Podczas wtorkowego expose premier Morawiecki zapowiedział zrównanie płac dla kobiet i mężczyzn.. O potrzebie równości pomiędzy kobietami a mężczyznami na rynku pracy premier mówił też w czasie marcowej konferencji "Przedsiębiorcze kobiety".
Według danych Eurostatu Polska ma jedną z najniższych wartości tzw. luki płacowej w Unii Europejskiej. Różnica w zarobkach na niekorzyść kobiet wynosi 7,2 proc. i daje nam 5. miejsce w UE. Średnia unijna to 16,2 proc. Nie jest więc tak źle. Najgorzej pod tym względem jest w Estonii - 25,3 proc., Czechach 21,8 proc. i Niemczech 21,5 proc. To jednak nie pokazuje całej prawdy.
- Premier mówi o takiej samej pensji za taką samą pracę, tyle że w tym obszarze, jak pokazują dane, wcale nie jest tak źle. Gorzej jest z feminizacją niektórych zawodów. Tam gdzie są niskie zarobki, tam pracują kobiety. Nauczycielki pielęgniarki, salowe, urzędniczki. Tam nie ma mężczyzn, zatem nawet nie ma do czego porównywać - mówi Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
A co z islandzką drogą?
- Zarobki to w Polsce bardzo wrażliwy temat. Islandia i Skandynawia to zupełnie inny świat z kompletnie odmiennymi warunkami na rynku pracy i poziomem zamożności społeczeństwa. Jako Lewiatan podajemy przykład Islandii, jako praktykę do rozważenia. Rząd tego nie wyklucza, ale wtedy proponujemy, by zacząć od administracji państwowej i pojawia się problem. Przecież nawet tam nie ma takiej jawności. Zatem mamy tu dużo do zrobienia - mówi Fedorczuk.
Jak przekonuje, nie ma jednego pomysłu na zrównanie płac. Oczywiście firmy mogą raportować o zarobkach, ale pytanie jeszcze jak je będą wyrównywać. - Żeby dać komuś więcej, może trzeba będzie komuś odjąć. Tylko komu? Mężczyznom? Nie mam dla premiera dobrej rady, bo jak mamy te same stanowiska i te same płace dla obu płci, to załatwiamy tylko połowę problemu - podsumowuje ekspertka Lewiatana.
A co zrobiono na Islandii, która została obwołana pierwszym krajem na świecie, gdzie udało się zrównać płace. Od 2018 r. tamtejsze firmy i instytucje z co najmniej 24 pracownikami muszą mieć urzędowe zaświadczenie potwierdzające, że kobiety otrzymują równe wynagrodzenie za tę samą pracę, co mężczyźni. Brak certyfikatu oznacza kary.
Ponadto w tym kraju płace są jawne, co pozwala każdemu obywatelowi Islandii sprawdzić, ile zarabia sąsiad. Oprócz Islandii tylko Norwegia, Szwecja i Finlandia daje taką możliwość. Czy i my możemy pójść tą drogą? Pytaliśmy o to w KPRM i Ministerstwie Pracy, ale nie dostaliśmy odpowiedzi, do czasu opublikowania tego artykułu.
- Islandia jest taka daleko od nas w wielu wymiarach, że bezpośrednie przeniesienie tego modelu jest niemożliwe, bo zbyt bardzo się różnimy np. tym, że na Islandii, biorąc pod uwagę wskaźnik procentowy, dużo więcej osób pracuje. Jest to jednak jakiś istotny głos w tej sprawie i impuls do zmian. Jednak płace kobiet i mężczyzn nigdy nie będą równe, jeżeli to tylko kobiety będą odpowiedzialne za opiekę nad dziećmi - mówi dr Iga Magda, wiceprezeska Instytut Badań Strukturalnych.
Panowie do dzieci!
Jak przekonuje, światowe badania potwierdzają, że większa równość w domowych obowiązkach przekłada się na równość płac. - Należałoby postawić na urlopy ojcowskie tylko dla ojców i zaproponować inne zachęty, sprawiające, że mężczyznom nawet bardziej by się opłacało większe zaangażowanie w opiekę nad dziećmi. Z polskich badań wynika jednak, że mężczyzna korzystający z urlopu ojcowskiego i chodzący na zwolnienia lekarskie, by opiekować się dziećmi, jest źle postrzegany przez pracodawcę - mówi Iga Magda.
Jej słowa potwierdza Global Gender Gap Report, który opisuje poziom równości płci, uwzględniając kluczowe obszary, m.in: możliwości ekonomiczne; upodmiotowienie polityczne; wykształcenie; zdrowie. Polska jest w nim na 42. miejscu na 149 państw, Islandia na 1., a na kolejnych Norwegia, Szwecja, Finlandia. Przypadek?
Z kolei według Katarzyny Siemieńkiewicz, ekspertki prawa pracy Pracodawców RP, najpierw trzeba rozpoznać te różnice, by je wyrównywać. - Może się to odbyć w drodze administracyjnej, firmy będą udzielały informacji o płacach administracji i ta będzie je weryfikować. Można też, jak w Islandii, doprowadzić do jawności płac. Polacy nie są jednak na to gotowi. U nas to ciągle temat tabu - mówi ekspertka.
Konieczne może więc być nakazanie firmom udzielenie takich informacji jakiemuś organowi. Można ustanowić sankcje za różnice w wynagrodzeniach ze względu na płeć.
- Nie mam jednak pewności czy to największy problem na rynku pracy. Chyba ważniejszy jest brak rąk do pracy, rosnące koszty pracy. Jeżeli jeszcze pracodawcy będą musieli bronić się przed oskarżeniami o dyskryminacje, to możemy mieć kłopot. Ponadto bilans płacowy w firmach będzie musiał się zgadzać. Może pracodawcy wprowadziliby stopniowe podwyżki dla kobiet, ale może też zdarzyć się, że będą równać w dół, obniżając wynagrodzenie mężczyzn. To jednak najczarniejszy scenariusz - mówi Siemieńkiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl