- Polskie rolnictwo i polski rolnik stali zawsze na straży polskości – mówił w wielkopolskim Bralinie premier Morawiecki. I przyznał, że polska transformacja nie zawsze była uczciwa wobec rolników. Zwłaszcza wobec tych związanych niegdyś z PGR-ami.
Jak więc będzie wyglądała pomoc dla wsi, które niegdyś żyły z państwowych gospodarstw? Rzecznik rządu Piotr Müller w rozmowie z money.pl tłumaczy, że samorządy będą mogły zgłaszać zapotrzebowanie na nowe inwestycje. A rozdzielał je będzie prawdopodobnie nowy fundusz. Kiedy powstanie? Ma się to stać "niebawem", prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
Na co będą szły środki? Rzecznik rządu nie wskazuje tu głównego celu - pieniądze mają po prostu trafiać na te inwestycje, które będą akurat potrzebne w danej wsi czy gminie.
- Chodzi przede wszystkim o "małą architekturę". Czyli na przykład o docieplenia bloków czy ich remonty. Rolnicy, którzy żyli niegdyś z PGR-ów, żyją często w naprawdę fatalnych warunkach - słyszymy od osoby, która jest zaangażowana w projekt.
Jak dodaje, czasem może się jednak okazać, że kluczowa dla danej gminy będzie na przykład budowa nowej drogi czy żłobka - wtedy pieniądze z nowego funduszu mogą pójść właśnie na ten cel.
Zadzwoniliśmy do Urzędu Gminy Barlin. Czyli tam, gdzie premier ogłaszał swoje plany - i to tam jest sporo popegeerowskich wsi. - Żłobki mamy, drogi również. Natomiast pieniądze na remonty bloków rzeczywiście bardzo by się przydały - usłyszeliśmy.
Czasem remonty bloków mogą się jednak nie opłacać, bo niektóre z nich są w fatalnym stanie. Być może w takich przypadkach będą budowane od nowa osiedla dla byłych pracowników PGR-ów i dla innych mieszkańców takich miejscowości. Pierwsze takie bloki już wybudował koszaliński oddział Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w zachodniopomorskim Tychowie. Niebawem mają się do nich wprowadzić pierwsze osoby.
Powrotu PGR-ów nie będzie
Jak się dowiadujemy od przedstawicieli Kancelarii Premiera, nie będzie natomiast samej rewitalizacji idei PGR-ów. A zapowiedzi były. W 2017 r. były już minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel ogłosił, że chce przekazywać "niewykorzystane budynki będące w gestii Agencji Nieruchomości Rolnych", które niegdyś służyły PGR-om. Wszystko, aby "aktywizować" obszary dawnych gospodarstw.
Co sami zainteresowani myślą o planach rządu? Mieczysław Burek z Podkarpackiego Związku Byłych Pracowników PGR mówi, że to krok w dobrym kierunku.
- Bloki stawały niegdyś w środku pola, bez dostępu do infrastruktury. Do wielu z nich dziś po prostu nie da się dojechać. Nie mówiąc już o tym, że bardzo potrzebują remontów - mówi w rozmowie z money.pl.
Dodaje jednak, że to nie wystarczy. Przypomina, że po likwidacji PGR-ów, rolnicy zostali po prostu zostawieni sami sobie - w przeciwieństwie do górników, którzy mogli liczyć na rządowe wsparcie i mogli liczyć na emerytury pomostowe.
- Czasem rolnicy wykupywali obligacje swoich gospodarstw. A te gospodarstwa potem padły. I rolnicy stracili pieniądze. Może warto pomyśleć tu o odszkodowaniach? - mówi Mieczysław Burek.