Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie 2020 ukształtowało się na poziomie 6,32 mln osób i było o 1,2 proc. niższe niż przed rokiem, podał w środę GUS. A dane GUS dotyczą jedynie firm zatrudniających co najmniej 10 osób.
- O ile większe przedsiębiorstwa skorzystały z tarczy, faktycznie w miarę dobrze sobie radzą i nie widać masowych zwolnień, pozostaje pytanie, jak radzą sobie mali usługodawcy - ocenia Monika Fedorczuk, ekspertka ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
Na razie nie ma danych dla mikrofirm, które są publikowane z dużym opóźnieniem. Jednak można przypuszczać, że firmy zatrudniające mniej niż 10 osób odczuły kryzys jeszcze mocniej.
- Jeżeli w sektorze przedsiębiorstw mamy spadek zatrudnienia o 1,2 proc., to w sektorze mikroprzedsiębiorstw ten spadek był prawdopodobnie zdecydowanie większy - ocenia dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, wykładowca na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
- Jesienne zamrożenie gospodarki dotknęło przede wszystkim usługi, nie dotknęło przemysłu. A usługi w większości są świadczone właśnie przez mikroprzedsiębiorstwa - dodaje.
Co więcej, dane GUS pokazują jedynie zatrudnionych na umowę o pracę. Natomiast wiosenny i jesienny lockdown dotknął także tych, a może przede wszystkim tych, którzy pracowali na umowach cywilnoprawnych.
- W wiosennej fali w pierwszej kolejności rozwiązywano umowy cywilnoprawne, bo to jest prostsze. Tego nie ma w statystykach GUS i to dotknęło szczególnie osoby młode - ocenia Starczewska-Krzysztoszek.
Ciężko zatem zgodzić się ze słowami premiera, że liczba osób pracujących jest wyższa niż rok temu. Dane o zatrudnieniu nie mówią bezpośrednio o osobach, ale o osobo-etatach, niektórzy pracują bowiem w niepełnym wymiarze godzin. Ciężko jednak mówić o poprawie, skoro w porównaniu z poprzednim rokiem zatrudnienie jest niższe.
Co więcej, na koniec listopada w urzędach pracy zarejestrowanych było 1 mln 025 tys. bezrobotnych, o 176 tys., czyli o 20 proc. więcej niż w listopadzie ubiegłego roku. Nie oznacza to, że wszystkie te osoby straciły w tym czasie pracę. Ten przyrost po części może wynikać z aktywizacji zawodowej. Część tych osób wcześniej mogła być bowiem bierna zawodowo.
Mówiąc o większej liczbie pracujących i setkach tysięcy miejsc pracy, premier mógł mieć jednak na myśli publikowane co kwartał dane o rynku pracy w Polsce, zgodnie z którymi w trzecim kwartale widzieliśmy odbicie. Faktycznie wzrosła wtedy zarówno aktywność zawodowa Polaków, jak i liczba pracujących.
W trzecim kwartale liczba pracujących wyniosła 16,5 mln osób i wzrosła o 238 tys., ale w porównaniu z drugim kwartałem. W porównaniu z analogicznym kwartałem rok wcześniej, pracujących było mniej o 107 tys. Te dane dają najpełniejszy obraz polskiego rynku pracy.
Jednak problem w tym, że w drugiej połowie grudnia, trzeci kwartał wydaje się bardzo odległy. Od czasu wakacji, kiedy nastąpiło luzowanie gospodarki i zniesienie restrykcji, wiele się bowiem zmieniło.
- W lipcu, sierpniu i wrześniu zwiększyliśmy naszą skłonność do konsumpcji chcąc zapomnieć o wiosennych obostrzeniach. Popyt na usługi wzrósł, aktywność zawodowa była większa, bo rynek na to pozwalał - zauważa dr Starczewska-Krzysztoszek.
Natomiast w tej chwili obserwujemy większą liczbę zgłoszeń do powiatowych urzędów pracy z zamiarem zwolnień grupowych.
- Ta liczba rośnie, jest znacząco wyższa niż w zeszłym roku i to może oznaczać, że część przedsiębiorców obawia się, że nie wytrzymają kolejnego okresu - ocenia Monika Fedorczuk.
- Tu jest zagrożenie. Tarcza branżowa, która idzie kodami PKD niekoniecznie obejmuje wszystkie osoby i wszystkie branże, które ucierpiały. Może się zdarzyć, ze cześć branż tego nie wytrzyma i zaczną się zwolnienia - dodaje.
Tarcze pomogły?
Trzeba jednak przyznać, że bezrobocie rejestrowane w Polsce jest wprawdzie wyższe niż rok temu, jednak od miesięcy pozostaje na tym samym poziomie. Co więcej, również bezrobocie liczone przez unijny urząd statystyczny Eurostat jest w Polsce prawie najniższe w Europie.
Czy tarcze ochroniły zatem miejsca pracy? - Bezrobocie pozostaje na poziomie 6,1 proc. i to niewątpliwie zasługa tarczy, ale też tego, że przedsiębiorcy zachowali się lojalnie wobec swoich pracowników. I pracownicy zachowali się lojalnie wobec pracodawców idąc na różnego typu ustępstwa - ocenia Monika Fedorczuk.
Jednak wskaźnik wolnych miejsc pracy spadł w Polsce w trzecim kwartale do prawie najniższego poziomu wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Z jednej strony mamy więc niskie bezrobocie, z drugiej - najniższy w UE odsetek wakatów.
A perspektywy dla rynku pracy nie wyglądają kolorowo. - Z naszych obserwacji wynika, ze o ile sektor dużych przedsiębiorstw poradził sobie lepiej, bo łatwiej była dla nich dostępna np. tarcza PFR, małe firmy nie mają tej poduszki finansowej. Chodzi na przykład o małe zakłady fryzjerskie w miastach powiatowych, drobne usługi, specjalistyczne sklepy stacjonarne. Ile w tej sytuacji przetrwa, jeśli nie ma tradycyjnych wesel, studniówek czy sylwestra? - dodaje ekspertka Konfederacji Lewiatan.