Jakie będą nowe ograniczenia? Premier mówił, że będą skonstruowane "w taki sposób, żeby ogromna część naszej gospodarki w jak najmniejszym stopniu ucierpiała".
Prawdopodobnie brane są pod uwagę kolejne limity osób w sklepach na terenie całego kraju, a nie tylko w czerwonych strefach. Zresztą, z tego co deklarował w środę premier Morawiecki, od soboty cała Polska może być czerwoną strefą.
Polacy tymczasem chcieliby w takiej sytuacji powrotu do niedziel handlowych. Tak wynika z badania Ariadna dla money.pl.
55 proc. popiera pomysł rezygnacji z tego zakazu do czasu zniesienia limitów osób w sklepach - czyli do momentu, gdy liczba zakażeń zacznie spadać. 34 proc. z tej grupy mówi temu pomysłowi "zdecydowane tak".
Przeciw jest natomiast 27 proc. Polaków, w tym 17 proc. - zdecydowanie.
Zniesienie ograniczenia ma poparcie we wszystkich grupach wiekowych. I tak rozwiązanie podoba się 53 proc. najmłodszych respondentów i aż 56 proc. badanych powyżej 45. roku życia. Wśród najstarszych ankietowanych tylko 25 proc. jest przeciw.
Powrót niedziel handlowych? "Solidarność" jest przeciw
Powrotu, chociażby czasowego, niedziel z handlem domagają się przedsiębiorcy. Temat był poruszany ostatnio podczas spotkania środowisk biznesowych z wicepremierem Gowinem.
Przedsiębiorcy zgłaszali podczas rozmów różne pomysły. Niektórzy sugerowali, że jeśli niemożliwe jest czasowe przywrócenie wszystkich niedziel handlowych, to można chociaż wprowadzić np. dwa takie handlowe dni w miesiącu.
Jarosław Gowin jednak nie dał do zrozumienia, że takie pomysły mogą zostać wprowadzone w życie. Zdecydowane "nie" powrotowi handlu w niedziele mówi bowiem "Solidarność". Przedstawiciele związku straszą nawet, że zniesienie zakazu może oznaczać bankructwa polskich firm.
- Polscy mali kupcy piszą do premiera, że jeśli zostanie im zabrana wolna niedziela, to oni plajtują - mówił w programie "Money. To się liczy" Alfred Bujara, szef sekcji handlu NSZZ "Solidarność".
- Nie ma żadnych przesłanek ani ekonomicznych, ani organizacyjnych, ani zdrowotnych, by zabrać pracownikom wolną niedzielę. Wręcz przeciwnie, pracownicy są przeciążeni pracą, pracują niejednokrotnie po 12 godzin - dodawał Alfred Bujara.
Pomysł ograniczenia zakazu nie jest nowy. Już wiosną apelowali o to przedsiębiorcy. Sugerowali, że zniesienie przepisu pomoże gospodarce, ale też pozwoli rozładować tłok w sklepach - a to może pomóc ograniczyć nowe zakażenia.
Rząd jednak do tych próśb ostatecznie się nie przychylił. Wprowadził jednak pewną zmianę - na czas zagrożenia epidemicznego pozwolił w niedziele sklepom przyjmować, rozładowywać i wystawiać towar.
Obecnie handel w niedziele jest mocno ograniczony - na cały 2020 r. przewidziano tylko siedem niedziel handlowych. Zostały jeszcze tylko dwie - 13 oraz 20 grudnia.