Ulgi w CIT, likwidacja abonamentu, dodatki dla seniorów czy zwolnienie emerytur z PIT. To najważniejsze pomysły gospodarcze, które znalazły się w programie KO. Postanowiliśmy policzyć, jakie kwoty wchodzą w grę i z czym będzie się musiał zmierzyć budżet po takich pomysłach.
Zobacz też: Małgorzata Kidawa-Błońska kandydatem na premiera. Czy Morawiecki zgodziłby się na debatę
Niższy CIT: 27-29 mld zł
Zacznijmy od pomysłu o największej wadze finansowej, czyli zmianach w CIT. Według deklaracji PO, firmy nie będą opodatkowane podatkiem CIT od zysku firm, o ile zostaną w tych firmach i "będą służyć rozwojowi". Pomysł brzmi jak sposób opodatkowania w Estonii.
Trudno powiedzieć, jak będzie kontrolowane to, czy pieniądze służą rozwojowi i co kryje się pod tym "służeniem rozwojowi". Gdyby to miały być całe poniesione przez firmy nakłady inwestycyjne, to według danych GUS w ubiegłym roku firmy niefinansowe (bez banków i ubezpieczycieli) wydały na ten cel 142 mld zł. Jeśli ta kwota ma obniżyć opodatkowanie, to trzeba oczekiwać ubytku w budżecie 27 mld zł. Dla porównania, na ten rok zaplanowano 32 mld zł wpływów z CIT.
Spróbujmy to policzyć inaczej. Gdyby przyjąć, że opodatkowane zostaną te pieniądze, które zostaną w firmie, czyli innymi słowy te, które nie pójdą na wypłaty dywidend, to budżet zubożeć może o 29 mld zł. Skąd ta kwota?
Firmy giełdowe przeznaczyły na dywidendę prawie 14 mld zł od łącznie 98 mld zł zysku netto. Prawie 14 proc. zysków netto idzie na dywidendę. Gdyby ta sama proporcja obowiązywała w całej gospodarce, to po wprowadzeniu w życie planów PO można założyć, że budżet straciłby 86 proc. wpływów z CIT. To spadek dochodów o około 29 mld zł.
Daniny z pracy w dół do 35 proc. - 0,5 lub 18,9 mld zł
Kolejny pomysł to spadek z "prawie 50" do 35 proc. danin publicznych dotyczących pracy.
Dla uściślenia - klin podatkowy, czyli łączne podatki i składki na ubezpieczenia społeczne od średniej płacy wynoszą obecnie nie 50 proc., ale 41 proc. To różnica między tym, co pracodawca płaci, a co pracownik dostaje na rękę przy średnim wynagrodzeniu.
Zmniejszenie podatków dotyczących pracy do 35 proc. oznacza zejście z daninami o około 6 proc. płacy. Realne opodatkowanie to około 17 proc. (po odliczeniu składek na ubezpieczenie społeczne i kwot wolnych od opodatkowania) - takie są najnowsze dostępne dane Ministerstwa Finansów z rozliczenia PIT. Redukcja o 6 pkt. proc. to tak, jakby zlikwidować wpływy z PIT o sześć siedemnastych, czyli o 35 proc.
Na ten rok zaplanowano 54 mld zł wpływu do budżetu podatku dochodowego od osób fizycznych. 35 proc. tej kwoty to 18,9 mld zł. O tyle mniejszych wpływów z PIT trzeba by było się spodziewać.
No chyba, że chce się jednocześnie zlikwidować jakieś odliczenia. Ale o tym nic nie usłyszeliśmy na konwencji Platformy Obywatelskiej.
Z drugiej strony, uwzględniając wszystkie odliczenia od podatków (efektywna stopa podatkowa wynosi w Polsce poniżej 9 proc.) realny klin podatkowy wyliczony przez OECD wynosi w Polsce nie tylko nie 50 proc., a nawet nie 41 proc., ale niecałe 36 proc. Obniżenie go do 35 proc. to koszt dla budżetu "zaledwie" 0,5 mld zł.
Zero PIT dla pracujących emerytów: 3,8 mld zł
Pracujący emeryci mają być zwolnieni z PIT. Na emerytury i renty według GUS w ubiegłym roku ZUS i KRUS wydały łącznie 231 mld zł. Z danych GUS wynika też, że aktywnych zawodowo jest 8 proc. osób w wieku emerytalnym. Załóżmy, że pobierają oni 8 proc. wszystkich emerytur, czyli 21 mld zł. 18 proc. PIT od tej kwoty daje 3,8 mld zł.
Niższy ZUS dla przedsiębiorców - 3,7 mld zł
Koalicja Obywatelska proponuje niższy ZUS dla przedsiębiorców. Jak wyliczyliśmy, składki spadną o 207,61 zł miesięcznie.
Składkę ZUS musi wpłacać co miesiąc półtora miliona Polaków. Czy zarobili w tym czasie 20 tys. zł, czy tylko 500 zł, pieniądze muszą być na koncie Zakładu. Składka jest ryczałtowa, czyli ustalona z góry. Obecnie wynosi minimalnie 1316 zł i 97 groszy (preferencyjną mniejszą płacą rozpoczynający działalność). I z roku na rok rośnie.
Wylicza się ją na podstawie 60 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce w firmach z minimum 10 pracownikami. PO chce zamiast średniego wynagrodzenia wziąć tu minimalne.
Gdyby te 1,5 mln przedsiębiorców miało oszczędzić 207,61 zł, to łącznie w ciągu roku da to 3,7 mld zł. O tyle mniej budżet dostanie w porównaniu z obecną sytuacją.
Bonus aktywizujący dla najmniej zarabiających: 1,4 mld zł
Platforma zaproponowała jeszcze miesięczny bonus aktywizujący dla najmniej zarabiających w wysokości 614 zł. Przyjmijmy ostrożnie, że to wypłata jednorazowa.
Około 2,3 mln Polaków zarabia równowartość minimalnego wynagrodzenia. Gdyby tylko im dać bonus aktywizujący, to wyszłoby 1,4 mld zł.
Likwidacja abonamentu: 650 mln zł
PO planuje też zlikwidować abonament, czyli finansować media publiczne z budżetu. Prognoza na 2019 r. wskazuje potencjalny wpływ abonamentu w kwocie 650 mln zł.
Te pieniądze trzeba by wziąć z budżetu, żeby sfinansować tzw. media publiczne. Ewentualnie można oczywiście sprzedać media publiczne, więc abonament nie byłby potrzebny, a te zarabiałyby same na siebie. Można też ewentualnie zdjąć mediom publicznym ograniczenia w emisji reklam, co powinno zapewnić im tę kwotę.
Takich planów jednak nie zaprezentowano, więc przyjmijmy, że 650 mln zł byłoby potrzebne z budżetu.
20 tys. zł premii dla emerytów - pieniądze z majątku
Kolejny plan, czyli 10 tys. zł premii emerytalnej w akcjach dla osób, które przepracowały 40 lat, a 20 tys. zł dla tych z 50-letnim stażem. Ma to się brać z akcji w spółkach skarbu państwa, więc realnie nie naruszy dochodów, tj. poza zmniejszeniem dochodów z dywidend. To jednak też próba nakłonienia starszych osób do dłuższej pracy.
Realne byłyby dłuższe wpłaty PIT i ZUS przez takie osoby. Cała operacja mogłaby się więc skończyć zyskiem dla budżetu, a nie kosztem.
58 mld zł kosztu pomysłów PO
Razem powyższe pomysły dają według naszych szacunków od 37 do 57,5 mld zł. Pieniądze gigantyczne, porównywalne z wydatkami na nowe 500+ (na pierwsze dziecko), które w przyszłym roku mają wynieść 41,4 mld zł.
Do tego wszystkiego dochodzą obiecane maksymalnie 21-dniowe kolejki do specjalistów i maksimum 60 minut na SOR. Bez zwiększenia liczby specjalistów i bez większych pieniędzy samymi zmniejszeniami biurokracji w medycynie raczej uzyskać się tego nie da. Ma być jeszcze 14-dniowy urlop "wytchnieniowy" dla osób, zajmujących się niepełnosprawnymi. Niewykluczone, że pomysły przebiją nawet 58 mld zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl