Rząd USA jest częściowo zamknięty od ponad dwóch tygodni. Część federalnych instutucji działa jak dawniej, na przykład wojsko, Kongres, opieka społeczna czy poczta. Jednak na przykład agenci FBIi DEA (agencja ds. zwalczania przestępczości narkotykowej) oraz skarbówki pracują bez wypłat.
Pracownicy wielu publicznych instytucji przez zawieszenie rządu natomiast w ogóle nie muszą się stawiać w pracy - dotyczy to na przykład agencji NASA, muzeów czy parków narodowych.
Ogólnie od momentu zawieszenia rządu, czyli 22 grudnia, bez wypłaty jest nawet 800 tysięcy osób. Łącznie 9 z 15 amerykańskich departamentów (odpowiedników naszych ministerstw) albo nie działa, albo działa w bardzo ograniczony sposób. Prezydent Donald Trump dał do zrozumienia, że sytuacja może szybko nie powrócić do normy. - Zawieszenie może potrwać miesiące, a nawet lata - powiedział.
Prezydent domaga się funduszy na mur na granicy z Meksykiem. Ma on kosztować nawet 5 miliardów dolarów. Na przeznaczenie takich funduszy na kluczowy projekt Trumpa nie chcą się jednak zgodzić Demokraci, którzy od niedawna mają większość w Izbie Reprezentantów.
Częściowe zamknięcie rządu to konsekwencja braku porozumienia odnośnie prowizorium budżetowego. Donald Trump powiedział, że jest dumny ze swoich decyzji. - Robię co trzeba, by nasz kraj był bezpieczny - podkreślił.
Chuck Schumer, lider demokratycznej mniejszości w Senacie USA uważa jednak, że Trump traktuje 800 tys. pracowników federalnych "jako swoich zakładników".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl