"To, że polski głos jest ignorowany, to tylko przykład szerszego problemu, z którym zmaga się dziś UE. Równość poszczególnych krajów (we Wspólnocie) ma charakter deklaratywny. Praktyka polityczna pokazała, że liczy się przede wszystkim głos Niemiec i Francji. Mamy więc do czynienia z formalną demokracją, ale de facto oligarchią, w której władzę sprawują najsilniejsi. Ponadto ci silni popełniają błędy i nie są w stanie zmierzyć się z krytyką" - zaznaczył Mateusz Morawiecki.
To kolejny w ostatnim czasie krytyczny głos polskiego rządu skierowany w kierunku Unii Europejskiej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński odniósł się m.in. do braku pieniędzy z KPO.
Jest kryzys, wojna, to warunki w pełni uzasadniające podjęcie działań nadzwyczajnych. Skoro w tym obszarze Komisja Europejska nie wypełnia swoich zobowiązań wobec Polski, to my nie mamy powodów wykonywać swoich zobowiązań wobec Unii Europejskiej. To były jednak umowy i uzgodnienia działające w obie strony. Przy czym nie chodzi tu o niepłacenie składki członkowskiej, ale o inne działania i przedsięwzięcia" - zapowiedział Kaczyński.
Także słowa sekretarza generalnego PiS Krzysztofa Sobolewskiego zapowiadają, że Polska idzie na zwarcie z UE. - Będziemy w tej chwili stosowali taktykę ząb za ząb - wyznał na antenie Polskiego Radia. Sobolewski zaznaczył jednak, że "my z Unii Europejskiej się nigdzie nie wybieramy. Naszym celem jest też po części reforma Unii, bo jak widać nie wszystko działa tak, jak powinno w UE. Naszym celem też jest zmiana Unii na Unię Europejską narodów".
Morawiecki ostro o polityce Niemiec
Premier Morawiecki podkreślił, że Rosja Putina ma imperialistyczne tendencje i odrodziły się demony z XIX i XX w. nacjonalizm, kolonializm i totalitaryzm.
"Wojna na Ukrainie obnażyła też prawdę o Europie. Wielu europejskich przywódców dało się omamić Władimirowi Putinowi i jest dziś w szoku" - ocenił Morawiecki.
Jego zdaniem, gdyby cała Europa poszła za głosem Niemiec, nie tylko Nord Stream 1, ale także Nord Stream 2 działałby już od wielu miesięcy.
"Zależność Europy od rosyjskiego gazu, który dziś służy Putinowi jako narzędzie szantażu przeciwko całemu kontynentowi, byłaby prawie nieodwracalna. Gdyby cała Europa zaakceptowała propozycję prezydencji niemieckiej w czerwcu 2021 r. dotyczącą zorganizowania szczytu UE-Rosja, skończyłoby się to uznaniem Putina za pełnoprawnego partnera i zniesieniem sankcji nałożonych na Rosję po 2014 roku" - dodał premier.
Morawiecki zaznaczył, że tę propozycję zablokowały wtedy: Polska, Litwa, Łotwa oraz Estonia.
"Jeśli naprawdę chcemy dziś rozmawiać o wartościach demokratycznych, to nadszedł czas na wielki rachunek sumienia Europy. Zbyt długo najważniejszą wartością dla wielu krajów była niska cena rosyjskiego gazu. A przecież wiemy, że mógł być tak niski, ponieważ nie dodano do niego "podatku od krwi", który dziś płaci Ukraina. Pokonanie imperializmu w Europie jest również wyzwaniem dla samej Unii Europejskiej. Organizacje międzynarodowe mogą skutecznie przeciwstawiać się imperializmowi tylko wtedy, gdy bronią podstawowych wartości – wolności i równości wszystkich swoich państw członkowskich. Jest to szczególnie aktualne w przypadku Unii Europejskiej" - ocenił premier.