- Nadmierna produkcja prawa to choroba, która powoli, ale konsekwentnie rozwijała się w Polsce – czytamy w raporcie „Barometr Prawa” przygotowanym przez firmę Grant Thornton, który przywołuje Radio Zet.
Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju w 2019 r. premier Mateusz Morawiecki obiecał, że z każdym rokiem liczba stron nowych przepisów będzie się zmniejszała. Na deklaracjach się skończyło: w 2019 roku uchwalono w Polsce 21,5 tys. stron nowego prawa, podczas gdy rok wcześniej było ich 14,6 tys. O jakimś postępie możemy mówić, jeśli porównamy zeszłoroczny wynik z liczbą stron z 2016 r., kiedy to padł niechlubny rekord: 35 tysięcy stron nowych przepisów!
Do idealnej sytuacji, w której ustawodawca koncentruje się na jakości, a nie liczbie – oraz przestaje zaskakiwać wciąż zmieniającym się stanem prawnym, jeszcze daleko.
Nie da się dopracować setek nowych przepisów w tak krótkim czasie, jaki narzucili sobie parlamentarzyści. Statystycznie prace nad ustawą – od wpłynięcia do Sejmu po podpis prezydenta - trwa 69 dni. Jeszcze w 2016 r. opinie publiczną zaskakiwało procedowanie ustawy w średnio 77 dni, ale jak widać, to już żaden rekord.
Eksperci zwrócili też uwagę na osłabioną rolę Senatu, który złożył poprawki do zalewie 24 procent ustaw w 2019 roku.
- Patrząc na rosnącą od 2015 roku liczbę ustaw, do których Senat nie zgłosił poprawek można jednoznacznie stwierdzić, że izba ta schodzi na boczny tor. Biorąc pod uwagę ostanie kilka lat można powiedzieć, że znaczenie Senatu w procesie legislacji spada – powiedział w rozmowie z Radiem Zet Tomasz Wróblewski, partner zarządzający Grant Thornton.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl