Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

"Preludium do inwazji". Gorąco w europejskim kraju

Podziel się:

Separatyści z regionu Naddniestrza w Republice Mołdawii proszą Moskwę o pomoc. W przemówieniu do narodu Władimir Putin nie wspomina o tym apelu ani kraju. Czy mimo to Kreml szykuje następną wojnę? - pyta Deutsche Welle. Pada ostrzeżenie o "preludium do inwazji".

"Preludium do inwazji". Gorąco w europejskim kraju
W Mołdawii robi się bardzo gorąco. Wszytko przez działania proputinowskich separatystów (Licencjodawca, Contributor#8523328)

Deputowani z separatystycznego Naddniestrza zwrócili się w środę do Rosji o podjęcie kroków w celu "obrony" tego regionu w warunkach - jak oświadczyli - "wzmocnienia presji" ze strony Mołdawii - poinformował kilka dni temu mołdawski portal NewsMaker.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

Gorąco w Mołdawii. Putin zacznie destabilizować kraj?

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) uważa, że istnieje kilka scenariuszy rozwoju wydarzeń w związku z apelem Naddniestrza o pomoc wysłanym do Rosji. Za najbardziej niebezpieczny scenariusz rozwoju wydarzeń ISW uznaje możliwe podjęcie przez Kreml decyzji o formalnej aneksji Naddniestrza, by usprawiedliwić wojskową interwencję przeciwko Mołdawii w perspektywie długoterminowej.

ISW pisze, że Moskwa może też nie podjąć żadnych natychmiastowych działań w związku ze środowym apelem, chcąc utrzymać status quo między Tyraspolem i Kiszyniowem. Kreml może również zwiększyć presję dyplomatyczną na Mołdawię, która zniosła ulgi celne dla Naddniestrza.

Niemiecki portal Deustche Welle przygląda się sprawie zaognienia konfliktu w Mołdawii. Uważa on, że pełnoskalowa wojna jest na razie mało prawdopodobna, bo Rosja nie posiada wspólnej granicy z Mołdawią. Sprawa jednak nie jest bardzo oczywista.

"Preludium do inwazji"

Jak przekonuje "DW", w Naddniestrzu stacjonuje jednak ok. 1500-2000 żołnierzy rosyjskich.

Dochodzą do tego wojska naddniestrzańskie. W sumie siły te miałyby prawdopodobnie znaczną przewagę nad małą i bardzo źle uzbrojoną armią mołdawską, liczącą zaledwie ok. 5000 żołnierzy. Poza tym na północy Naddniestrza w pobliżu wsi Cobasna znajduje się jeden z największych składów broni w Europie z ponad 20 tysiącami ton broni i amunicji z arsenału dawnego Związku Radzieckiego - czytamy w Deutsche Welle.

Według portalu, gdyby Rosji udało się wkroczyć do regionu Odessy, "mogłoby to być preludium do inwazji na Mołdawię".

Co więcej, jak zaznacza, z politycznego punktu widzenia Republika Mołdawii jest dla Rosji stracona tak samo, jak Ukraina. DW przypomina, że Unia Europejska podjęła w grudniu decyzję o nawiązaniu rokowań akcesyjnych z Kiszyniowem.

"Większość mieszkańców kraju jest proeuropejska, wielu ma obywatelstwo Rumunii, a tym samym unijne paszporty, setki tysięcy Mołdawian pracuje w krajach UE" - argumentuje.

Destabilizacja

Zdaniem serwisu tym, że Rosja mimo to nie rezygnuje z roszczeń do Mołdawii, a w dogodnych okolicznościach byłaby zapewne skłonna ją zaatakować, świadczy wojna hybrydowa Moskwy z tym krajem: partie prorosyjskie, finansowane między innymi przez zbiegłego do Izraela prorosyjskiego oligarchę Ilana Sora, prowadzą zaciekłe kampanie przeciwko prezydent Mai Sandu i prozachodniemu rządowi premiera Dorina Receana.

Co więcej, jesienią tego roku w Mołdawii mają się odbyć wybory prezydenckie i referendum w sprawie przystąpienia do UE.

Przed tymi wyborami już teraz obserwujemy próby destabilizacji sytuacji w naszym kraju – cytuje mołdawskiego ministra spraw zagranicznych Mihai Popsoi DW.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl