Wzrost płac w 2021 r. był niemal dwukrotnie wyższy niż rok wcześniej. Średnia dla całego roku wyniosła prawie 5900 zł brutto, co daje kwotę na poziomie ponad 4200 zł na rękę. GUS wskazuje, że podwyżki dawały firmy z wszystkich najważniejszych sektorów.
Na tym wzrost płac się nie zatrzyma. Z opublikowanego we wtorek raportu NBP wynika, że przedsiębiorstwa nigdy wcześniej nie czuły tak wielkiej presji na podwyżki ze strony pracowników, jak ma to miejsce obecnie. Mówi o tym otwarcie 3/4 firm ankietowanych przez bank centralny.
Naciski na podwyżki płac od dawna są duże i wcale nie ustają. Co więcej, o 10 pkt proc. wzrósł w ciągu kwartału odsetek firm deklarujących narastanie presji na wzrost wynagrodzeń. Wynosi on już 37 proc. Jest to wynik wyraźnie przekraczający średnią sprzed pandemii. W 2019 r. mówiło o tym 19 proc. badanych.
"Wzrost presji płacowej dotyczy obecnie wszystkich grup wielkości przedsiębiorstw i wszystkich sektorów gospodarki, choć w ujęciu kwartalnym najbardziej nasilił się w energetyce i dwóch branżach covidowych" - wskazuje raport NBP.
Tymi branżami wrażliwymi na rozwój pandemii jest hotelarstwo i gastronomia oraz działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją. Podobna sytuacja obserwowana jest w opiece zdrowotnej.
Największy poziom presji płacowej występuje niezmiennie w sekcji "informacja i komunikacja", do której zaliczają się m.in. informatycy i specjaliści IT. Ponad 84 proc. firm technologicznych odczuwa naciski na wzrost płac.
Wzrost płac i wydajność
Wnioski płynące z raportu NBP nie dziwią Andrzeja Kubisiaka. Ekspert rynku pracy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) w rozmowie z money.pl wskazuje, że to nie tylko ankietowe narzekania - jednostkowe koszty pracy faktycznie się zwiększają. Pod koniec 2021 r. rosły w tempie najszybszym od ostatniego kryzysu finansowego z 2008 i 2009 r.
- Trend ten wyraźnie widoczny jest od października i utrzymuje się też w styczniu. Warto zauważyć, że wraz z rosnącą presją płacową spadł w ostatnim czasie odsetek firm, które podnoszą zatrudnienie. Ograniczają plany rekrutacyjne, żeby móc zaspokoić oczekiwania dotyczące wynagrodzeń - komentuje sytuację Kubisiak.
Problem mają szczególnie te przedsiębiorstwa, dla których podwyżki płac nie idą w parze z takim samym wzrostem wydajności pracowników. Raport NBP wskazuje, że co czwarta firma musi się mierzyć z tym wyzwaniem. Najwyższy odsetek firm (po około 30 proc.) narzeka na wzrost płac szybszy od wydajności w opiece zdrowotnej, budownictwie i przemyśle.
Gdyby płace rosły szybciej niż wydajność w większej liczbie firm i byłby to długotrwały proces, mógłby to być problem dla gospodarki. Na razie jednak trzeba zachować spokój.
- W krótkim czasie wynagrodzenia wzrosły szybciej niż wydajność pracy, ale trzeba na to spojrzeć w dłuższej perspektywie. Jeszcze kilka lat temu było odwrotnie, więc w pewien sposób się to bilansuje - ocenia ekspert PIE.
Jakie będą podwyżki?
Ekonomiści bankowi, pytani pod koniec 2021 r. o skalę podwyżek, sugerowali, że w kolejnych 12 miesiącach średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw może wzrosnąć o 9-12 proc. Bardziej ostrożny jest Andrzej Kubisiak.
- Patrząc w modele makroekonomiczne, wychodzi na to, że w 2022 r. średni wzrost wynagrodzeń wyniesie około 8,5 proc. Będzie tylko nieco większy niż średnioroczna inflacja, która będzie na poziomie około 7 proc. - wskazuje ekspert PIE.
Zastrzega jednak, że faktyczna wysokość podwyżek zależy bardzo mocno od branży i sektora. W ostatnich 12 miesiącach wahały się one od 5,3 proc. do ponad 12 proc.
Wyniki ankiet przeprowadzonych przez NBP pokazują, że o kilkunastoprocentowych podwyżkach myśli tylko kilka procent firm. Zdecydowanie większy odsetek w porównaniu z poprzednimi latami rozważa wzrost płac o 5-10 proc.
Z analizy ostatnich 10 lat wynika, że firmy prognozują podniesienie przeciętnej płacy średnio raz do roku, najczęściej w pierwszym lub drugim kwartale. Podwyżki częściej niż dwa razy w roku przewiduje średnio jedna firma na dziesięć.
Firmy opierają się naciskom
Raport NBP pokazuje jeszcze jedną interesującą kwestię. "Mimo największego historycznie wzrostu kwartał do kwartału udziału firm deklarujących nasilenie presji płacowej, przyrost odsetka firm prognozujących podniesienie przeciętnej płacy był relatywnie niewielki" - czytamy. To samo dotyczy firm, które planują podwyżki w najbliższym kwartale.
- Część firm jest świadoma, w jakim otoczeniu funkcjonuje i wie, że nie stać ich na podwyżki. Muszą wkalkulować ryzyko, że przy braku wyższych płac część pracowników może odejść. Budżety na kadry nie są z gumy i na koniec dnia musi się wszystko spinać - komentuje Andrzej Kubisiak.
Jednocześnie podkreśla, że nie jest tak, iż większość przedsiębiorstw nie ma pieniędzy na podwyżki. Statystyki pokazują, że sektor przedsiębiorstw, jako całość, może pochwalić się dość dobrą rentownością.
- Pandemia dość mocno spolaryzowała gospodarkę. Nie tylko między sektorami, ale też w ramach jednej branży widać, że firmy mają bardzo różne możliwości odpowiedzenia na presję płacową ze strony pracowników - wskazuje.