Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Patryk Słowik
Patryk Słowik
|

Pracownicy ze Wschodu podbijają Polskę. Coraz częściej zostają szefami

250
Podziel się:

Informatycy i programiści, lekarze, drobni przedsiębiorcy, kierownicy działów w korporacjach. Ukraińcy, Białorusini czy Rosjanie, którzy przyjeżdżają do Polski, zaczynają u nas wypełniać lukę wśród wysoko wyspecjalizowanych fachowców.

Pracownicy ze Wschodu podbijają Polskę. Coraz częściej zostają szefami
Pracownicy ze Wschodu coraz częściej zajmują kierownicze stanowiska (Materiały prasowe, materiały prasowe)

W samym 2020 r. w Polsce wydano 406 tys. pozwoleń na pracę dla cudzoziemców. To dziesięciokrotnie więcej niż w 2010 r. oraz aż trzydzieści razy tyle, co w 2004 r. - roku wejścia Polski do Unii Europejskiej.

Najwięcej imigrantów przyjeżdża z krajów byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ekonomistki z Politechniki Gdańskiej postanowiły sprawdzić, jak zmieniają się trendy migracji zarobkowej do Polski z tych państw.

Szef, nie podwładny

- Na przestrzeni lat zmienił się obraz imigranta ze Wschodu, który przyjeżdża do Polski za pracą. Dziś często są to osoby bardzo dobrze wykształcone, obejmujące wysokie stanowiska, zostające szefami działów lub rozpoczynające w Polsce własny biznes. Mówiąc obrazowo, coraz więcej osób nie przyjeżdża do restauracji "na zmywak", czyli do wykonywania prostych prac, niewymagających wysokich, specjalistycznych kwalifikacji, lecz założyć własną restaurację - mówi prof. Małgorzata Gawrycka z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej.

Zobacz także: Opóźnienia na budowach. Inflacja uderza w wykonawców. Nastąpi fala bankructw?

I dodaje, że pogląd, który być może utrwalił się w opinii wielu Polaków, że szefem jest Polak, a Ukraińcy czy Białorusini są podwładnymi, powinien odejść do lamusa. Już teraz widzimy, że choćby w dużych korporacjach szefami coraz częściej zostają imigranci z państw byłego ZSRR.

- Najwięcej jest informatyków, są też lekarze. Powód jest prozaiczny: polski rynek pracy potrzebuje takich fachowców, właśnie ci specjaliści będą uzupełniać niedobory występujące na polskim rynku pracy, co też ważne jest z punktu widzenia zmian demograficznych w Polsce - spostrzega prof. Gawrycka.

Innymi słowy, powinniśmy się cieszyć, że imigranci ze Wschodu chcą u nas pracować. Nie zabierają bowiem chleba Polakom, a uzupełniają braki w tych zawodach, w których jest za mało rąk do pracy.

Autorki opracowania - oprócz prof. Gawryckiej jest to prof. Krystyna Gomółka - zaznaczają, że pracownicy ze Wschodu są inni niż 10 lat temu. Wcześniej chętniej przyjeżdżali na okres od 3 miesięcy do pół roku, teraz najwięcej osób przebywa w Polsce od 6 miesięcy do 2 lat. Konieczne, zdaniem ekonomistek z Politechniki Gdańskiej, jest wprowadzenie dalszych ułatwień pobytu oraz uwzględnianie kwalifikacji migrantów, dzięki którym uzupełnimy niedobory na rynku pracy.

Najliczniejszą grupą imigrantów zarobkowych w Polsce są nadal Ukraińcy – według danych GUS w 2020 r. otrzymali 295 tys. pozwoleń na pracę, czyli ponad 20 razy więcej niż w 2010 roku. Kolejne mniejszości to Białorusini – 27 tys. pozwoleń, Gruzini – 8 tys. i Mołdawianie – 7,6 tys.

Rośnie popularność Polski wśród obywateli Rosji, Kazachstanu i Turkmenistanu. Od 2004 roku najbardziej wzrosła zaś liczba pracowników z Uzbekistanu – z 5 osób do prawie 6 tys.

Z opracowania ekonomistek z Politechniki Gdańskiej wynika, że tak jak Ukraińcy nadal najczęściej przyjeżdżają do Polski wykonywać najprostsze prace, tak już np. Rosjanie zazwyczaj znajdują pracę w sektorze usług, ale nie jako szeregowi pracownicy, lecz kadra zarządzająca. Wielu z nich to także informatycy i artyści.

Warto, by zostali

Istotna w kontekście migracji zarobkowej jest także kwestia studentów.

- Stworzenie odpowiednich warunków dla absolwentów z krajów byłego ZSRR może poprawić funkcjonowanie polskiego rynku pracy nie tylko obecnie, lecz także w przyszłości. Należałoby zbudować system wsparcia dla tych, którzy zdecydują się na pozostanie w Polsce po zakończeniu edukacji. Tym bardziej że w okresie studiów osoby te doskonalą znajomość języka polskiego – znacznie łatwiej asymilują się w środowisku pracy, znając kulturę kraju, w którym spędzili już kilka lat - zaznacza prof. Małgorzata Gawrycka.

Liczba obcokrajowców studiujących na polskich uczelniach stale rośnie – w roku akademickim 2020/21 było ich 84 tys., czyli o 3 proc. więcej niż rok wcześniej (82 tys.). Łącznie z krajów byłego ZSRR pochodziło wtedy 54,7 tys. studentów – najwięcej z Ukrainy (39 tys.) i Białorusi (8,3 tys.).

Co ciekawe, tylko jeden na trzech Białorusinów studiujących obecnie w naszym kraju ma korzenie polskie. To - jak podkreślono w analizie ekonomistek - duża zmiana od początku lat 90., kiedy większość obcokrajowców studiujących w Polsce miała polskie pochodzenie i otrzymywała stypendium ze środków rządowych.

Najmniejszym zainteresowaniem studia w Polsce cieszą się wśród Estończyków, Łotyszy, obywateli Turkmenistanu i Armenii.

Autorki opracowania spostrzegają, że studenci z Kaukazu Południowego zaczęli przyjeżdżać do Polski pod koniec lat 90., kiedy między naszymi krajami zostały podpisane umowy o współpracy w dziedzinie nauki i kultury. Szczególnie duży napływ studentów z byłego ZSRR nastąpił po akcesji Polski do Unii Europejskiej, ponieważ wiązało się to ze zdobyciem dyplomu honorowanego w całej Europie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(250)
WYRÓŻNIONE
co za żenujac...
3 lata temu
jaką lukę? tysiące Polaków po 50 tce, wykształconych, z doświadczeniem i najwyższymi kompetencjami liże bruki!!! Tylko śmiecie zatrudniają obcych, a wywalają swoich.
antek
3 lata temu
Jest taki kanał na Youtube o nazwie Lekarze z Ukrainy. Prosty przykład: ona z ukraińskim dyplomem lekarza, pracowała jako bakteriolog. W Polsce byłby to odpowiednik studów nielekarskich, np. analityki medycznej. Nie miała żadnych kontaktów z pacjentami. Po jej duzych staraniach uznano w Polsce jej ukrainski dyplom i zatrudniono ja na neurologii. Podkreślam, że nie miała wczesniej kontaktu z leczeniem i pacjentami. Pytanie: kto z Was pierwszy do takiego specjalisty?
bleka
3 lata temu
Bardzo roszczeniowe społeczeństwo, przyjezdzają i od razu dostają zasiłek co miesiac 1300 zł (niby na naukę j. polskiego), kobieta z wykszt. podst. , która u siebie na Ukrainie sprzedawała śmietanę na targu 2 razy w tyg. nagle tu przyjeżdża i startuje na kierowniczkę marketu i dostaje pracę bo państwo dotuje pracodawców zatrudniających UA, a odpadaja dziewczyny z matura i po studiach. Potem chodzi po sklepie i nie rozumie pytań klientów i wprowadza ludzi w błąd.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (250)
sza
3 lata temu
Ukraińcy rządza w sejmie. Tylko KONFEDERACJA to uporządkuje.
miv
3 lata temu
a do czego maja ci ukrainscy imigranci wracac?.Jesli nie walcza o swoj kraj to na nie go nie zasluguja.Dla mnie takich ludzi nie powinniem polskich rzad wposzczac do polski
tegepe
3 lata temu
Po cholerę takie teksty publikujecie??? Żeby wnerwić ludzi i skłócić ich z Ukrami???
Ula
3 lata temu
To duży błąd, że imigranci zostają manager-ami, powiedzcie mi czemu w firmach amerykańskich czy angielskich ulokowanych w Polsce, nie ma tutaj management-u najwyższego szczebla (A często Polacy są lepiej wylształceni lepiej dają sobie radę na tcy hstnowiskach od angli czy jankesów) ? Bo zawsze szefami są angole albo jankesi w swoich biznesach, my mozemy być jakimiś Team Lider-ami. Tak jest w moim korpo, mamy wielkie biura w Polsce ale dyrektorów tutaj nie ma, są Team Lider-zy, Supervisor-zy czy Senior Manager-owie ale Director, VicePresident itp. to tylko jankes, angol albo co najwyżej francuzik/niemiec.
Alladyn
3 lata temu
Ukraińcy, to byli "dobrymi aż nadto" szefami/kapo w obozach niemieckich i policjantami w Warszawie w II wojnie. Jeśli chodzi o dociskanie/nękanie Polaka, to mają chyba we krwi.
...
Następna strona