I będzie to zmiana diametralna. Pytanie tylko, czy czy umożliwienie bezpłatnych konsultacji praktycznie wszystkimnie jest nadużyciem w drugą stronę?
Pomysł wydawał się obiecujący: umożliwienie korzystania z bezpłatnego poradnictwa prawnego osobom w najcięższej sytuacji życiowej. Wykonanie okazało się znacznie gorsze, gdyż ustawa z 2015 r. o systemie nieopłatnych porad prawnych tak bardzo okrajała katalog osób uprawnionych do korzystania z pomocy, że punkty porad prawnych świeciły pustkami. Dosłownie.
W połowie 2018 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała miażdżący dla bezpłatnego poradnictwa raport, z którego wynika, że jeden punkt nieodpłatnej pomocy prawnej rocznie wydawał średnio 291 porad. Daje to nieco ponad jedną poradę prawną dziennie.
Pomoc dla nikogo
Zamiast rewolucji w dostępie do prawników, blamaż systemu. Zły wynik to rezultat przede wszystkim tego, że źle określono adresatów pomocy. Zgodnie z ustawą, przysługuje ona osobom, które nie ukończyły 26 lat lub ukończyły 65 lat, albo mają Kartę Dużej Rodziny, albo w ciągu 12 miesięcy dostały świadczenie z pomocy społecznej, albo został poszkodowane w wyniku katastrofy naturalnej, klęski żywiołowej czy awarii technicznej. Bezpłatna pomoc kierowana jest również do kombatantów i weteranów.
Ani słowa o pracujących ofiarach przemocy domowej, rodzicach, którzy nie mogą doprosić się od byłego partnera alimentów, niesłuszne zwolnionych z pracy czy posiadających zatrudnienie najemcach, którym wynajmujący odmawia zwrotu kaucji. Jak również o wielu innych sytuacjach, w których każdy z nas może się znaleźć w dowolnym momencie życia.
Korzystna zmiana podatkowa. Proste PIT-y wypełni za nas skarbówka
I choć uprawnionych do bezpłatnych porad było naprawdę niewielu, praktycznie skorzystała z nich minimalna liczba osób. Z badania NIK z 2017 r. wynikało, że było tylko 2-3 proc. spośród tych, którzy mogli.
Swoje na sumieniu mają też samorządy, które źle reklamowały bezpłatne poradnictwo. Postawiły na promocję w internecie, co okazało się strzałem w stopę. Zaledwie 6,4 proc. osób, które skorzystały z nieodpłatnej pomocy, dowiedziały się o takiej możliwości za pośrednictwem internetu – wynika z danych NIK.
Rocznie system generuje ok. 90 mln zł strat.
W Olkuszu chcieli zerwać z atrapą pomocy
Zainteresowania nie ma, a płacić trzeba. Paweł Piasny, starosta olkuski, powiedział "basta" i poprosił wojewodę małopolskiego, by w 2018 r. nie musiał rozpisywać konkursu na prowadzenie punktów. Przekonywał, że równie dobrze urzędnicy mogą udzielać porad.
Ostatecznie konkurs został rozpisany, bo zaniechanie mogłoby pociągnąć poważne konsekwencje dla powiatu. Starosta jest jednak nieprzekonany i trudno mu się dziwić. W powiecie olkuskim działa pięć punktów. Przez pierwsze 6 miesięcy 2017 r. udzielono w nich 399 porad, co średnio daje koszt 638 zł za półgodzinną, czasem dłuższą, rozmowę.
To znacznie więcej niż liczą sobie renomowane kancelarie w miastach wojewódzkich. Z liczbami się nie dyskutuje, więc prezydent Andrzej Duda przygotował odpowiedni projekt zmian w przepisach. Poparł go parlament i od Nowego Roku potencjał punktów prawnych ma być lepiej wykorzystywany.
Od 1 stycznia bez ograniczeń
Jako że ustawa nie przewiduje weryfikacji oświadczeń, w praktyce każdy będzie mógł udać się do punktu i skonsultować wątpliwości z prawnikiem. Z systemu bezpłatnej pomocy wyłączeni będą przedsiębiorcy i osoby, które są stronami toczącego się postępowania przed sądami powszechnymi, administracyjnymi czy Sądem Najwyższym. Nie są one jednak pozbawione ochrony, gdyż mogą ubiegać się o pełnomocnika z urzędu.
Z początkiem stycznia ruszy także nowa forma pomocy - nieodpłatne poradnictwo obywatelskie - która polegać ma w szczególności na udzielaniu porad dla osób zadłużonych oraz porad z zakresu spraw mieszkaniowych i zabezpieczenia społecznego. Nowością jest także możliwość skorzystania z nieodpłatnej mediacji.
Czego może oczekiwać klient na takim spotkaniu? W ramach bezpłatnej konsultacji prawnik poinformuje o obowiązującym stanie prawnym, uprawnieniach i obowiązkach spoczywających na kliencie. Prawnik może przedstawić możliwe scenariusze rozwiązania sprawy oraz sporządzić projekt pisma (z wyłączeniem pism procesowych w toczącym się postępowaniu przygotowawczym lub sądowym i pism w toczącym się postępowaniu przed sądem administracyjnym).
Z kolei nieodpłatne poradnictwo obywatelskie obejmuje udzielenie informacji o przysługujących klientowi uprawnieniach lub spoczywających na nim obowiązkach. W razie potrzeby prawnik sporządzi plan dalszego działania. Nieodpłatne poradnictwo obywatelskie obejmuje w szczególności porady dla osób zadłużonych i porady z zakresu spraw mieszkaniowych oraz zabezpieczenia społecznego.
Nieodpłatna mediacja obejmuje natomiast poinformowanie o ścieżkach polubownego rozwiązywania sporów, przygotowanie projektu umowy o mediację lub wniosku o przeprowadzenie mediacji oraz przeprowadzenie mediacji i pomoc w sporządzeniu do sądu wniosku o zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem.
Prawnicy sceptyczni
- Nie ma wydzielenia konkretnych kategorii osób, którym ta pomoc prawna może być udzielona, będzie ona udzielona każdemu, kto tej pomocy prawnej potrzebuje – powiedział prezydent Andrzej Duda, gdy w lipcu 2018 r. podpisywał ustawę.
Czy rozszerzenie pomocy, która miała być udzielana osobom najbiedniejszym, na wszystkich zainteresowanych, to dobry pomysł? Z punktu widzenia ministerstwa sprawiedliwości na pewno, bo za kilka miesięcy będzie mogło wykazać (nareszcie!) zainteresowanie ofertą. Z punktu widzenia osób potrzebujących pomocy również, ale prawnicy są do nowelizacji nastawieni co najmniej sceptycznie.
- Czekam na analogiczny program obejmujący bezpłatną pomoc dla osób, które potrzebują naprawić samochód czy choćby kran. Skoro każdy może przyjść po bezpłatną poradę, to dlaczego nie zaoferować bezpłatnych usług w każdym innym obszarze? Państwo po raz kolejny przedstawia nas jako wyzyskiwaczy, którzy żerują na uczciwie pracujących, żądając stu złotych za czterdziestominutową konsultację. Tylko że nikt nas nie pyta, czy mamy za co utrzymać kancelarię i zapłacić pracownikom – pisze na facebookowym forum mecenas z Trójmiasta.
Czytaj więcej: Młodzi prawnicy gorzko o swojej sytuacji. "Nawet koleżanka po etnologii ma wyższą pensję"
Z kolei Adam Janiak, radca prawny z Łodzi, zauważa, że niezrozumiały jest brak mechanizmu weryfikacji oświadczeń o niemożliwości pokrycia kosztów płatnej pomocy prawnej.
- Jeśli teraz punkty porad będą przeżywały oblężenie, to obawiam się, że rząd ponownie obniży nam stawki, bo okaże się, że ludzie chcieliby korzystać z usług profesjonalnych prawników, ale ich nie stać. Tylko że nikt systemowo tego nie sprawdzi – mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl