna inflacja, która będzie na poziomie około 7 proc. - wskazuje ekspert PIE.

Zastrzega jednak, że faktyczna wysokość podwyżek zależy bardzo mocno od branży i sektora. W ostatnich 12 miesiącach wahały się one od 5,3 proc. do ponad 12 proc.

Wyniki ankiet przeprowadzonych przez NBP pokazują, że o kilkunastoprocentowych podwyżkach myśli tylko kilka procent firm. Zdecydowanie większy odsetek w porównaniu z poprzednimi latami rozważa wzrost płac o 5-10 proc.

Z analizy ostatnich 10 lat wynika, że firmy prognozują podniesienie przeciętnej płacy średnio raz do roku, najczęściej w pierwszym lub drugim kwartale. Podwyżki częściej niż dwa razy w roku przewiduje średnio jedna firma na dziesięć.

Firmy opierają się naciskom

Raport NBP pokazuje jeszcze jedną interesującą kwestię. "Mimo największego historycznie wzrostu kwartał do kwartału udziału firm deklarujących nasilenie presji płacowej, przyrost odsetka firm prognozujących podniesienie przeciętnej płacy był relatywnie niewielki" - czytamy. To samo dotyczy firm, które planują podwyżki w najbliższym kwartale.

- Część firm jest świadoma, w jakim otoczeniu funkcjonuje i wie, że nie stać ich na podwyżki. Muszą wkalkulować ryzyko, że przy braku wyższych płac część pracowników może odejść. Budżety na kadry nie są z gumy i na koniec dnia musi się wszystko spinać - komentuje Andrzej Kubisiak.

Jednocześnie podkreśla, że nie jest tak, iż większość przedsiębiorstw nie ma pieniędzy na podwyżki. Statystyki pokazują, że sektor przedsiębiorstw, jako całość, może pochwalić się dość dobrą rentownością.

- Pandemia dość mocno spolaryzowała gospodarkę. Nie tylko między sektorami, ale też w ramach jednej branży widać, że firmy mają bardzo różne możliwości odpowiedzenia na presję płacową ze strony pracowników - wskazuje.

Tysiące ofert pracy. Sprawdź i znajdź wymarzoną dla siebie pracę już dziś!
firma
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(110)
WYRÓŻNIONE
Zbeniek
3 lata temu
W grudniu płaciłem za mały chleb 3,50 i mogłem sobie kupić 1000 bochenków. Teraz ten chleb kosztuje 6,50 czyli stać mnie na 550 bochenków. Wg PiS wskaźnik PKB rośnie 5,7% , ciekawe bo moje PKB zmalało o 50% . To jest ten realny wskaźnik! Dziękuję Ci PiS za inflację i „polski ład”.
Lolek
3 lata temu
Pracuje w banku 16 lat na stanowisku doradcy. Podwyżkę dostałem od tego czasu 4 razy. Zawsze tłumaczą, że jeśli chce zarabiać więcej mam możliwość zrobienia "nieograniczonej "premii,tylko warunki do spełnienia tej premii są nierealne. Większość pracuje za nieco ponad minimalną i kuszą ich premiami. Ludzie wypruwają sobie flaki,stres i nacisk, , robia nie płatne nadgodziny,pracują w weekendy a i tak premii nie zrobią. Efekt taki,że w moim zespole w zeszłym roku pochowaliśmy 2 koleżanki-wylew. Obie były przed 40.. Ale Dyrekcja ma się dobrze,nie zależnie od zrealizowanego planu...
BERT
3 lata temu
Wolę zamknąć swój niewielki bisnes niż zaciągać kredyt aby opłacić wygórowane żądania pracownika i pieprzonej władzy pisowskiej. Nie będę płacił na darmozjadów i rodziny rzekomej dobrej zmiany. Niech się Kaczyński sam wyżywi. Mnie nie wożą do pracy, nie mam sztabu lokajów otwierających drzwi od limuzyny, nie mam limuzyny i darmowych sług. Nie będę płacił na kłamców i złodziei.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (110)
Sama Prawda, ...
3 lata temu
Wszyscy którzy wrócili z Anglii, Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, Austrii, Szwajcarii, wrócili by pracować u siebie, przywieźli oszczędności, odkładane przez lata, przez lata odejmowali sobie od ust, by Wrócić Na Swoje. Uwierzyli w 2015 r. Oszczędności, zainwestowali w domy, mieszkania, założyli własne działalności-firmy, dwu, trzy, pięcio osobowe- roboty wykończeniowe, teraz zawieszają działalności, pracują na czarno póki jeszcze mogą, ryzykują. Jednocześnie myślą o wyjeździe, by Znów wyjechać za granice, za normalnością, za normalną pracą, będą się od Nowa Błąkać po świecie za groszem. Nowy Dziad ich dopadał, cześć ma kredyty, na dom mieszkanie, niebawem nie będą mieli na spłatę swoich marzeń, jak mówią że PiS ich oszukał.
zbrodnielIIRP
3 lata temu
najlepiej było za rządów SLD-PSL, kiedy np. w 2004 r przy bezrobociu 20%, minimalna pensja wynosiła w przeliczeniu 130 EUR/mc netto, a minimalna emerytura 90 EUR/mc netto i około 9 MILIONÓW Polaków tyle co miesiąc dostawało, co spowodowało ucieczke z III RP często dosłownie przed głodem, ponad 3 milionów Polaków
Pionek
3 lata temu
Pracodawca chce zapłacić jak najmniej za jak najwięcej pracy, pracownik chce dostać jak najwięcej za jak najmniej pracy. Skoro łączy ich umowa to znaczy, że gdzieś po drodze się dogadali. Jeżeli mamy sytuację, gdzie pracodawców nie stać na pracowników a pracowników nie stać na życie to może warto by się zastanowić gdzie podziewa się 45% różnicy pomiędzy tym co płaci pracodawca a tym co dostaje pracownik?
optymista dob...
3 lata temu
Nie nie będzie bezrobocia będzie socjalizm i kartki tzw Gierek plus
Sasza
3 lata temu
Miliony Ukraincow zaraz przyjedzie i bedzie pracowac za minimum
...
Następna strona