Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Robert Kędzierski
|

Premier broni budżetu, media piszą o "rządowych wydatkach na boku"

31
Podziel się:

Premier Mateusz Morawiecki na środowej konferencji prasowej bronił stanu finansów publicznej. Budżetu broni też Ministerstwo Finansów. "W roku Covidowym dług publiczny wyniósł 57,1 proc. PKB, a nieco ponad 2 lata później spadł do 48,4 proc. PKB" - pisze. Rząd nie mówi jednak wszystkiego.

Premier broni budżetu, media piszą o "rządowych wydatkach na boku"
Warszawa, 25.10.2023. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie, 25 bm. Spotkanie dot. m.in. budżetu państwa. (aldg) PAP/Rafał Guz (PAP, PAP/Rafał Guz)

W środę przedmiotem publicznej debaty stał się budżet. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej bronił stanu finansów publicznych. Zapewniał, że w ustawie zasadniczej są pieniądze na wszelkie obietnice. Opozycję, która budżet krytykuje, oskarża o to, że w ten sposób chce usprawiedliwić porzucenie obietnic wyborczych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy konkurs dla startupów na Game Industry Conference

Ministerstwo broni budżetu, media pytają o wydatki

Budżetu broni też resort finansów. "Przy wysokim poziomie wydatków zapewniających bezpieczeństwo Polaków osiągnęliśmy bardzo dobre wyniki, jeżeli chodzi o parametry budżetowe. W roku Covidowym dług publiczny wyniósł 57,1 proc. PKB, a nieco ponad 2 lata później spadł do 48,4 proc. PKB" - stwierdziła minister Magdalena Rzeczkowska cytowana na profilu resortu.

Z danych opublikowanych już po wyborach wiemy, że deficyt po sierpniu wynosił 16,6 mld zł, co stanowiło 18,1 proc. założonej w znowelizowanej ustawie kwoty deficytu. Z ostatnich informacji, które Ministerstwo Finansów ujawniło kilka dni później, wynika, że po wrześniu 2023 r. deficytów wzrósł - wyniósł 34 mld zł.

Czy dane prezentowane przez premiera można uznać za pełne? Portal 300gospodarka.pl zwraca uwagę na wydatki, o których premier nie mówił. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 wydał bowiem blisko 30 mld zł. Tej kwoty, tak jak wydawanych w ramach innych funduszu, deficyt budżetowy jednak nie uwzględnia. Portal twierdzi, że mamy wręcz do czynienia z budżetem równoległym, czyli "rządowymi wydatkami na boku".

Gdyby te wydatki szły przez budżet państwa, to deficyt w państwowej kasie byłby prawie trzy razy większy od tego, który zobaczyliśmy w oficjalnym wykonaniu budżetu po sierpniu, jakie opublikowało Ministerstwo Finansów - czytamy w komentarzu serwisu.

Po uwzględnieniu wydatków z funduszu Covidowego dziura w finansach powinna osiągnąć rozmiar 45,9 mld zł - wyliczają autorzy analizy. Przypominają też, że fundusz finansowany jest ze sprzedaży obligacji BGK oraz pożyczek z PFR. A więc z długu.

Z formalnego punktu widzenia fundusz utworzony w odpowiedzi na gospodarcze problemy z pandemią, nie zalicza się do finansów publicznych. Kwoty wydawane w jego ramach nie zwiększają deficytu budżetu centralnego. I nie wpływają na limit zadłużenia, który narzuca konstytucja. Przewiduje próg w wysokości 60 proc.

O tym, jak elastyczną skarbonką jest dla rządu fundusz do zwalczania skutków pandemii, niech świadczy fakt, że jest on źródłem finansowania... czternastych emerytur.

Ekonomiści ostrzegali

Ekonomiści, z którymi money.pl rozmawiał w zeszłym roku, już wtedy ostrzegali, że rząd mógł wydać poza budżetem setki miliardów złotych. Różnica pomiędzy zadłużeniem, które nie obejmuje funduszy czy BGK, a tym, które liczone jest metodą unijną, jest spora. Faktyczne wydatki rządu są o ponad 300 mld zł - wynika z danych opublikowanych w czerwcu.

Działania rządu krytykuje nie tylko opozycja, ale i Najwyższa Izba Kontroli. O przywrócenie przejrzystości finansów publicznych apelowało też Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że od trzech lat na niespotykaną dotychczas skalę prowadzone są działania naruszające podstawowe zasady budżetowe, w tym szczególności przejrzystości, jedności, jawności oraz roczności budżetu. Wpływają one na ograniczenie znaczenia budżetu państwa, jako najważniejszego planu finansowego państwa określonego w art. 219 Konstytucji RP oraz w art. 109 ust. 1 ustawy o finansach publicznych - czytamy w apelu adresowanym do premiera i prezydenta.

Działania te nie tylko wpływają na zaburzenie przejrzystości prezentowanych danych o finansach publicznych, ale również uniemożliwiają ich porównanie w kolejnych latach, a co najistotniejsze utrudniają kontrolę parlamentarną społeczną nad gromadzeniem i wydatkowaniem środków publicznych.

Dysponentem Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 jest premier Mateusz Morawiecki, co wynika wprost z ustawy. Szef rządu ma ostatnie słowo w sprawie decyzji o wydawanych z funduszy pieniądzach. Zgodnie z planem rządu do roku 2026 wydatki z funduszu pochłoną 250 mld zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(31)
WYRÓŻNIONE
Stoik
rok temu
To się w głowie nie mieści. Premier bez żadnej kontroli rozdaje jak chce kilkaset miliardów złotych. Po co więc jest parlament?
Sarman
rok temu
Myślę że w końcu Pan Morawiecki zorganizuje w tej sprawie konferencję i wszystkim wytłumaczy że on tylko rozdawał pieniądze a inni je drukowali i on nie kradł -rozdał wszystkie no oczywiście że większość Swoim a co miał to się dzielił,nie mógł wszystkich zapisać na żonę.
Leon
rok temu
Rozdali, zapożyczyli kraj i Polaków no i co? Co im zrobicie? Pisałem, na początku rządów PIS, że są cwani. Najpierw ustawa a potem zgodnie z prawem czynią co chcą. Mieli większość i z nikim nic nie ustalali. Robili po swojemu a PAD ZAKLEPYWAŁ. Teraz PAD i TK są na straży ... praworządności. Oczywiście ich praworządności. No i co im zrobicie? Pewnie NIC. Dla publiki ktoś poleci, jakieś zgłoszenie do prokuratury i się UMORZY. Tyle.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (31)
normalny
3 miesiące temu
wszelkie dlugi powinien splacic PIS oraz icch rodziny i ich sprzymiezency
gość
rok temu
A kto rozliczy PO za oszustwo wyborcze z zaświadczeniami i mogli jeździć po całej PL podstawionymi autokarami tam gdzie PIS był dla nich zagrożeniem? Po ile razy głosowali?Dlaczego o godz. 21.00 nie zamykano punkty wyborcze ale dopiero rano w poniedziałek, gdy juz było jasno na dworze? Cały czas dowożono niby wyborców do Jagodna we Wrocławiu, gdzie jest mało mieszkańców a tysiące z zaświadczeniami?Dostawali pizze,kawę alkohol i ciepłe koce! kto PO za ten przekręt rozliczy??W grę wchodzi ponoć nawet 1-1,5 mln głosów Polaków w całej PL !?
gość
rok temu
A opozycja chciałaby zaraz je roztrwonić a zapomnieli, że PIS-owi 8 lat temu zostawili pustą kasę i PIS nie mógł dość długo realizować swoich programów jak np. 500+! Jakoś nikt wtedy nie płakał!
Ela
rok temu
Syn uszatka-anarchisty nie zna pojęć wstydu i uczciwosci
Niebieski
rok temu
Mateusz ,audyt i matematyki się nie oszuka.
...
Następna strona