Premier Mateusz Morawiecki w ramach objazdu po kraju spotkał się w sobotę z mieszkańcami województwa dolnośląskiego. Dużo czasu poświęcił na diagnozę obecnej trudnej sytuacji i wskazał na zagrożenia.
Odniósł się m.in. do pandemii koronawirusa, o której już zapomnieliśmy, a - jak wskazał - cały czas jest groźna. Przypomniał kolejne problemy z polsko-białoruskiej granicy i wybuch wojny w Ukrainie, który wywołał ogromną niepewność.
- Przed nami oczywiście czas bardzo trudny, ponieważ mamy do czynienia z kryzysem globalnym. Kryzysem od Stanów Zjednoczonych przez Chiny, Australię, Daleki Wschód, Bliski Wschód. Wszędzie widzimy bardzo wyraźnie, że rozwój gospodarczy jest zagrożony - podkreślił premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To jest ten krajobraz, który nas otacza, i trzeba mówić prawdę, nie można udawać, że wokół nas jest tylko różowo, bo to byłby nieprawdziwy obraz - przyznał.
Morawiecki powiedział, że zdaje sobie sprawę, że jest obawa o miejsca pracy i o to, jak "putinflacja" wpłynie na życie gospodarcze i społeczne w Polsce. Inflację nazwał zmorą, jakiej nie było od ponad 20 lat.
Premier o walce z inflacją i miliardowych wydatkach
- Staramy się walczyć z inflacją w sposób bezpośredni, między innymi przez umocnienie złotówki. Euro było już po 4,7 zł, po 4,8 zł, zmierzało w kierunku 5 zł, ale odwróciliśmy ten trend. Dbałość o złotówkę to dbałość o to, aby inflacja była coraz niższa, aby zobaczyć trend malejący inflacji - powiedział premier.
Wskazał, że Polska walczy z inflacją polityką fiskalną, polityką monetarną i regulacyjną, choć większość ekonomistów zarzuca właśnie rządowi działanie proinflacyjne, polegające na pompowaniu w kierunku konsumentów coraz większych pieniędzy w postaci np. 13. i 14. emerytur, uruchamianiu programów wspierających kredytobiorców i innych działań socjalnych.
Premier przyznał, że działania rządu kosztują. "To są miliardy złotych, na dopłaty na nawozów trzeba wydać 4 mld zł, na obniżkę VAT na nawozy - kolejne miliardy, na żywność 6-7 mld zł".
Premier stwierdził także, że bezpośrednim sposobem walki z inflacją jest dbałość o finanse publiczne, które "pierwszy raz w III RP są w porządku, są dobrze zarządzane".
Dodał, że w ramach walki z inflacją rząd prowadzi także działania osłonowe, polegające m.in. na: obniżce VAT na żywność do zera procent, na obniżeniu VAT i akcyzy na energię, na gaz, na nawozy, a także dopłatach dla osób najmniej zarabiających.
Złoty będzie słaby - takie są przewidywania
Problem w tym, że słowa polityka nie pokrywają się z rzeczywistością. Rząd nie zrobił nic, aby w pierwszym dniach wojny, kiedy złoty był najsłabszy, wpłynąć na kurs polskiej waluty np. poprzez dogadanie się z Brukselą ws. KPO. Pierwsze przebiśniegi po wieloletnim klinczu rządu Zjednoczonej Prawicy z Unią widać dopiero teraz.
Co więcej, ekonomiści są zdania, że złoty pozostanie słaby przez jeszcze bardzo długi czas. Zarówno czynniki lokalne, czyli czwartkowe wypowiedzi prezesa NBP, jak również czynniki globalne powodują osłabienie złotego i wzrost rentowności krajowego długu - podkreślała w piątek główna ekonomistka Banku Pocztowego, Monika Kurtek. Jej zdaniem, na horyzoncie nie widać okoliczności, które mogłyby te trendy zmienić.
- Nastroje na rynkach finansowych są fatalne, a indeksy giełdowe mocno zniżkują, co jest po części reakcją na czwartkowe informacje z EBC oraz na dzisiejsze dane o inflacji za maj z USA. Obydwie te informacje wskazują, że zacieśnianie polityki monetarnej jest nieodzowne, gdyż inflacja w strefie euro i USA przyspiesza. Jednocześnie rosną obawy o tempo wzrostu gospodarczego, a to rynki finansowe bardzo niepokoi - powiedziała Monika Kurtek.
- Złoty do euro otworzył dzień na słabszych poziomach w okolicach czwartkowego zamknięcia, co było pokłosiem czwartkowej konferencji prezesa NBP. Rynek niezbyt przychylnie odebrał komentarz, że zbliżamy się do końca podwyżek stóp procentowych w Polsce i to ewidentnie miało wpływ na osłabienie złotego – dodała ekonomistka.
Jak podała Kurtek, po danych o amerykańskim CPI, bardzo wyraźnie umacnia się dolar w stosunku do euro, a to złotego osłabia. - Kurs EUR/PLN notowany jest już powyżej 4,61 i zapewne na tych poziomach zakończymy obecny tydzień – dodała.
Zdaniem ekonomistki, z dużym prawdopodobieństwem przyszły tydzień złoty otworzy na słabszych poziomach.
Pieniądze na KPO są potrzebne
- Potrzebny jest nam Krajowy Program Odbudowy, bo to są pieniądze z grantów europejskich potrzebne na inwestycje - wskazał Morawiecki. Wymieniał, że są potrzebne inwestycje w drogi, szpitale, drogi i przedsiębiorstwa.
- Nie było nigdy - tak mówią przynajmniej w większości wójtowie - zapytajcie ich, może były kiedyś, nie wiem, ale w większości powiatów i gmin mówią mi tak: "panie premierze, takich inwestycji w drogi, gminne, powiatowe, takich inwestycji w szkoły, w edukację, w internet dla szkół, w sieci energetyczne, w sieci kolejowe - nie było nigdy" - mówił premier.
Podkreślił, że jest to "nasza inwestycja w przyszłość, inwestycja w miejsca pracy".
Jego zdaniem pierwsze transze z KPO trafią do Polski na koniec tego albo początek przyszłego roku. Morawiecki przyznał też, że "my troszeczkę się ucieramy z naszymi partnerami z Brukseli". - Proszę się tym nie przejmować, dajemy sobie z nimi radę - powiedział.
W KPO, czyli dokumencie opisującym sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy, który ma wspomóc gospodarkę po pandemii, nasz kraj wnioskuje o 23,9 mld euro w ramach grantów i o 11,5 mld euro z części pożyczkowej.