Czy za chwilę nie okaże się, że elektromobilność to była tylko chwilowa moda? Naprawdę warto inwestować w samochody elektryczne?
Absolutnie to nie jest moda, raczej gwałtownie rozwijający się mega trend. Zawdzięczamy to w głównej mierze spadającym cenom baterii – z roku na rok są coraz niższe. Dlatego mówi się już nie tylko o elektrycznych osobówkach, ale też wprowadzaniu nowych modeli tak napędzanych autobusów. Tesla promuje też elektro-ciężarówkę, co jednak wciąż napotyka technologiczne problemy – duży i ciężki transport wymaga naprawdę solidnych baterii, które na razie są przede wszystkim drogie oraz ciężkie. Moda była wtedy, gdy zaczęła się pierwsza fala elektromobilności. EV1 ze stajni General Motors, czy pierwsza Tesla to były początki elektromobilności, ale gdy zapadła decyzja o elektryfikowaniu najpierw Volvo a potem Volkswagenów, mamy do czynienia z trendem.
Co hamuje elektromobilność w Polsce i w Europie?
Obiektywne czynniki to np. technologia, a właściwie jej koszt. Wciąż jest tak, że min. 40 procent kosztów produkcji samochodu „idzie” w baterie. Żyjemy nadto w kulturze spalinowej. Kierowcy przyzwyczaili się, że jeśli tankujemy to szybko i że można dowolnie traktować pedał gazu, bo zawsze jakaś stacja benzynowa się znajdzie. Musimy nieco zrewidować swoje podejście w tym względzie – po pierwsze. Po drugie koncerny samochodowe sporo zainwestowały w silniki spalinowe, co musi się zwrócić. Nie są one zbyt chętne żeby elektryfikować swoje modele. Mimo, że regulacje nakazują coś innego i – z dnia na dzień, a nie tylko z roku na rok – sytuacja będzie się zmieniać na niekorzyść spalino-producentów.
Polska może mieć swój udział w elektromobilnej rewolucji. Warunek: współpraca władzy wykonawczej, ustawodawczej, samorządowej, świata nauki, biznesu i innowatorów. Miejscem, w którym spotkają się przedstawiciele wszystkich zainteresowanych stron to Impact mobility rEVolution'19, które odbędzie się już w październiku w Katowicach. Uczestnicy wydarzenia poznają technologie jutra, spotkają się z najlepszymi światowymi ekspertami i zyskają możliwość nawiązania cennych relacji biznesowych.
Czy rzeczywiście na świecie są korki do ładowarek?
Zdarzają się. Np. można je spotkać w Norwegii, gdzie w tej chwili sprzedaje się najwięcej prywatnych aut elektrycznych. Tempo elektryfikacji zaskakuje samych Norwegów. Już co drugi kupowany tam samochód jest elektryczny. Zaczyna to być pojazd, którym jeździ się nie tylko po mieście, ale między miastami. To właśnie tam najczęściej tworzą się korki, bo jesteśmy w tranzycie i chcemy załadować baterię szybko. W miastach nie jest to problem. 80% sesji ładowania to dom lub biuro. Oprócz tego samochody ładuje się przy okazji, robiąc inne rzeczy - np. zakupy w centrum handlowym. To zupełna rewolucja w porównaniu z klasycznym tankowaniem.
Jak sobie poradzić z kwestią wydawałoby się banalną, czyli z sąsiadami?
Montowanie licznika w bloku czy wspólnocie mieszkaniowej nie jest łatwe, bo zaraz można usłyszeć, że kradniemy prąd. Wszystko zależy od dobrej woli sąsiadów. Jeżeli mamy z nimi dobre stosunki, zawsze jakieś rozwiązanie się znajdzie. Wprawdzie niewiele wspólnot działa tak pragmatycznie, żeby wyznaczać własne miejsca do ładowania i jakoś to samodzielnie ogarnąć, ale można umówić się na płacenie określonego ryczałtu. Tak robi wielu kierowców z grubszym portfelem. Płacą więcej, żeby zachować twarz i nie mieć problemów z sąsiadami. Nowe regulacje będą pomagały w rozwiązaniu tego problemu. Deweloperzy będą już niebawem mieć obowiązek instalowania odpowiedniej infrastruktury w garażach.
Czy wodór i technologia ogniw paliwowych może być rozwiązaniem dla przyszłości?
Wiem o tym tyle, co eksperci. Oni mówią, że wodór ma przyszłość, ale raczej w przemyśle. Wodór raczej nie zdetronizuje baterii w osobówkach. Wedle Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) sektor transportu jest zbyt mały dla osiągnięcia właściwego efektu skali. Wodór może opanować jedynie bardzo specyficzne nisze jak transport morski i lotnictwo.
Jeździ pan samochodem elektrycznym? Jeśli nie, jaki model kusi?
Zdarza mi się prowadzić takie auta, zwłaszcza że w Fundacji mamy jedno służbowe. Własnego jednak wciąż nie mam, ale gdybym miał wybierać... Stawiam na Fiata 500. Najbardziej odpowiada moim potrzebom, wpisuje się w ogólny brak parkingów, ma styl itp.
Kiepski stan powietrza i smog to efekt nie tyle samochodów, co palenia czym popadnie w piecach i ogólnie przestarzałego ogrzewania? Prawda czy fałsz?
Pytanie złożone, ale odpowiedz względnie prosta. 60 procent emisji przypada na transport, a cała reszta to tzw. niska emisja. To dużo ale obraz ten zaburzają pory roku. Po prostu transport wydmuchuje zanieczyszczenia cały rok, zaś ogrzewanie tylko w zimie ale, z przytupem. Latem smog doskwiera mniej, dlatego większość winy spada na ogrzewanie. Nie znaczy to jednak, że nie należy walczyć z każdą formą emisji szkodliwych substancji. Tym między innymi się zajmujemy.
Rozmawiał Rafał Jemielita